Pliskova: wzięłabym to w ciemno

/ Antoni Cichy , źródło: Korespondencja z Nowego Jorku, foto: AFP

O przegranym finale Karolina Pliszkova mówiła spokojnie, rozsądnie, na pewno bez przygnębienia. – Gdyby ktoś powiedział mi dwa tygodnie temu, że zagram w finale, wzięłabym to w ciemno – przyznała.

24-letnia Czeszka do tegorocznego US Open nie przeszła nigdy wcześniej nawet trzeciej rundy turnieju wielkoszlemowego. W Nowym Jorku osiągnęła finał i omal nie została zwyciężczynią. W trzecim secie prowadziła z przewagą przełamania, ostatecznie uległa Angelique Kerber 3:6, 6:4, 4:6. Po dwóch tygodniach rozprawiania się z przeszłością, pokonywania kolejnych barier, Pliszkova miała prawo być z siebie zadowolona mimo finałowej porażki.

Myślę, że wykonałam świetną robotę. To był mój pierwszy finał, a mimo tego niewiele zabrakło do zwycięstwa. Ona ma większe doświadczenie w takich spotkaniach i prawdopodobnie to zadecydowała. Jestem z siebie dumna. Gdyby ktoś powiedział mi dwa tygodnie temu, że zagram w finale, wzięłabym to w ciemno. Nie, to nie jest smutek – powiedziała pierwsza czeska finalistka US Open od 1993 roku.

Pliszkova źle weszła w mecz, ledwie zaczęło się spotkanie, a już grała z deficytem. Trema? Nie wydaje się, przynajmniej takiego zdania jest sama tenisistka. – W ogóle nie czułam się zdenerwowana, nawet podczas meczu, nawet na samym początku. Już kiedyś powiedziałam, że jak wyjdę na kort, to wtedy czuję się dobrze. Przed meczem trochę byłam podenerwowana, ale wydaje mi się, że to normalne – opisywała swoje uczucia wicemistrzyni US Open.

Kerber w sezonie 2016 nie osiągnęła tylko jednego z czterech wielkoszlemowych finałów. Doświadczenie zdobyła spore, na pewno dużo większe niż debiutująca na tym etapie rozgfrywek Czeszka. Wyżej notowana z bliźniaczek podkreśla jednocześnie, że doświadczenie niekoniecznie odegrało tak ważną rolę. – Nie wiem, czy to miało wpływ na to, że wygrała, ale niewątpliwie ma za sobą kilka wielkoszlemowych finałów. Powiedziałabym, że może na samym początku czuła się nieco lepiej. Ja popełniłam kilka błędów. Później to był już bardzo wyrównany mecz. Wciąż starałam się grać agresywnie. Wiadomo, nigdy nie jest łatwo zawodniczce, która atakuje i popełnia do tego więcej błędów – mówiła 24-latka.

Obecnie najwyżej notowana z czeskich tenisistek zaprzeczyła, jakoby w finale zawiódł serwis. – Nie uważam, żeby mój serw był problemem. Trudno grać przeciwko komuś, kto przebija na drugą stronę każdą piłkę. Nie zdobywałam łatwych punktów serwisem, poieważ grała bardzo dobrze, sięgała wszystkie piłki, nawet jeśli to nie było agresywne zagranie z jej strony, to i tak przebijała – odnosiła się do niesamowitych wyczynów Kerber w defensywie.

Na pewno zadania 24-latce nie ułatwiła ręka, którą uderza dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa. – Nie grałam w tym turnieju z żadną leworęczną zawodniczką. Zawsze inaczej się z nimi gra, zawsze serwują do bekhendu. Trudno coś z tego zrobić, a rywalka ma później otwarty kort. Mam siostrę bliźniaczkę, leworęczną. Niewiele jest ich w czołowej „100”. Ciągle gra się z praworęcznymi, więc nawet nie ma okazji, żeby poćwićzyć przeciwko leworęcznej – przyznała obecnie najlepsza tenisistka zza naszej południowej granicy.

Czeszka w Cincinnati zniweczyła wysiłki Kerber i pozbawiła jej tytułu, który oznaczałby objęci prowadzenia w światowym rankingu. Niemka polskiego pochodzenia dopięła swego w Nowym Jorku, a Pliszkova nie mogła jej przeszkodzić. – Zasługuje, żeby być numerem jeden. Dwa zwycięstwa wielkoszlemowe, jeden finał, kilka tytułów w innych turniejach. Gra w tym roku świetnie, równo. Myślę, że po latach dominacji Sereny to niezła zmiana – przyznała od poniedziałku szósta tenisistka świata.

24-latka potrafi być w wypowiedziach szczera do bólu, a przy tym dowcipna. Na pytanie o uczucia, jakie jej towarzyszyły, kiedy Kerber wznosiła trofeum, odpowiedziała dobitnie. Czyli w swoim stylu. – Nothing (przyp. nic) – przyznała i roześmiała się. Nie była załamana, emocje zastąpiło racjonalne podejście. Za Pliszkovą najlepszy w karierze wielkoszlemowy turniej.

Notował Antoni Cichy, Nowy Jork