Muguruza też kontuzjowana

/ Antoni Cichy , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

Garbine Muguruza to kolejna zawodniczka ze ścisłej czołówki, która przegrała w pierwszym tygodniu sezonu z kontuzją. Hiszpanka nie dokończyła spotkania z Varvarą Lepchenko.

Lista tenisistek, które opuszczały Brisbane, Shenzhen, a w przypadku Sereny Williams Perth bez wygranej, a z poczuciem niepewności znów się wydłużyła. Do wspomnianej Amerykanki (wycofała się z Pucharu Hopmana), Simony Halep, Marii Szarapowej i Petry Kvitovej dołączyła Muguruza. Trzecia tenisistka świata uległa Lepchenko w pierwszej partii 6:7(9), po czym kreczowała. Przyczyna? Problemy z lewą stopą.

Zaczęłam odczuwać ból, kiedy było mniej więcej 3-3. To po prostu ból, który pojawia się czasami w stopie, przede wszystkim, kiedy zaczyna się rywalizować, biegać. A kiedy czujesz stopę, wiesz, że grasz już mecz – mówi 22-letnia rewelacja poprzedniego sezonu.

Muguruza się jednak nie załamuje. Potrzebuje kilku dni zabiegów i wszystko powinno wrócić do normy, do znośnego stanu. – Nie martwię się tym za bardzo, bo już wiele razy to czułam. Konieczna jest więc duża dawka zabiegów, żeby nie dopuścić do pogorszenia – tłumaczy Hiszpanka.

Kłopoty ze stopą nie są dla finalistki ubiegłorocznego Wimbledonu żadną nowością. Doskwierały jej także przed startem turnieju. – Tak, już to czułam. Czułam to też właściwie przez cały poprzedni sezon i trochę podczas okresu przygotowawczego. Ale tutaj to się spotęgowało, kiedy biegałam więcej i więcej.

Turniejowa „dwójka” próbowała kontynuować spotkanie. Ból dawał o sobie znać coraz bardziej. – Podczas meczu myślałam, że po prostu będę grała z bólem. W pewnym momencie powiedziałam sobie jednak „Hej, robi się coraz gorzej, lepiej skończyć i to wyleczyć”. Mam nadzieję, że to przejdzie w następnych dniach – nie ukrywa Muguruza.

22-latka nie zgłosiła się do turnieju w Sydney, ale wniosku o dziką kartę nie wyklucza. Priorytetem jest jednak Australian Open.