Lisicki lepsza od Williams

/ Michał Jaśniewicz , źródło: sonyericssonwtatour.com, foto: AFP

Trzecia runda turnieju Family Circle Cup w Charleston przyniosła sensacyjne rozstrzygnięcia. Sprawczynią największego była Sabine Lisicki. Niemka, polskiego pochodzenia, pokonała Venus Williams (nr 2) 6:4, 7:6(5). Ze zmaganiami na „amerykańskiej” mączce pożegnały się również Wiera Zwonariowa (nr 3) oraz Nadia Pietrowa (nr 4).

Venus Williams wystąpiła w Charleston po raz czwarty. Wygrała całą imprezę w swoim debiutanckim starcie (2004 rok), w kolejnym sezonie odpadła już w trzeciej rundzie, a dwa lata temu osiągnęła półfinału. W tym roku była liderka rankingu WTA powtórzyła swój najsłabszy rezultat. 28-letnia Amerykanka w dwóch setach uległa o dziewięć lat młodszej Sabinie Lisicki. Reprezentantka Niemiec w całym spotkaniu wykorzystała cztery z siedmiu szans na przełamanie, sama zaś trzykrotnie straciła swój serwis.

„Pokonać Venus Williams to coś wspaniałego. Ona jest wielką mistrzynią. Wciąż nie mogę uwierzyć, że naprawdę udało mi się zwyciężyć,” przyznała po meczu Lisicki. „To jedno z największych zwycięstw w mojej karierze. Myślę, że tylko zwycięstwo na Lindsay Davenport było porównywalne do tego, reprezentowałam wówczas mój kraj i w debiucie odnotowałam tak ważny triumf. Pokonanie Venus Williams to jednak również coś fantastycznego.”

Lisicki ma jak dotąd na swoim koncie dwa wygrane turniej ITF. W ubiegłym sezonie była w finale zawodów WTA w Taszkiencie, a w tym roku osiągnęła półfinał w Memphis. O awans do półfinału Niemka zagra z Jeleną Wiesniną.

Pechowo zakończył się występ w Family Circle Cup dla Wiery Zwonariowej. Szósta w rankingu WTA Rosjanka po dwóch gemach rywalizacji z Virginie Razzano została zmuszona do poddania spotkania. Powodem była kontuzja kostki w prawej nodze.

Tenisowy maraton rozegrały w czwartek Nadia Pietrowa oraz Melinda Czink. Węgierka w trzecim secie od stanu 3:5 wygrała cztery kolejne gemy i tym samym po raz pierwszy w karierze pokonała tenisistkę z czołowej dziesiątki rankingu. Mecz trwał dwie godziny oraz siedemnaście minut, a Czink wykorzystała w nim cztery z jedenastu szans na przełamanie. 26-letnią Węgierkę czeka teraz pojedynek z Marion Bartoli (nr 6), która pokonała Melanie Oudin 6:4, 6:1.

Najpewniejsze zwycięstwo w trzeciej rundzie odniosła rozstawiona z numerem jeden Jelena Diemientiewa. Rosjanka w sześćdziesiąt cztery minuty wygrała z Varvarą Lepchenko 6:1, 6:1, ani razu nie tracąc w tej konfrontacji własnego podania. Diemientiewa gra w Charleston po raz szósty. Trzy lata temu przegrała w finale z Justine Heinin, a w ubiegłym sezonie w półfinale nie sprostała Wierze Zwonariowej.

Wyniki trzeciej rundy:
Jelena Diemientiewa (Rosja, 1) – Varvara Lepchenko (USA) 6:1, 6:1
Virginie Razzano (Francja, 13) – Wiera Zwonariowa (Rosja, 3) 1:1 i krecz
Marion Bartoli (Francja, 6) – Melanie Oudin (USA, Q) 6:4, 6:1
Melinda Czink (Węgry) – Nadia Pietrowa (Rosja, 4) 3:6, 6:4, 7:5
Sabine Lisicki (Niemcy, 16) – Venus Williams (USA, 2) 6:4, 7:6(5)

Zobacz komplet czwartkowych wyników turnieju w Charleston