Kuala Lumpur: widowiskowy finał dla Switoliny

/ Antoni Cichy , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Elina Switolina wygrała trwający blisko sześć godzin, rwany z powodu opadów deszczu finał w Kuala Lumpur. Ukrainka pokonała 6:7(5), 6:4 i 7:5 Eugenie Bouchard, a w poniedziałek będzie notowana najwyżej w karierze.

Dla obu młodych gwiazd WTA spotkanie nie było żadną nowością, Znają się doskonale – trzy razy grały ze sobą już w turniejach WTA, a raz w finale juniorskiego Wimbledonu. Właśnie wtedy Switolina zaznała gorzkiego smaku porażki z Kanadyjką. Później to zawsze Bouchard schodziła z kortu pokonana. W niedzielę 21-latka z Odessy podtrzymała tę passę, choć była już na skraju przepaści.

Dramaturgii rywalizacji dodawała aura. Deszcz – jakby na złość tenisistkom i kibicom – pojawiał się wraz z nadejściem decydujących fragmentów meczu. Samo spotkanie trwało blisko trzy godziny (2 godziny 53 minuty), ale finał rozpoczął się o 18 czasu miejscowego, a skończył tuż przed północą.

Pierwsza przerwa spowodowana opadami podziałała korzystnie na popularną „Genie”, która po tie breaku wygrała pierwszego seta. Wcześniej ton rywalizacji nadawała Switolina. – To był długi dzień. Pierwsza partia była bardzo ciężka, a ona grała naprawdę dobrze, ale ja prowadziłam 5:3, więc rozczarowała mnie porażka po tak wyrównanej walce – opisywała najlepsza ukraińska tenisistka.

W drugim secie już nic nie zatrzymało Switoliny i wygrała 6:4. Tym razem to do niej należała końcówka, bo przegrywała już 2:4. – Szczerze mówiąc, nie pamiętam zbyt wiele z drugiej partii, takie emocje mi towarzyszyły – przyznała triumfatorka imprezy. Jeszcze trudniejsze zadanie czekało ją w decydującej rozgrywce, ale i jemu podołała. Bouchard przy stanie 5:4 serwowała na mecz, jednak Ukrainka przełamała ją na sucho. W kolejnym gemie znów uciekła spod noża i obroniła break pointa, a następnie zakończyła mecz, zaliczając kolejnego breaka.

6 marca 2016

Odporność psychiczna jednej z najzdolniejszych tenisistek młodego pokolenia została wystawiona na próbę, która przeszła pomyślnie. – Wiele osób może myśleć, że mecz jest już skończony, ale ja lubię zaskakiwać – śmiała się Ukrainka. – Mówiąc szczerze, po prostu starałam się grać mój tenis, nie było w tym nic wyjątkowego. Tylko kiedy straciłam serwis mimo prowadzenia 30-0 walczyłam z emocjami, ponieważ dałam się przełamać w tak ważnym momencie – powiedziała 21-latka.

Współpraca z Justine Henin – prawdopodobnie przede wszystkim ta w okresie przedsezonowym – przynosi Switoline wymierne korzyści. W ostatnich tygodniach osiągnęła półfinał i tytuł. Zwycięstwo w Kuala Lumpur sprawi, że w poniedziałek znajdzie się na najwyższym w karierze – 14. miejscu. Jeszcze niedawno była 21.

Finał skończył się tuż przed 24 lokalnego czasu. Pora na świętowanie przyszła więc o…3 nad ranem. Jak napisała sama zawodniczka, „wczesne poranne lub późne nocne świętowanie”.

6 marca 2016