Monterrey: starcie gigantów i pojedynek dwóch generacji

/ Antoni Cichy , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

To będzie wielkie wydarzenie, które już elektryzuje fanów tenisa. Caroline Wozniacki kontra Ana Ivanović w półfinale w Monterrey. Drugą parę półfinalistek tworzą rewelacyjna Kimiko Date-Krumm i obiecująca Jovana Jaksić.

Ten półfinał zapowiada się naprawdę pasjonująco. Zmierzą się w nim dwie wielkie tenisa ostatnich lat – Ana Ivanović i Caroline Wozniacki. Obie były już numerami jeden. Teraz prym w kobiecym tenisie wiodą inne zawodniczki, ale Serbka i Dunka polskiego pochodzenia to wciąż klasa światowa. I pokazały to w trzysetowych ćwierćfinałach.

Wozniacki znalazła się w piątek w bardzo ciężkim położeniu. Przegrała pierwszego seta 6:7(3), a w drugim szybko została przełamana i jej rywalka – Karolina Pliskova – wyszła na prowadzenie 2:0. Rozstawiona z „trójką” Dunka przebudziła się w odpowiednim momencie i zdążyła odrobić straty. W drugiej partii oddała potężnie serwującej Czeszce już tylko jednego gema, wygrywając 6:3.

Trzeci set pojedynku był już czystą formalnością. Wozniacki nie miała takich problemów, pewnie zwyciężyła do trzech i awansowała do półfinału. – Największe problemy sprawiał mi jej serwis – bardzo dobrze serwowała i grała niezwykle agresywnie. Na tak szybkim korcie nie było łatwo i ciężko doprowadzić do breaka. Cieszę się jednak, że przeszłam ją. Szczególnie w zadowoleni wprawia mnie to, jak zagrałam w trzecim secie – podsumowała pojedynek czternasta rakieta świata.

Ivanović rozpoczęła pojedynek zgoła odmiennie. Podczas jej meczu można było się poczuć jak na rollercoasterze. Turniejowa „dwójka” w pierwszej partii nie dopuściła Magdaleny Rybarikovej do głosu i oddała jej ledwie jednego gema. Ale rozstawiona z „szóstką” Słowaczka nie pozostała dłużna i drugiego seta wygrała na czysto 6:0.

Decydujące rozstrzygnięcia w trzecim secie, a może i całym spotkaniu, zapadały w pierwszym gemie ostatniej partii. Rybarikovej trzykrotnie brakowało punktu, żeby utrzymać serwis i zacząć od prowadzenia 1:0. Ivanović w końcu dopięła swego i przełamała Słowaczkę, rozpoczynając ucieczkę. 25-latka z Bratysławy nie dogoniła już trzynastej rakiety globu, która wygrała 6:2 i zapewniła sobie drugi półfinał w tym sezonie.

To był trudny mecz, a Rybarikowa to ciężka rywalka. Przeplata swoje uderzenie ze slice’ami, co jest zdradliwie. Cieszę się, że mimo wszystko udało mi się dzisiaj zachować spokój – powiedziała po meczu Ivanović.

W drugim półfinale spotkają się przedstawicielki dwóch różnych tenuisowych pokoleń – Kimiko Date-Krumm i Jovana Jaksić. 43-letnia Japonka po raz ostatni znalazła się na tym etapie rozgrywek przed czterema laty pod koniec sezonu w Bali. Dla 20-letniej Serbki to natomiast pierwszy półfinał turnieju WTA w karierze.

Date-Krumm musiała w swoim ćwierćfinałowym pojedynku przypomnieć sobie stare, dobre czasy, kiedy była czwartą rakietą globu. Pierwszą partię konfrontacji wygrała jej oponentka, Monica Puig. Niewiele brakowało, a Portorykanka zakończyłaby mecz w drugim secie, jednak Date-Krumm wytrzymała wojnę nerwów i w tie breaku nie dała szans 20-letniej przeciwniczce.

Doświadczona Japonka nabrała wtedy wiatru w żagle, co pozwoliło jej przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę w trzeciej partii, którą wygrała 6:4.

Jaksić w ćwierćfinałowy triumf włożyła znacznie mniej siły – jej mecz z z amerykańską kwalifikantką Julią Boserup trwał zaledwie 57 minut. Serbka odniosła przekonujące zwycięstwo 6:3, 6:0. – W każdym meczu daję z siebie wszystko. Momentami było ciężko, ale nie przestawałam wierzyć w siebie i walczyłam do ostatniego punktu. Było warto. To świetny rezult i czuję już wielką ekscytację z tego powodu. Przede mną jednak ogrom pracy do wykonania tu, w Monterrey – mówiła szczęśliwa Serbka.