Wimbledon: francuska klątwa Sereny

/ Antoni Cichy , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

Serena Williams znów musiała patrzeć, jak ze zwycięstwa cieszy się Alize Cornet. Takie problemu nie miały w sobotę Maria Szarapowa, Eugenie Bouchard i Simona Halep. Wciąż nie wiadomo, czyją stronę weźmie Ana Ivanović.

Słodycz na Korcie 1
Wygrać raz z Sereną Williams. Wspaniale. Ale wygrać dwa razy. O to trzeba już zapytać Alize Cornet. Francuzka już po raz drugi w tym sezonie zaznała smaku triumfu nad pierwszą rakietą świata. Zanim jednak poczuła słodycz, otrzymała łyżkę dziegciu.

""

Williams w pierwszej partii drobną zawodniczkę z Nicei po prostu znokautowała. Oczywiście, nie dosłownie. 6:1. Kto myślał, że obejrzy na Korcie 1 spacerek Amerykanki do czwartej rundy, grubo się mylił. Ledwie zaczął się drugi set, a Cornet prowadziła 5:0. Turniejowa „jedynka” postraszyła Francuzkę, wygrywając trzy kolejne gemy, ale na małym strachu się skończyło.

Pierwsza rakieta nad Loarą i Sekwaną rozochociła się i omal nie przełamała na początku trzeciego seta. Williams odpierała atak po ataku. Do piątego gema. Cornet przełamała raz, potem drugi i było 5:2. Amerykanka znów rzuciła się w pogoń za wynikiem, lecz w połowie drogi się zatrzymała. De facto zastopowała ją w dziewiątym gemie Francuzka, która utrzymała podanie na 6:4.

Iniemamocne
Serenę Williams pokonała Alize Cornet, część tenisistów przegrała z aurą, ale były i takie zawodniczki, którym nie przeszkodziło absolutnie nic. Maria Szarapowa, Eugenie Bouchard i Simona Halep zapewniły sobie i spokojny wieczór, i miejsce w czwartej rundzie.

„Masza” była niczym lokomotywa. Ruszała mozolnie, przegrywała z Alison Riske 1:3, jednak kiedy wszystkie tryby się już zazębiły, z parowozu zrobiło się pendolino. Szarapowa zwyciężyła w 11 kolejnych gemach i wybiła Amerykance z głowy sensacyjną wygraną.

""

Halep dała swojej młodej rywalce – Belindzie Bencic – krótką lekcję tenisa. Dosłownie, bo trwającą ledwie 70 minut. Tyle czasu wystarczyło, żeby pokonać 6:4, 6:1 młodą Szwajcarkę.

Z całej tej trójki najtrudniejszą przeprawę miała Bouchard. Skończyło się na dwóch setach, ale Petkovic tanio skóry nie sprzedała. Kanadyjka i tak pokazała, że jest mocna, a zwycięstwo 6:3, 6:4 nad turniejową „dwudziestką” tego dowodzi.

Mistrzostwo suspensu
Zachodzące słońce było w sobotę po stronie Any Ivanović. Serbce wyraźnie nie szło. Przegrała pierwszego seta meczu z Sabine Lisicki. Trudno nie ulec wrażeniu, że szarzejące niebo i coraz słabsze światło szły turniejowej „jedenastce” na rękę.

""

Sędzia pojedynku Madison Keys z Jarosławą Szwedową skorzystał ze zmierzchu i wykazał się wyczuciem nie gorszym od samego Alfreda Hitchcocka. Przerwał bowiem mecz przy stanie 7:6, 6:6 dla Amerykanki – w momencie najciekawszym, najbardziej frapującym – tuż przed samym tie breakiem. Tylko co na to same aktorki?