Australian Open: batalia w stylu vintage

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com, foto: AFP

W piątek awans do najlepszej szesnastki turnieju w Melbourne zapewniły sobie Angelique Kerber, Venus Williams i Garbine Muguruza. Mecz dnia rozegrały Jelena Janković i Swietłana Kuzniecowa.

Początek spotkania należał do Rosjanki, która wygrała pierwszego seta 6:4, a w drugi wyszła na prowadzenie 4:1 z podwójnym przełamaniem. Tym momencie mecz zupełnie się jednak odwrócił. Serbska tenisistka odrobiła straty i rozstrzygnęła drugą partię na swoją korzyść 7:5. Na początku decydującej odsłony pojedynku to również 31-latka urodzona w Belgradzie przeważała na korcie. Była liderka światowego rankingu objęła prowadzenie 3:0  40:15 przy serwisie rywalki. Kuzniecowa obroniła jednak oba „breakpointy” i utrzymała podanie, a po chwili odrobiła stratę przełamania. W siódmym gemie Rosjanka ponownie nie była w stanie wygrać gema przy własnym serwisie, ale Janković nie wykorzystała okazji, żeby powiększyć przewagi na 5:2. Od tego momentu obie zawodniczki pilnowały już własnego podania, aż do piętnastego gema, w którym to Swietłana Kuzniecowa zdołała przełamać rywalkę, dzięki czemu mogła wznieść ręce w geście triumfu.

To bardzo bolesne, szczególnie po trzech i pół godzinie walki, że jedna z nas musiała przegrać – powiedziała po meczu Janković. – Niestety, to byłam ja. Jestem zawiedziona. Po takiej batalia, nie jest łatwo to zaakceptować. Miałam swoje szanse, żeby wygrać ten mecz. Od momentu, gdy prowadziłam 3:0 w trzecim secie, za rzadko trafiałam pierwszym serwisem. Nie wiem czy dlatego, że byłam już zmęczona tym, że tak długo byłyśmy na korcie. Długo nie rywalizowałam, więc spadł mi procent pierwszego serwisu i przez pewien czas nie mogłam utrzymać podania – wyjaśniła Serbka. – Muszę dalej ciężko trenować, żeby znów grać na najwyższym poziomie, ale w końcówce meczu to Swieta miała więcej siły. Walczyłam do końca, ale w końcówce nie mogłam się już ruszać i dlatego to ona zeszła z kortu zwycięska.

O miejsce w ćwierćfinale Kuzniecowa powalczy z rodaczką, Anastazją Pawluczenkową. Młodsza z Rosjanek sprawiła małą niespodziankę i w trzech setach pokonała rozstawioną z numerem 11, Elinę Switolinę.

Problemów z awansem do najlepszej szesnastki turnieju nie miały Angelique Kerber i Venus Williams. Amerykanka oddała tylko jednego gema Duan Ying-Ying. Siedmiokrotna mistrzyni turniejów wielkoszlemowych zmierzy się teraz z Moną Barthel. Niemka, która do turnieju musiała przebijać się przez kwalifikacje, wyeliminowała reprezentantkę gospodarzy, Ashleigh Barty.

Liderka światowego rankingu nie miała większych problemów z pokonaniem Kristyny Pliszkovej. W pierwszym secie leworęczna Czeszka nie była w stanie wygrać ani jednego gema. W drugiej partii walka była już bardziej wyrównana, ale turniejowa „jedynka” była lepsza o jedno przełamanie.

Czułam się bardzo dobrze od pierwszego punktu – przyznała obrończyni tytułu. – Mecze, w których twoja przeciwniczka serwuje tak dobrze, zawsze są trudne. Musisz przebijać jak najwięcej piłek przebijać na druga stronę, dobrze się ruszać i wykorzystywać okazje.

Następną rywalką 29-latki trenującej w Puszczykowie będzie Coco Vandeweghe. Amerykanka w trzech setach wygrała z Eugenie Bouchard. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych w pierwszym secie była lepsza o jedno przełamanie, ale drugą partię 6:3 na swoją korzyśćrozstrzygnęła Kanadyjka. W decydującej odsłonie spotkania 22-latka urodzona w Montrealu odebrała serwis rywalce już w pierwszym gemie i dzięki temu później objęła prowadzenie 4:2. Deblowa partnerka Martiny Hingis nie zamierzała się jednak poddawać i odrobiła stratę przełamania. W końcówce spotkania trochę więcej zimnej krwi i zwyciężyła 7:5

Myślę, że to spotkanie może być podobne do tego dzisiejszego – powiedziała Kerber przed meczem z Vandeweghe. – Coco to trudna rywalka. Grała dzisiaj naprawdę dobrze. Widziałam kawałek jej pojedynku i wiem, że ona również serwuje bardzo dobrze. Będę musiała dobrze się ruszać, być gotowa przebijać dużo piłek na drugą stronę, ale równocześnie być grać agresywnie, tak jak potrafię.

W piątek jako ostatnia w czwartej rundzie Australian Open zameldowała się Garbine Muguruza. Hiszpanka, która w dwóch setach wygrała z Anastasiją Sewastową, zmierzy się teraz z Soraną Cirsteą. Rumunka pokonała Alison Riske i po raz pierwszy od Roland Garros w 2009 roku awansowała do najlepszej szesnastki w imprezie rangi wielkoszlemowej.
 


Wyniki

Trzecia runda singla
Angelique Kerber (Niemcy, 1) – Kristyna Pliszkova (Czechy) 6:0, 6:4
Garbine Muguruza (Hiszpania, 7) – Anastasija Sewastowa (Łotwa, 32) 6:4 6:2
Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 8) – Jelena Janković (Serbia) 6:4, 5:7, 9:7
Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 24) – Elina Switolina (Ukraina, 11) 7:5, 4:6, 6:3
Venus Williams (USA, 13) – Ying-Ying Duan (Chiny) 6:1, 6:0
Coco Vandeweghe (USA) – Eugenie Bouchard (Kanada) 6:4, 3:6, 7:5
Sorana Cirstea (Rumunia) – Alison Riske (USA) 6:2, 7:6(2)
Mona Barthel (Niemca, Q) – Ashleigh Barty (Australia)