WTA Elite Trophy: Sloane Stephens – dziewczyna z fajnym widokiem z okna

/ Antoni Cichy , źródło: Korespondencja z Zhuhai, foto: WTA Elite Trophy

Sloane Stephens w Zhuhai przebywa od kilkunastu godzin, ale w mieście jej pełno. W poniedziałek była bezapelacyjną gwiazdą. Najpierw uczestniczyła w ceremonii losowania, potem błyszczała i rozśmieszała na konferencji prasowej.

Organizatorom WTA Elite Trophy Stephens trafiła się jak ślepej kurze ziarno. Nadaje się wręcz idealnie na gwiazdę turnieju, a obsadzona w tej roli czuje się znakomicie. Co w niej idealnego poza, rzecz jasna, tytułem mistrzowskim z US Open? Z bardziej przyziemnych kwestii – w Chinach jest po prostu popularna. Teraz będzie jeszcze popularniejsza, bo w Zhuhai na każdym kroku turniej reklamują plakaty z jej wizerunkiem. Ale sławy na terenie Chin nie dały jej magiczne zagrania, maratońskie pojedynki.

Po US Open podeszła do mnie na treningu Shuai Peng. Zapytała „wiesz, że jesteś u nas strasznie popularna?” Zapytałam dlaczego. „Bo tyle kasy wygrałaś w US Open” – opowiadała na konferencji Stephens. Chodzi oczywiście o jej reakcję na liczbę zer na czeku, który otrzymała wraz z trofeum.

Taka jest Amerykanka. Konferencja, a konkretnie jej angielska część (pytań po chińsku było raptem kilka) przebiegała tak: pytanie, tłumacz przekładał je na chiński, odpowiedź Stephens, tłumacz tłumaczył. Kiedy zgrabnie i szybciutko wypowiadał kolejne sylaby, mistrzyni US Open pokładała się ze śmiechu. Bo rzeczywiście widok był niecodzienny. Ani Stephens, ani dziennikarze, którzy mandaryńskim nie władają, nie wiedzieli, co tłumacz mówi. Ale mówił dużo i w szaleńczym tempie. Choć jak przyznała w odpowiedzi na jedno z pytań 24-latka, chiński wcale nie jest jej tak bardzo obcy. – Tak właściwie to moja najlepsza przyjaciółka mówi po mandaryńsku. Od czterech lat przyjeżdża na wakacje do Azji i nie używa wtedy żadnego innego języka – zaciekawiła odpowiedzią.

Do Zhuhai Amerykanka przyleciała przeprosić się z Chinami. Nigdy szczególnie dobrze jej się tu nie wiodło, a wygrane można policzyć na palcach jednej ręki. Ostatnie rozgrywki w Wuhan i Pekinie tego nie zmieniły, bo Stephens dwukrotnie odpadała w pierwszych rundach. – Powiadają, że zwycięstwo w US Open nie jest najlepszą formą przygotowania do nadchodzących turniejów. Nie mogłam jednak pominąć tych w Wuhan i Pekinie. Kiedy się zgłaszałam, robiłam to z myślą, żeby zbierać punkty, które pozwolą mi dostać się do Australian Open. Nie poszło po mojej myśli. A Hongkong był najlepszym wyborem pod kątem Zhuhai, a także Pucharu Federacji – mówiła o wspomnieniach z Chin 24-latka.

W kończących sezon rozgrywkach rangi mastersa bądź jak w Zhuhai małego mastersa triumfatorka US Open zadebiutuje. – Oczywiście, wszystko jest tu dla mnie nowe, ale chcę grać, jak najlepiej się da. Chciałabym rozegrać kilka dobrych meczów – odpowiedziała bez żartów. Turniej w Singapurze ominął ją w przeciwieństwie do Garbine Muguruzy czy Jeleny Ostapenko. Można tylko dywagować, na co znalazło się miejsce podczas konferencji, co by było gdyby, mistrzyni jednej z lew Wielkiego Szlema miała zagwarantowane miejsce w WTA Finals bez względu na pozycję w rankingu Race. – Zasady to zasady, widocznie po coś takie są. Kiedy wracałam przed Wimbledonem nie myślałam, że w ogóle stanę przed taką szansą. Występ w Zhuhai to dla mnie wyróżnienie, ale nie ukrywam, chętnie zagrałabym w Singapurze – powiedziała. W jej położeniu, zawodniczki, która przez kilka miesięcy tego sezonu nie mogła normalnie chodzić, trudno narzekać.

Amerykanka do narzekających też nie należy. Konferencje traktuje luźno, nie mylić ze słowem „lekceważąco”. Nie, po prostu nie czuje tremy, nie zachowuje się sztucznie przed kamerami. To też humorystycznych akcentów nie brakowało. Stephens mówi, co myśli, śmieje się, kiedy chce się śmiać i żartuje, kiedy na żart ma ochotę. Odpowiedź na tradycyjne pytanie o wrażenia z miasta zaczęła od głośnego śmiechu. – Fajne! Jestem tu od piętnastu godzin, ale jest fajnie, podoba mi się widok z pokoju hotelowego – odparła w swoim stylu. Konferencja się skończyła, a 24-latka opuszczała ją w dobrym humorze. We wtorek ma wolne, bo wszystkie trzy zaplanowane mecze singla to pojedynki z trzech pozostałych grup.

Korespondencja z Zhuhai, Antoni Cichy