Madryt: półfinalistki skompletowane

/ Antoni Cichy , źródło: Korespondencja z Madrytu, foto: AFP

Serena Williams, Maria Szarapowa, Petra Kvitova i Swietłana Kuzniecowa awansowały do półfinałów Mutua Madrid Open. Pogromczyni Agnieszki Radwańskiej Caroline Wozniacki przegrała trzysetowy pojedynek z "Maszą". 

 
Pierwszy, a za razem najciekawiej zapowiadający się półfinał, zaplanowano na godzinę 11. Dość wczesna pora nie zniechęciła kibiców, którzy ns meczu Szarapowej z Wozniacki stawili się naprawdę licznie. Byli też Polacy, bo co jakiś czas dało się słyszeć z trybun okrzyki zagrzewające Dunkę do walki – "dajesz Caro" czy "dawaj Karolina". Niektórzy robili to nawet grupowo. 
 
Ku niezadowoleniu fanów turniejowej "piątki" pierwszy set toczył się pod dyktando Rosjanki. Oddała tylko jednego gema. Początek drugiej partii zwiastował raczej rychły koniec, aniżeli wyrównaną walkę. Kto tak pomyślał, mylił się. Wozniacki zaczęła grać znacznie lepiej, świetnie spisywała się w defensywie, a błędy popełniała "Masza". Piąta rakieta globu cierpliwie czekała na szansę, a kiedy takowa się pojawiła, wykorzystała ją, przełamując w ósmym gemie. Spora w tym zasługa Szarapowej, bo przy break poincie popełniła podwójny błąd serwisowy. 
 
W przerwie pomiędzy drugim a trzecim setem Rosjanka postanowiła się zresetować. Poszła do toalety i zmieniła rakietę. Paradoksalnie, o jej zwycięstwie przesądził trzecim gem, kiedy przegrała cztery kolejne piłki od stanu 15-40. Popełniła przy tym dwa podwójne błędy serwisowe. Tak ją to podrażniło, że już w kolejnym gemie przełamała Dunkę do 0. Zwycięskiego breaka zaliczyła w ósmym gemie. 
 
– Caroline była bardzo trudną przeciwniczką. Bardzo się cieszę, że tym razem ją pokonałam – powiedziała jeszcze na korcie Szarapowa. Trzecia rakieta świata w półfinale zmierzy się z rodaczką Swietłaną Kuzniecową, która w Madrycie czuje się jak ryba w wodzie. W ćwierćfinale okazała się lepsza od Lucie Safarzovej, a to dobra rekomendacja. 
 
Wystarczyły 24 godziny, by metamorfozę przeszła Serena Williams. W środę była o włos od porażki z Wiktorią Azarenką, a w czwartek nie dała najmniejszych szans dotychczas świetnie spisującej się Carli Suarez Navarro. Hiszpańsy kibice tak jakby czuli pismo nosem, bo na trybunach było dużo więcej wolnych miejsc niż kilkadziesiąt minut wcześniej na spotkaniu Szarapowej z Wozniacki. 
 
Williams dominowała od początku. Po trzech gemach prowadziła 3:0. Kto się, czy kluczowy nie był ten trzeci, trwający kilkanaście minut gem. Suarez Navarro nie wykorzystała kilku okazji do przełamania powrotnego, a zanim się otrząsnęła, skoczyła się już pierwsza partia. W drugiej stawiała już opór liderce światowego rankingu, choć w dużej mierze tylko przy własnym podaniu. Kiedy serwowała Amerykanka, Hiszpanka momentami stała bezradna i odprowadzała piłkę wzrokiem. 
 
Turniejowa "jedynka" w półfinale zmierzy się z teoretycznie najmocniejszą rywalką z jej połówki, czyli Petrą Kvitovą. Czeszka w czwartek po prostu zrobiła, co do niej należało. Inny rezultat w konfrontacji z Iriną-Camelią Begu należałoby uznać za sensację, a przynajmniej niespodziankę.