WTA Elite Trophy: niewdzięczny los mistrzyń US Open

/ Antoni Cichy , źródło: Korespondencja z Zhuhai, foto: AFP

Z dwóch mistrzyń US Open, które grały w Zhuhai, obie już odpadły. Angelique Kerber sama przegrała z Ashleigh Barty. Sloane Stephens nie musiała wychodzić na kort, wystarczyło, że drugie zwycięstwo odniosła Anastazja Sewastowa.

Rok na tenisowych kortach to wieczność. Dowód? Na początku roku w Brisbane Kerber pokonała 6:3, 2:6 i 6:3 odbudowującą się po przerwie na krykieta Barty. Przewidzenie, że Niemkę po sezonie życia czeka trudny, w którym co rusz przyjdzie jej bronić punktów, wróżbity nie wymagało. Ale konia z rzędem temu, kto wtedy powiedziałby, że u schyłku roku znów się spotkają – w małym mastersie, a wyżej notowaną tenisistką będzie Barty. I że pokona dwukrotną mistrzynię wielkoszlemową 6:3, 6:4. I że wcale nikogo to nie zaskoczy.

Kiedy grały w Brisbane, kursy bukmacherów wyglądały tak: 1,14 na zwycięstwo Kerber, 5,35 na Barty. Dziś nie tylko nie ma różnicy. Jest przewaga Australijki. Notowania przed czwartkowym meczem wynosiły 1,57 w przypadku wygranej 21-latki i 2,25 gdyby, lepsza okazała się była liderka rankingu WTA. – Tak, historia trochę zatoczyła koło, spotkałyśmy się na początek i na zakończenie sezonu. Teraz czułam, że moje położenie diametralnie się zmieniło – wspominała tamten pojedynek.

Barty jako pierwsza wywalczyła awans do półfinału WTA Elite Trophy. Półfinału turnieju, w którym jeszcze kilka tygodni temu miała mniej niż znikome szanse w ogóle zagrać. Ale w ciągu ostatnich tygodni, miesięcy, od tamtego spotkania z Kerber jej tenisowy świat stanął na głowie. Teraz to zawodniczka wysokiej klasy z krwi i kości. – Myślę, że w przeszłości, kiedy miałam swój dzień, czułam się jak tenisistka z Top 100, ale tak po prawdzie ranking odzwierciedla to, gdzie się obecnie znajdujesz. Mówiąc szczerze, w młodszym wieku, nie byłam przygotowana, żeby zostać tenisistką Top 100. Przede wszystkim mentalnie i emocjonalnie – przyznała Australijka.

Wejście na zawodowe korty miała mocne. Potrzebowała jednak kilku lat i przerwy, żeby z młoda, zdolna nadzieja australijskiego tenisa stała się rakietą numer jeden kraju, która pokonuje dwukrotną mistrzynię wielkoszlemową. Teraz czuje się wręcz zawodniczką Top 20, wszak jest numerem 20. Na świecie, a po Zhuhai może nawet 16. – W ostatnich tygodniach tak się czuję. Gram solidnie. Chyba zmieniło się to w Wuhan, gdzie zagrałam cztery czy pięć, sześć kolejnych naprawdę dobrych meczów z mocnymi rywalkami. To dla mnie wielkie tydzień, a teraz kiedy wychodzę na kort, czuję komfort psychiczny bez względu na to, z kim gram – przyznała.

Jako druga do półfinału awansowała Anastazja Sewastowa, która wygrała 6:3, 6;4 z Barborą Strycovą. Łotyszka każdym takim występem jak w Zhuhai pokazuje, że warto wracać. Zawiesiła karierę w 2013 roku, po dwóch latach zmieniła zdanie, a po czterech walczy w małym mastersie i od triumfu dzielą ją dwa wygrane mecze. – O czymś takim się nie myśli. Przed pierwszym turniejem, jak wracałam, mówiłam trenerowi, że nie jestem wystarczająco gotowa, by wygrywać. Brakowało mi pewności. Startując od mniejszych turniejów, nabywasz jednak pewność siebie, a to wystarczy, kiedy rywalizujesz na tym poziomie. A potem idziesz w górę i w górę. Myślę, że to był dobry ruch, by zacząć od mniejszych rozgrywek – powiedziała „Tenisklubowi”, zapytana, czy wracając w 2015 roku na kort, wierzyła, że przed nią tak piękne chwile.

Sewastowa upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu. Awans do półfinału i rewanż na Sloane Stephens za przegrany ćwierćfinał US Open. Wczoraj ją pokonała 7:5, 6:3, a zwyciężając Strycovą, odebrała Amerykance, przed którą wciąż jeszcze jeden pojedynek, szanse na wyjście z grupy. Ale Łotyszka tak do tego nie podchodzi. Nie przyjechała do Zhuhai rewanżować się Stephens. – Trochę inaczej patrzę na ten turniej, jak na normalny, trzeba wygrać dwa mecze, żeby grać dalej. Oczywiście, miło, że już koniec, już wyszłam z grupy, a teraz czeka mnie dzień wolnego. Ale nigdy nie myślałam nad rewanżowaniem się Sloane, co to, to nie – roześmiała się 27-letnia zawodniczka.

Barty i Sewastowa w piątek mają wolne. Czekają na kolejne losowanie, które wyłoni pary półfinałowe. Życzenie Łotyszki na pewno się nie spełni. Z kim chciałaby zagrać? – Z nikim! – zażartowała na konferencji.

Korespondencja z Zhuhai, Antoni Cichy
 


Wyniki

Grupa "róża":
Ashleigh Barty (Australia, 9) – Angelique Kerber (Niemcy, 8) 6:3, 6:4

Grupa "kamelia":
Anastazja Sewastowa (łotwa, 5) – Barbora Strycova (Czechy, 11) 6:3, 6:4