W Nowej Zelandii nie chcą już Sereny Williams

/ Antoni Cichy , źródło: nzherald.co.nz/własne, foto: AFP

Takiej gwiazdy sportu jak Serena Williams w Nowej Zelandii nie było od przyjazdu Tigera Woodsa. Zachowanie Amerykanki sprawiło jednak, że kolejnego zaproszenia do Auckland może już nie otrzymać.

Tłumy dziennikarzy na lotnisku, cały zespół ochroniarzy przeznaczony tylko dla jednej zawodniczki – tak w Nowej Zelandii przygotowali się na przyjazd i występ do niedawna najlepszej tenisistki świata. To, co organizatorzy i kibice otrzymali w zamian, odbiegało od oczekiwań.

Williams w pierwszym występie od US Open odpadła już w drugiej rundzie z notowaną na 72. miejscu rodaczką Madison Brengle. Nie to jednak było powodem, dla którego tak bardzo dała się we znaki. Podczas konferencji prasowej po przegranym meczu dała upust złości. – Nie tylko obwiniała wiatr, ale uznała to za „najgorsze warunki, w jakich grałam” i dodała, że turniej „nie był idealną okazją, żeby ocenić swoją grę” – czytamy na stronie największej gazety codziennej w Nowej Zelandii, „The New Zealand Herald”.

Całą wypowiedź Amerykanka skwitowała słowami, które Nowozelandczyków musiały zaboleć. – Na szczęście mogę się wydostać z tych warunków i dostać gdzieś, gdzie będzie lepsza pogoda i cieplej – powiedziała bez skrępowania 35-latka.

W artykule zatytułowanym "Pozbawiona wdzięku Serena Williams nie powinna zostać powitana z powrotem" gazeta „NZ Herald” ma żal do tenisistki, że nie zachowała się jak na zawodowca przystało. – Mogła opuścić Auckland ze zrozumieniem i wdzięcznością tutejszych fanów, którzy mieli okazję obejrzeć zawodniczkę tego formatu, gdyby przestrzegała wdzięków zawodowych sportowców podczas pomeczowych konferencji prasowych – czytamy.

Gazeta zwraca uwagę na to, że druga z sióstr Williams, Venus, która także odpadła w drugiej rundzie, zachowywała się zgoła inaczej. – Wyraźnie doceniła wysiłki organizatorów w Auckland i wolontariuszy, żeby przywitać zawodników i upewnić się, że miło spędzają czas w mieście. Gościnność nie rozproszyła jej tak, by przegrała turniej, i prawdopodobnie to za jej namową Serena tu przyjechała – pisze „NZ Herald”.

Dziennikarze największej nowozelandzkiej gazety podkreślają jeszcze jeden aspekt. Po ostrych słowach Sereny w przyszłych latach dyrektorowi turnieju Karlowi Budge’owi może być trudniej sprowadzić do Auckland gwiazdy. – Mistrzowie powinni jednak brać pod uwagę startowe. Co za szkoda, że nie wzięła tego pod uwagę, kiedy niszczyła turniej. Mogła sprawić, że dyrektorowi będzie trudniej w przyszłym roku pozyskać zawodników, choć możliwe, że jej koleżanki po fachu nie biorą na poważnie tego, co mówi. Pamiętają jej dużo gorsze zachowanie wobec sędzi liniowej – czytamy na łamach nzherald.co.nz.

W przyszłym roku organizatorzy podobnego problemu z Sereną Williams raczej nie będą mieli. Trudno się spodziewać, żeby Amerykanka zechciała jeszcze wrócić do Auckland.

Cały artykuł można przeczytać na stronie nzherald.co.nz.