Katowice: dzień zeszłorocznych finalistek

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: AFP

Alize Cornet i Camila Giorgi nie uniknęły trudnych przepraw w drugiej rundzie Katowice Open, ale do ćwierćfinału awansowały. W ciekawie zapowiadającej się konfrontacji Klary Koukalovej i Wiery Zwonariowej emocji było jak na lekarstwo. Pewnie wygrała Czeszka.

Finalistki ubiegłorocznego turnieju w Katowicach jak jeden mąż potrzebowały trzech setów i ponad dwóch godzin spędzonych na korcie centralnym w Spodku, żeby zameldować się w najlepszej „8” uczestniczek turnieju. Giorgi sporo krwi napsuła Magda Linette, natomiast Cornet stracha napędziła Polona Hercog.

Słowenka notowana w siódmej „10” rankingu WTA zwyciężyła w pierwszym secie, broniąc cztery break pointy. Na Francuzkę podziałało to mobilizująco i w drugiej partii przejęła inicjatywę. Wygrywała większość piłek przy swoim serwisie, ale też przy podaniu Hercog, czego efektem dwa przełamania. Trzeci set był lepszy w wykonaniu słoweńskiej tenisistki, jednak Cornet nie pozwolila sobie na wpadkę.

Na sporą dawkę emocji można było liczyć przed meczem Klary Koukalovej i Wiery Zwonariowej. Niestety, szybko okazało się, że powolna Rosjanka, w której upatrywano faworytkę pojedynku, większej krzywdy rywalce nie wyrządzi. W pierwszym secie 33-latka z Pragi oddała niegdyś drugiej rakiecie glonu ledwie jednego gema. Druga partia była bardziej wyrównana, lecz w kluczowych momentach punkty zdobywała Koukalova.

Zwonariowa była po prostu bezradna. Fatalnie spisywała się przy drugim podaniu, rzadko kiedy dobiegała do skrótów bądź crossowych uderzeń Czeszki, a sama nie miała atutów. Nic dziwnego, że kort opuszczała ze łzami w oczach.

Ostatnie środowe spotkanie wygrała Alison van Uytvanck. Belgijka awansowała do ćwierćfinału, pokonując 6:3, 6:3 Carinę Withoeft. W jedynym meczu pierwszej rundy Monica Niculescu okazała się lepsza od Kristiny Mladenovic.