WTA Elite Trophy: przyzwyczajone do zwyciężania

/ Antoni Cichy , źródło: Korespondencja z Zhuhai, foto: AFP

Coco Vandewghe i Julia Goerges zagrają o tytuł w Zhuhai. Amerykanka w półfinale WTA Elite Trophy zwyciężyła 6:3, 6:3 Ashleigh Barty, Niemka w takim samym rozrachunku Anastazję Sewastową.

Turniej w Zhuhai ledwie ruszał, a już jutro wieczorem kort centralny położonego poza ścisłym miastem kompleksu opustoszeje. Został tylko jeden mecz. Ten najważniejszy, który zdecyduje, czy z tytułem mistrzyni z Chin wyjedzie Julia Goerges czy Coco Vandeweghe. Obie przyzwyczaiły się ostatnio do wygrywania. Niemka kontynuuje serię zwycięstw, w sobotę odniosła ósme z rzędu. Amerykanka w Zhuhai nie pozostawia rywalkom złudzeń.

W półfinałach obie grały bliźniaczo podobnie. Nie pod względem stylu, ale wyniku. Pokonywały przeciwniczki w ten sam sposób, tracąc po trzy gemy w każdej partii. 29-letnia mistrzyni z Moskwy pod koniec sezonu złapała wiatr w żagle. Rozpędzona podcięła skrzydła Anastazji Sewastowej. – To był mój najlepszy mecz w tym tygodniu. Cieszę się, że taki występ przyszedł w półfinale – mówiła Goerges. Mecz kończyła z imponującą kolekcją wygrywających uderzeń. Nazbierała ich aż 41. – Moim zdaniem nieźle się poruszałam. Zawsze tak byłam ustawiona, że piłkę miałam przed sobą, a to bardzo ważne, jeśli chce się wykonać dobre uderzenie. Jeśli nie masz ulubionej pozycji, zawsze istnieje niebezpieczeństwo pomyłki. Ale grałam cierpliwie, a kiedy nadarzała się okazja, korzystałam z niej i trafiałam – wyjaśniała jedna z bohaterek końcówki sezonu.

W rywalizacji serwujących jak z armaty górą była ta bardziej doświadczona i utytułowana, czyli Vandeweghe. 25-letnia reprezentantka Stanów Zjednoczonych szybko tak skalibrowała celownik, że Barty miała niewiele do powiedzenia. Przyznała to w pomeczowej rozmowie. – Przy tak grającej Coco trudno coś zrobić. Grałam już z tenisistkami z Top 10, czułam się komfortowo, ale ona byłaby dziś w stanie zmieść z kortu każdą przeciwniczkę. Zagrała świetne spotkanie – komplementowała rywalkę.

Dla byłej podopiecznej polskiego trenera Macieja Synówki to drugi finał sezonu 2017. Sezonu, który po raz pierwszy w życiu zakończy w Top 10. Nawet jeśli przegra w finale. – Myślę, że przez całą karierę albo szybko odpadam, albo dochodzę daleko. Im więcej gram, tym lepiej mi idzie. Lubię rywalizację, czuję wtedy większy komfort, większą pewność moich uderzeń. To powtarzalność. Wychodzisz, grasz, wygrywasz mecz, a potem przyzwyczajasz się do zwyciężania. Wygrywasz też drogi. I tak zaczyna się toczyć – powiedziała 25-latka.

Vandeweghe w Zhuhai przyzwyczaiła się już do zwyciężania. Goerges od przyjazdu do Moskwy, gdzie zdobyła tytuł, także. To zapowiedź wielkich emocji. Bo któraś musi przegrać, a żadna za nic nie będzie chciała do tego dopuścić.

Korespondencja z Zhuhai, Antoni Cichy


Wyniki

Półfinały singla:
Coco Vandeweghe (USA, 2) – Ashleigh Barty (Australia, 9) 6:3, 6:3
Julia Goerges (Niemcy, 7) – Anastazja Sewastowa (Łotwa, 5) 6:3, 6:3