Wimbledon: dramatyczna kontuzja Mattek-Sands
Zdarzenia z kortu numer 17 przyćmiły wszystko to, co działo się w czwartek na Wimbledonie. Bethanie Mattek-Sands doznała fatalnej kontuzji kolana. Amerykanka prosto z kortu pojechała do szpitala.
Trwał tie break drugiego seta drugiej rundy. Mattek-Sands podbiegała do siatki. Nagle padła, złapała się za prawe kolano i zaczęła krzyczeć z bólu. Marzenia Amerykanki o karierowym Wielkim Szlemie w deblu zniweczyła paskudna kontuzja.
32-latka nie była w stanie się podnieść. Na kort wbiegł jej mąż, podbiegła też przeciwniczka, Sorana Cirstea. – Jej kolano było w bardzo dziwnej pozycji. Nigdy czegoś takiego nie widziałam, może tylko w filmach. Też trochę spanikowałam – relacjonowała dramatyczne wydarzenia z kortu numer 17 Rumunka.
Dramat Mattek-Sands przeplatał się z żenującymi obrazkami. – Wołałam o pomoc, ale nikt nie przychodził – mówi Cirstea. 32-letnia Amerykanka bardzo długo czekała na przybycie lekarzy, co wywołało oburzenie. Rumunka próbowała uspokoić przeciwniczkę i dodać jej otuchy. – Była w szoku. Tylko powtarzała: Sorana, pomóc mi, Sorana, pomóż mi, Sorana, pomóż – opisywała sytuację na pomeczowej konferencji Cirstea.
Na kort przybiegła też deblowa partnerka Mattek-Sands, Lucie Szafarzova. Czeszka, która razem z nią miała walczyć o karierowego Wielkiego Szlema w deblu, rozpłakała się. Jakim wynikiem zakończył się jej mecz singlowy, nawet nie ma co wspominać. Nie to było najważniejsze.