Praga: niespodziewany finał
Główną faworytką turnieju WTA w Pradze wydawała się Karolina Pliszkova. Niespodziewanie odpadła już w pierwszej rundzie, ale w finale zastąpi ją siostra, Kristyna. O tytuł zagra z Moną Barthel.
Pierwszą finalistkę singlowego turnieju w Pradze poznaliśmy wcześniej niż… ostatnią półfinalistkę. Wszystko dlatego, że jako pierwszy mecz na korcie centralnym rozegrano półfinałowe starcie Mony Barthel i Barbory Strycovej, a przerwany z powodu zapadających ciemności ćwierćfinał Any Konjuh i Jeleny Ostapenko odbył się dopiero później.
Barthel jest rewelacją turnieju w stolicy Czech. Do głównej drabinki musiała przebijać się przez eliminacje, w których… broniła trzech piłek meczowych. Ale potem wszystko poszło już stosunkowo gładko, bo do dzisiaj nie straciła nawet seta. Mecz z faworytką publiczności i główną kandydatką do tytułu po odpadnięciu Pliszkovej Niemka rozpoczęła jednak słabo – od 0:3 z podwójnym przełamaniem.
Pierwszego seta Strycova zapisała na koncie dość szybko, wygrywając 6:3. Później wszystko zaczęło się psuć. Znów decydowały same początki partii, ale tym razem to Czeszka od razu traciła dystans. Później walczyła, starała się odrobić straty, była głośno wpierana przez publiczność, ale Czechom pozostał jedynie zawód po porażce faworytki 6:3, 2:6, 3:6.
Mecz Konjuh z Ostapenko został wznowiony przy stanie 6:3, 4:6, 1:1. Początkowo to Chorwatka przejęła inicjatywę – od razu przełamała rywalkę i utrzymała serwis. Od stanu 3:1 na korcie dominowała jednak Ostapenko, która wygrała pięć gemów z rzędu i szybko zniknęła z kortu, aby przygotowywać się do starcia z Kristyną Pliszkovą.
Mniej utytułowana z sióstr w Pradze ma teraz niewątpliwie swoje pięć minut. Cztery jej rodaczki były w turnieju rozstawione, ona dostała się na podstawie rankingu jako piąta, lecz to właśnie dzięki niej Czesi będą mieli jutro tenisowe święto.
W półfinale Ostapenko była już wyraźnie zmęczona, przespała też sam początek. Podobnie jak w meczu Strycovej z Barthel, od razu mieliśmy przełamania (ogółem sześć przełamań w sześciu pierwszych gemach piątkowych singli!) i także tutaj okazało się to decydujące. W pierwszym secie Łotyszka jeszcze powalczyła, w drugim nie miała już nic do powiedzenia. Pliszkova wygrała 6:4, 6:2 i w niedzielne przedpołudnie powalczy o drugi singlowy tytuł w cyklu WTA.
Czy Czesi zgarną więc pełną pulę? Dzisiaj po części świętowali triumf w deblu, gdzie i tak było pewne, że tytuł trafi w ich ręce. W meczu dwóch najwyżej rozstawionych par Anna-Lena Groenefeld i Kveta Peschke pokonały 6:4, 7:6(3) Lucie Hradecką i Katerinę Siniakovą. Co ciekawe, najlepiej na korcie prezentowała się jednak Niemka. Mona Barthel na porażkę też skazana nie jest…
Z Pragi, Maciej Pietrasik
Wyniki
Półfinały singla:
Mona Barthel (Niemcy, Q) – Barbora Strycova (Czechy, 3) 3:6, 6:2, 6:3
Kristyna Pliszkova (Czechy) – Jelena Ostapenko (Łotwa) 6:4, 6:2
Ćwierćfinał singla:
Jelena Ostapenko (Łotwa) – Ana Konjuh (Chorwacja, 7) 3:6, 6:4, 6:3
Finał debla:
A.-L. Groenefeld, K. Peschke (Niemcy, Czechy, 2) – L. Hradecka, K. Siniakova (Czechy, 1) 6:4, 7:6(3)