W tym tygodniu Agnieszka Radwańska wystartuje w turnieju Porsche Tennis Grand Prix w Stuttgarcie. Zmagania w Niemczech otwierają sezon na kortach ziemnych, które do tej pory nie były dla Polki szczególnie szczęśliwe. Od rezultatów osiąganych przez krakowiankę na nawierzchni ziemnej zależy to, czy zdoła awansować do najlepszej trójki na świecie.
Tekst: Krzysztof Domaradzki
Najbliższe miesiące będą szczególnie istotne nie tylko dla najlepszej polskiej tenisistki, ale i dla całego tenisowego świata. Sezon kortów ziemnych – u panów zainaugurowały go zmagania w Monte Carlo, panie zaczynają w stuttgarckiej Porsche Arenie – stanowi jedną z dwóch niesłychanie ważnych części składowych europejskiej odsłony rozgrywek ATP i WTA. W tym roku zmagania na Starym Kontynencie będą jednak znacznie intensywniejsze, albowiem tradycyjna rywalizacja na kortach ceglanych i trawiastych zostanie okraszona bojem o olimpijskie medale. Bojem, który może okazać się najbardziej prestiżowym w nowożytnej historii tenisa – mistrzów olimpijskich wyłonią zmagania na wimbledońskich trawnikach, a zatem miejscu bezspornie dla tej dyscypliny kultowym.
Radwańska zmagać będzie się nie tylko z wyjątkowo ciężkim bagażem fizycznym, ale i emocjonalnym. Polka odniosła niedawno spektakularny sukces w Miami i przebojem wdarła się do najlepszej czwórki tenisowego rankingu, co tylko połechtało jej ambicje oraz oczekiwania fanów, którzy prześcigają się w typowaniu, kiedy krakowianka wespnie się na szczyt kobiecego tenisa. Wszystko zatem składa się na to, że najbliższe miesiące będą najważniejszymi w karierze 23-letniej Polki.
Zdradliwe korty ziemne
Gdyby w tenisie wszystko odbywało się zgodnie z logiką, młodsza z sióstr Radwańskich powinna z utęsknieniem czekać na rywalizację na kortach ziemnych. Niestety, tak nie jest. Teoretycznie Polka powinna na ceglanych arenach czuć się doskonale, ponieważ są one stosunkowo wolne, niezwykle urozmaicone (w zasadzie każdy kort jest inny) i przynajmniej z pozoru faworyzują zawodników grających w stylu podobnym do Radwańskiej – preferujących kombinacyjną, nieszablonową grę, częste zmiany tempa, doskonale biegających. Rezultaty osiągane przez Polkę pokazują jednak, że do miana specjalistki od kortów ceglanych wiele jej brakuje.
Od 2007 r., czyli od kiedy Radwańska swoją obecnością regularnie zaszczyca najważniejsze turnieje, zmagania na kortach ziemnych układają się dla niej wyjątkowo niekorzystnie. Polka zdobyła wprawdzie jeden tytuł na mączce – w 2008 r. triumfowała w Stambule – ale w prestiżowych imprezach jej rezultaty nie wzbudzają zachwytu. W rozpoczynającym się dzisiaj turnieju w Stuttgarcie najlepszy wynik osiągnęła w zeszłym sezonie, dość nieoczekiwanie dochodząc do półfinału. Ale już w Madrycie regularnie spisuje się poniżej oczekiwań – Polka w stolicy Hiszpanii startowała trzykrotnie, lecz ani razu nie zdołała przebrnąć drugiej rundy. Niewiele lepiej radzi sobie w Rzymie, gdzie zaledwie raz dotarła do ćwierćfinału. Także korty im. Rolanda Garrosa nie są dla niej szczęśliwym miejscem. W Paryżu Polka trzykrotnie osiągała czwartą rundę, lecz ani razu nie dobrnęła do najlepszej ósemki. Od zawodniczki o jej parametrach, predyspozycjach i talencie zwykliśmy oczekiwać więcej.
Oby zdrowie nie zawiodło
Korty ziemne mogą być dla Polki zdradliwe także z innego powodu. Ze względu na większą wilgotność powietrza zawodnicy będą musieli grać cięższymi piłkami. A to oznacza dodatkowe obciążenia dla barku Radwańskiej, na który uskarża się od jesieni zeszłego roku. Szczególną uwagę na ten problem zwraca Tomasz Wiktorowski, który zauważa, iż w najbliższych miesiącach organizmy zawodniczek będą wyjątkowo eksploatowane. Ryzyko wiąże się nie tylko z ciężkimi piłkami, ale i ze specyfiką gry na mączce, gdzie wymiany zwykle trwają dłużej niż na twardej nawierzchni.
Niezwykle istotne dla tegorocznych zmagań Polki na kortach ziemnych będzie to, jak szybko uda jej się dostosować do zmiany podłoża. W minionych sezonach Polka regularnie utyskiwała na bóle pleców, które pojawiały się wraz z przejściem na nawierzchnię ziemną. Gra na mączce wymaga od tenisistów innego poruszania się niż korty twarde, z którymi mają do czynienia przez większość sezonu, wskutek czego zawodnicy zmagają się z zupełnie innymi obciążeniami. Ważne jest, żeby Polka była bezbłędnie przygotowana pod względem fizycznym do rywalizacji, albowiem korty ziemne zwykły faworyzować zawodniczki o silnych nogach. Najlepszym tego przykładem jest Justine Henin. Belgijka, która z sylwetki nieco przypominała Radwańską, swoją grę opierała na niezwykle mocnych nogach, dzięki którym twardo stąpała po korcie i świetnie się po nim przemieszczała. Gdyby nie miała oparcia w sile ud, prawdopodobnie nie zostałaby trzykrotną mistrzynią French Open.
Radwańska jeszcze w zeszłym sezonie nie imponowała mocą. W konfrontacjach z potężniejszymi zawodniczkami często dawała się spychać do głębokiej defensywy. W tym roku zdążyła już udowodnić, iż na kortach twardych postawnym rywalkom potrafi się przeciwstawić – w Miami bez straty seta uporała się z Venus Williams, Marion Bartoli czy Marią Szarapową. Teraz musi dowieść, iż stać ją na to również w starciach na podłożu ceglanym.
Mnóstwo punktów do odrobienia
Niezależnie od tego, jak wielki postęp Polka poczyniła w tym roku, faworytką rywalizacji na kortach ziemnych nie będzie. Wiktoria Azarenka, Maria Szarapowa i Petra Kvitova – trzy zawodniczki otwierające zestawienie najlepszych tenisistek świata – w zeszłym roku spisywały się znakomicie w turniejach rozgrywanych na nawierzchni ceglanej i trudno przypuszczać, żeby w tym sezonie było inaczej. Ze wspomnianej trójki najlepiej radziła sobie Szarapowa. Rosjanka triumfowała w Rzymie i osiągnęła półfinał French Open. Niewiele gorzej spisywała się Kvitova, której talent rozbłysł podczas wygranych przez nią zmagań w Madrycie. W finale turnieju w stolicy Hiszpanii pokonała Azarenkę. Białorusinka niedługo później osiągnęła ćwierćfinał French Open.
Radwańska nie powinna jednak zrażać się doskonałymi wynikami rywalek, lecz upatrywać w nich swojej szansy na awans w rankingu. Albowiem gdy uwzględni się w rozważaniach zeszłoroczne wyniki z Wimbledonu – w półfinale Kvitova ograła Azarenkę, a w finale rozprawiła się z Szarapową – okaże się, iż czołowe zawodniczki zestawienia wiele w tej części sezonu zyskać już nie mogą. Bardziej prawdopodobne jest to, że punkty stracą – szczególnie Szarapowa, która w minionym roku była najrówniej grającą tenisistką w tym okresie, oraz Kvitova – Czeszce wiele brakuje do poziomu, jakim zadziwiała w poprzednich rozgrywkach. Jeśli Radwańska poprawi swoje wyniki z ubiegłego sezonu, może nawet wedrzeć się na drugie miejsce w rankingu. Wyprzedzenie znajdującej się w rewelacyjnej dyspozycji Azarenki wydaje się na razie nieosiągalne. I to nie tylko dla Polki.
Jedyna taka okazja
Wydaje się, że Polka dogodniejszej okazji do zaatakowania podium rankingu WTA Tour w tym sezonie mieć już nie będzie. Właściwie tylko w Stuttgarcie rywalki mogą odrobić do niej część strat. W Madrycie, Rzymie czy French Open zyskiwać powinna Radwańska. Co więcej, w rozpoczynającym się niedługo po zakończeniu zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa Wimbledonie krakowianka również powinna zyskać sporo punktów – w zeszłym sezonie osiągnęła jedynie 2. rundę turnieju, choć często podkreśla, iż trawa jest jej ulubioną nawierzchnią. Eksperci – na czele z Robertem Radwańskim – typują, że właśnie po zmaganiach w Londynie Polka powinna zanotować awans.
Jeżeli jednak nie nadrobi wystarczającej liczby punktów podczas rywalizacji na kortach ziemnych, w dalszej części sezonu będzie jej bardzo ciężko wspiąć się w zestawieniu. W zeszłym roku Radwańska spisywała się rewelacyjnie w październiku, kiedy to okazała się bezkonkurencyjna podczas turniejów w Tokio i Pekinie. Jej najgroźniejsze rywalki wówczas nie startowały albo grały sporo poniżej oczekiwań. W tym roku będą walczyć o miano najlepszej tenisistki na koniec roku, więc trudno przypuszczać, aby tę część sezonu potraktowały ulgowo.
Na temat formy Radwańskiej na nawierzchni ziemnej wiele będziemy mogli powiedzieć już w tym tygodniu. W Stuttgarcie wprawdzie zawodniczki nie grają na typowym podłożu ceglanym – w Porsche Arenie znajduje się kort twardy, który jedynie z wierzchu pokryty jest cienką warstwą mączki – ale do rywalizacji przystąpią praktycznie wszystkie najlepsze zawodniczki na świecie. Z czołowej „dziesiątki” rankingu zabraknie jedynie Sereny Williams. Polka już w ćwierćfinale może zmierzyć się z Chinką Na Li – zeszłoroczną mistrzynią French Open. Jeśli zaś uda jej się dotrzeć do półfinału, zapewne po raz kolejny spotka się z Wiktorią Azarenką. W tym roku mierzyły się już czterokrotnie – za każdym razem górą była Białorusinka.