Brengle pozywa WTA i ITF. Przekonuje, że testy antydopingowe niszczą jej karierę

/ Antoni Cichy , źródło: własne/theguardian.com/tennis.com/chicagotribune.com, foto: AFP

Madison Brengle żąda milionów dolarów odszkodowania od tenisowych władz. Amerykanka twierdzi, że kontrole antydopingowe jej zaszkodziły i już nie jest w stanie serwować tak, jak wcześniej.

To może być precedens w świecie tenisa, generalnie sportu. 28-letnia Brengle, aktualnie 83. w rankingu WTA, postanowiła na drodze sądowej walczyć z WTA i ITF, dwoma najważniejszymi tenisowymi organizacjami, nie licząc męskiego ATP. Jej zdaniem pobieranie krwi przy testach antydopingowych bardzo negatywnie wpłynęło na jej stan zdrowia, a to pociągnęło konsekwencje na korcie. Teraz żąda odszkodowania w wysokości około 10 milionów dolarów.

Tenisowe władze zignorowały profesjonalnie przeprowadzoną diagnozę jej stanu i odmówiły zapewnienia alternatywnych testów lub działań medycznych, zamiast poddawania Brengle testom, które doprowadziły do jej wycofania z turniejów, a teraz skutkują permanentną opuchlizną i osłabieniem serwującego ramienia oraz dłoni – przekazywał w oświadczeniu adwokat reprezentujący tenisistkę, Peter R. Ginsberg.

Chodzi o pobieranie krwi. Według Brengle i jej adwokata wbijane igły „powodowały ekstremalny ból, ale też opuchliznę, drętwienie i sińce w okolicach miejsca zastrzyku”.

Oprócz wspomnianych WTA i Międzynarodowej Federacji Tenisowej pozwani zostali również International Doping Tests & Management (IDTM), czyli szwedzka agencja przeprowadzająca kontrole dla WTA, jej przedstawiciel John Snowball, który miał być „werbalnie agresywny i napastliwy” podczas testu po meczu Wimbledonu w 2016 roku, a także Stuart Miller odpowiedzialny za walkę z dopingiem z ramienia ITF.

Na poparcie roszczeń Brengle dokumenty zawierają informację o zdiagnozowaniu u niej kompleksowy zespół bólu regionalnego typu I (Complex Regional Pain Syndrome Type I), który w tym przypadku miały wywołać wbicia igły. Zastrzyk „powoduje skrajny ból, jak również obrzęk, drętwienie i zasinienie w miejscu wstrzyknięcia oraz jego okolicach”. Można też wyczytać, że „Brengle została tak poważnie skrzywdzona przez agresywne zachowanie kontrolerów i niewłaściwie przeprowadzane testy, iż nie jest już w stanie serwować prawą ręką z taką samą lub podobną prędkością co przez całe 10 lat zawodowej kariery. Jej dłonie są opuchnięte, a opuchlizna co pewien czas rozprzestrzenia się na ramiona. Jej gra niezmiernie ucierpiała w konsekwencji fizycznego i emocjonalnego uszczerbku”.

W sezonie 2017 ojciec amerykańskiej tenisistki zwrócił się do Millera z prośbą o przyjrzenie się sprawie i rozwiązanie. ITF przyznało do wiadomości, że Brengle cierpi na kompleksowy zespół bólu regionalnego, zaproponowało w maju, by do czasu US Open oddawała próbki moczu podczas kontroli po badaniach wykonanych na jej koszt. Wkrótce otrzymała roczne zwolnienie z kontroli krwi, ale Miller w mailu wysłanym do ojca Amerykanki napisał „to wcale nie oznacza przyznania się, że jej stan spowodowały wcześniejsze nakłucia”.

28-latka odniosła się do całej sprawy w poniedziałek za pośrednictwem swojego adwokata. – Nie można tolerować zachowania władz, które dopuszczają, by tenisistów spotykało swego rodzaju znęcanie się, którego ja doświadczyłam. Zawodniczki muszą mieć coś do powiedzenia w sprawach zdrowia i bezpieczeństwa – uważa. Jednocześnie nie neguje idei kontroli. – Nie kwestionuje działania programu antydopingowego. Nie kwestionuje tego, że zawodniczki powinny stawiać się do kontroli. Ale powinny być przeprowadzane we właściwy medycznie sposób – przedstawia stanowisko swojej klientki Peter R. Ginsberg.

Na skutek problemów zdrowotnych wywołanych kontrolami antydopingowymi Brengle miała nie dokończyć meczu 1. rundy US Open z Kaylą Day.