Katowice: Cibulkovej złe miłego początki

/ Antoni Cichy, Tomasz Krasoń , źródło: Korespondencja z Katowic, foto: AFP

Dominika Cibulkova uzupełniła grono półfinalistek Katowice Open. Słowaczka pokonała 7:5, 6:1 Francescę Schiavone, która w pierwszym secie postawiła jej bardzo ciężkie warunki. – Nie byłam tak agresywna, jak powinnam – wyjaśniała.

Finalistka Australian Open z 2014 roku przystąpiła do meczu z rutynowaną Włoszką z bilansem 3-0. Poprzednie spotkania Cibulkovej w Spodku kazały jednak z ostrożnością podchodzić do stawiania jej w roli zdecydowanej faworytki. Blisko wyeliminowania jej była Carina Witthoeft, a i Jelizawieta Kuliczkowa mogła wyrzucić Słowaczkę za burtę.

26-latka poprzednie próby przetrwała podobnie jak piątkowy napór ze strony mistrzyni Roland Garros 2010. Włoszka już w pierwszym gemie doprowadziła do przełamania, ale błyskawicznie przewagę straciła. Przy stanie 2:2 znów zaliczyła breaka i tym razem podstemplowała go utrzymanym podaniem. Inicjatywa wciąż należała do niej, to ona nadawała ton rywalizacji, więc kiedy wyszła na prowadzenie 5:3, znalazła się w komfortowym położeniu. 

Doświadczona Schiavone nie potrafiła jednak zamknąć seta ani przy podaniu rywalki, anie też przy swoim. Cibulkova się rozpędzała, a Włoszka nie mogła znaleźć na nią sposobu. W czterech gemach od stanu 5:3 zdobyła tylko trzy punkty. Do gry 35-latka wróciła już tylko raz, na moment. Przełamała Słowaczkę na otwarcie drugiej partii. Później gemy seryjnie wpadały na konto turniejowej „ósemki”.

Na początku nie byłam tak agresywna, jak powinnam i nie zmuszałam jej do biegania. Wiedziałam, że coś jest nie tak, bo po prostu nie wygrywałam. Trener powiedział mi, że muszę być bardziej agresywna. I to zrobiłam. W drugim secie w czwartym gemie sędzia zmienił decyzję, co wytrąciło moją rywalkę z rytmu – wyjaśniała Cibulkova nagłą metamorfozę.

Słowaczka w Katowicach czuje się prawie jak w domu. Wreszcie nie musiała na turniej lecieć samolotem. – Zdecydowałam się przyjechać do Katowic, bo spędziłam już wiele tygodni w Ameryce. Ten turniej jest bardzo blisko mojego domu, niespełna 3 godziny jazdy samochodem, dlatego mogłam nieco odpocząć u siebie. Poza tym w Indian Wells i Miami nie dopisało mi szczęście w losowaniu, a przyjeżdżając do Katowic, mogłam liczyć na rozegraniu kilku spotkań.

W sobotnim półfinale 26-letnia zawodniczka zmierzy się z jak dotąd najniżej notowaną ze wszystkich jej rywalek w Katowicach. Pauline Parmentier, pogromczyni Magdy Linette, to obecnie 113. tenisistka globu. Witthoeft zajmowała 82. miejsce, Kuliczkowa 109., a Schiavone w poniedziałkowym zestawieniu była 101.