Debiut i powrót

/ Anna Wilma , źródło: fedcup.com, foto: fedcup.com

W dniach 2 i 3 lutego 2008, po zmianie terminu przez organizację WTA, odbędą się rozgrywki pierwszej rundy walki o drużynowe mistrzostwo świata kobiet – Puchar Federacji. Na szczycie drabinki Grupy Światowej I znalazły się konfrontacje Izraela z Rosją i Niemiec ze Stanami Zjednoczonymi.

Rosjanki, ubiegłoroczne mistrzynie, zagrają tym razem z Izraelkami. Spotkania odbędą się w Ramat Hasharon na Israel Tennis Center, ośrodku, oferującym tenisistkom twarde korty otwarte. Z pewnością jest to wspaniała wiadomość dla Marii Szarapowej. Świeżo upieczona mistrzyni Australian Open przyleci do Ramat Hasharon prosto z Melbourne. W Izraelu zadebiutuje w rozgrywkach o Puchar Federacji. Dotychczas kilkakrotnie zgłaszana była do drużyny, ale w ostatniej chwili rezygnowała. Jak przyznała podczas konferencji prasowej, o grę w imprezie poprosił ją kapitan ekipy Rosji, Szamił Tarpiszczew. Szarapowa to najwyżej klasyfikowana reprezentantka swojego kraju w pojedynku z Izraelem. Największe tenisowe wsparcie będzie miała od Anny Czakwetadze, pochodzącej z Gruzji. 21-letnia zawodniczka z Moskwy to szósta rakieta na świecie. W dotychczasowej karierze profesjonalnej wygrała sześć turniejów gry pojedynczej, w tym Puchar Kremla w 2007 roku. Skład ekipy Rosji uzupełniają Dinara Safina i Jelena Wiesnina.

Natomiast drużynę Izraela poprowadzi Shahar Peer. Urodzona w Jeruzalem tenisistka jest aktualnie siedemnasta w rankingu WTA, ale równo rok temu była piętnasta. Shahar regularnie od 2002 roku startuje w drużynowych rozgrywkach międzynarodowych. Początkowo grała tylko w deblu, ale z czasem, wraz ze wzrostem osiągnięć na światowych kortach, kapitan wystawiał ją do meczów singlowych. W 2006 pokonała samą Anę Ivanović, a rok później Tamirę Paszek. Trzonem ekipy izraelskiej będzie też Tzipora Obziler, powszechnie nazywana "Tzipi". 35-letnia zawodniczka urodzona w Tel Awiwie występuje w Fed Cupie od 1994 roku. Jej największe sukcesy to wygrana z Katariną Srebotnik i siostrami Bondarenko.

Dotychczas Rosjanki dwukrotnie pokonały Izraelki (1987, 1997). W przyszłym tygodniu ekipy te spotkają się po raz pierwszy w XXI wieku.

Lindsay Davenport i Tatjana Malek to najwyżej notowane tenisistki kolejnej pary drabinki Grupy Światowej, w której zmierzą się ze sobą Stany Zjednoczone i Niemcy. Na tym etapie rozgrywek nie startują siostry Williams, co oznacza, że Amerykanki występują w zastępczym składzie. Oczywiście za wyjątkiem Lindsay Davenport. Młoda mama cyklu WTA Tour jest w bardzo dobrej formie, czego nie przyćmiewa nawet wczesna porażka z Australian Open. Trudno było spodziewać się innego scenariusza, jeśli w drugiej rundzie trafia się na Marię Szarapową, późniejszą mistrzynię, która wyeliminowała z turnieju także Justine Henin. Davenport zajmuje aktualnie pięćdziesiąte pierwsze miejsce w klasyfikacji WTA. Po tym, jak wróciła do tenisa z urlopu macierzyńskiego, wygrała aż trzy imprezy (Bali, Quebec, Auckland). Lindsay zadebiutowała w zawodach w 1993 roku. Jej pierwszym sukcesem było ogranie Mary Pierce rok później. Ostatnio startowała w 2005 roku w konfrontacji z Belgią i wygrała wszystkie trzy swoje mecze.

Kapitan drużyny amerykańskiej, Zina Garrison, nominowała do udziału w imprezie także Lisę Raymond (czołowa deblistka świata), Ashley Harkleroad i Laurę Granville.

Pochodząca z Polski Tatjana Malek (83 WTA) będzie główną nadzieją ekipy niemieckiej. 21-letnia Niemka, poza wygranymi turniejami ITF, nie ma na koncie spektakularnych osiągnięć. Jest jednak trzonem swojej drużyny, a dotychczas w Pucharze Federacji nie przegrała spotkania.

Kibice niemieccy większą uwagę skoncentrują na innej uczestniczce turnieju. Anna-Lena Groenefeld powraca tu po dłuższym odpoczynku od sportu. Tenisistka z Nordhorn zwyciężyła sześć turniejów deblowych WTA i jeden singlowy. W 2006 była w ćwierćfinale wielkoszlemowego Roland Garros. Anna-Lena nie startowała w rozgrywkach od lipca ubiegłego roku. Wszystko z powodu licznych kontuzji. Pojawiały się też spekulacje, że ma problemy z utrzymaniem właściwej wagi. Teraz wydaje się, że Groenefeld opanowała całą sytuację i zamierza wesprzeć koleżanki w drodze do półfinałów Grupy Światowej. A przecież to właśnie ona ma spośród nich największy dorobek sportowy.

Stany Zjednoczone i Niemcy spotykają się w Fed Cupie po raz dwunasty. Jak dotąd, siedmiokrotnie wygrywały Amerykanki i to one są gospodyniami dwunastego meetingu.