WTA Elite Trophy: wszystko już jasne

/ Antoni Cichy , źródło: Korespondencja z Zhuhai, foto: AFP

Julia Goerges uzupełniła stawkę półfinalistek WTA Elite Trophy. Z Chinami nie przeprosiła się Sloane Stephens. Po pięciu przegranych gemach poddała mecz z Barborą Strycovą. To był jeden z dwóch kreczów tego dnia.

Po czwartkowych meczach zostało jedno miejsce w półfinale. Trzy zgarnęły Ashleigh Barty, Anastazja Sewastowa i Coco Vandeweghe. O czwarte walczyły Julia Goerges i Kristina Mladenovic. W znacznie lepszym położeniu znajdowała się Niemka, bo ona w przeciwieństwie do Francuzki pierwszą potyczkę w Zhuhai wygrała i wystarczył jej jeden zwycięski set. Po pierwszym wszystko było jasne, bo mistrzyni z Moskway straciła tylko dwa gemy. Już miała bilet do ćwierćfinału, ale żeby nie tracić sił, rozstrzygnęła pojedynek w dwóch partiach. W drugiej po tie breaku 7:6(4).

Na pierwszy rzut oka sytuacja Goerges wyglądała na wręcz komfortową. Pozornie. – Trochę dziwnie się czułam, wiedząc, że jak tylko wygram jednego seta, wchodzę do półfinału. Nie za często spotykamy się z czymś takim. To dziwne, muszę przyznać. Zazwyczaj wolę wygrać pojedynek albo przegrać pojedynek, a nie jeden set i przechodzę dalej. To dla mnie nowość – przyznała po wygranej Georges, która śrubuje serię zwycięstw. To nad Mladenović było jej siódmym z rzędu.

O pozostałych dwóch meczach można napisać tyle, że się odbyły. I to też w niepełnym wymiarze. Jeden ograniczył się do seta i jednego gema, drugi do pięciu gemów. Ale stawka sportowa była bliska zeru, bo choć trochę punktów do zdobycia zostało, to półfinał już odjechał.

Sloane Stephens do Zhuhai przyleciała wreszcie ugrać coś w Chinach. Organizatorzy najwyraźniej też na to liczyli, bo głównie to jej wizerunkiem promowali imprezę. Chińskie korty wciąż jednak mistrzyni US Open nie służą. Szans na awans już nie miała, bo rywalizacja w grupie „kamelia” toczyła się pod dyktando Anastazji Sewastowej. Ale ładnego pożegnania z mastersem nie było. Po pięciu gemach, wszystkich przegranych, pojedynku z Barborą Strycovą, opuściła kort. Kreczowała. – Lewe kolano mnie nie słuchało. Lepiej było przerwać rywalizację, skoro i tak niezbyt żwawo się poruszałam – tłumaczyła dziennikarzom niezbyt rozmowna Amerykanka.

Przed amerykańsko-czeską potyczką rozegrano jeszcze jedno spotkanie – Jeleny Wiesniny z jedyną reprezentantką gospodarzy, Shuai Peng. Niewiele różniło się od rywalizacji Stephens ze Strycovą. Rosjanka już wczoraj skarżyła się na problemy z plecami, nie potrafiła zagrozić Coco Vandeweghe. W piątek zdrowia i animuszu wystarczyło na pierwszą partię i kawałek drugiej. Chinka wygrała 6:2, 2:0.

Znacznie ciekawsze wydarzenia działy się poza kortem. Rozlosowano pary półfinałowe. Całych salw niczym z armaty należy spodziewać się w rywalizacji Coco Vandeweghe z Ashleigh Barty. W drugim półfinale zagrają ze sobą Anastazja Sewastowa i Julia Goerges.

Korespondencja z Zhuhai, Antoni Cichy


Wyniki

Grupa "azalia":
Julia Goerges (Niemcy, 7) – Kristina Mladenovic (Francja, 1) 6:2, 7:6(4)

Grupa „kamelia”:
Barbora Strycova (Czechy, 11) Sloane Stephens (USA, 3) 5:0 i krecz

Grupa "bugenwilla":
Shuai Peng (Chiny, 12, WC) – Jelena Wiesnina (Rosja, 6) 6:2, 2:0 i krecz