Wimbledon: Flipkens sensacyjną półfinalistką

/ Antoni Cichy , źródło: własne/wimbledon.org, foto: AFP

Kirsten Flipkens zaskoczyła we wtorek wszystkich, łącznie z samą sobą, i wyeliminowała w ćwierćfinale uważaną za zdecydowaną faworytkę Petrę Kvitovą. W drugim najciekawszym, z punktu widzenia polskich fanów, ćwierćfinale zwycięstwo odniosła Sabine Lisicki i to ona zmierzy się z Agnieszką Radwańską.

Flipkens, podobnie jak kilka innych tenisistek bądź tenisistów, pisze swoimi tegorocznymi występami na kortach trawiastych Wimbledonu przepiękną historię. Jeszcze rok temu 27-latka marzyła o występie w samym turnieju głównym. Teraz znalazła się w strefie, do której dostępu szczelnie broniły czołowe zawodniczki rankingu WTA. Jak się okazało, nieskutecznie. – W zeszłym roku nie udało mi się nawet dostać do kwalifikacji. Byłam 260. na świecie, a dzisiaj jestem półfinalistką Wimbledonu. Nie mogło być lepiej – Belgijka z trudem może uwierzyć w swoje ostatnie dokonania.

Wtorkowy pojedynek, jak przystało na ćwierćfinał, należał do wyrównanych. Pierwszą partię lepiej rozpoczęła Kvitova, która już w piątym gemie doprowadziła do przełamania. Flipkens szybko odpowiedziała tym samym, ale najwidoczniej nie wyciągnęła odpowiednich wniosków, bowiem po raz drugi przegrała gem przy swoim podaniu, w efekcie końcowym oddając pierwszego seta w tym Wimbledonie.

Druga partia ułożyła się dla 27-latki z Mol znacznie korzystniej. W szóstym gemie wykorzystała break pointa, wychodząc na prowadzenie 4:2. Wygrana w gemach serwisowych dała Flipkens cenne zwycięstwo 6:3 i przedłużyła nadzieje na awans do półfinału.

W trzecim secie Belgijka wykazała się niezwykłą determinacją – na wagę awansu. W dziewiątym gemie Kvitova prowadziła już 40-15, a co najważniejsze, dysponowała atutem w postaci serwisu. Flipkens to nie zniechęciło i po szaleńczej pogoni przełamała Kvitovą, stawiając przysłowiową kropkę nad „i” przy swoim podaniu. – Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Wszystko było takie spokojnie, nie miałam nic do stracenia. Petra grała naprawdę dobrze w pierwszym secie, miałam ogromne problemy z jej stylem i po prostu musiałam zacząć od drugiej partii robić swoje. Jestem taka szczęśliwa. Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo – mówiła rozradowana półfinalistka.

Jeszcze w poniedziałek Serena Williams widziała Sloane Stephens w roli nowej gwiazdy tenisa i triumfatorki Wimbledonu. Tymczasem rzeczywistość zweryfikowała życzenia 31-latki i jej młodsza koleżanka pożegnała się z turniejem. Jej pogromczynią Marion Bartoli, kolejna przeciwniczka Flipkens.

Ważną rolę w spotkaniu amerykańsko – francuskim odegrał deszcz. W pierwszym secie, kiedy ważyły się losy pojedynku, Bartoli zażądała przerwania meczu z powodu delikatnych opadów. W tym momencie na tablicy widniał wynik 5:4 dla reprezentantki „Trójkolorowych”, a szansę na wyrównanie miała Stephens. Po wznowieniu rywalizacji Francuzka szybko wykorzystała break pointa i objęła prowadzenie. W drugiej partii Bartoli kontrolowała sytuację od samego początku, utrzymując przewagę dwóch wygranych gemów dzięki natychmiastowemu przełamaniu.
Świeżo upieczona półfinalistka po części odniosła się do wydarzeń z pierwszego seta. – Zawsze jestem przygotowana na wszelkie okoliczności na korcie. W szczególności w dzieciństwie mój ojciec praktykowała treningi w warunkach, które określiłabym najtrudniejszymi na świecie – przekonywała. – Tenis to trochę szalona gra. Teraz, żeby wystąpić w finale, muszę zmierzyć się z Kirsten Flipkens. Wszystko to jest bardzo nieprzewidywalne, ale za razem w tym tkwi magia – uważa doświadczona Francuzka.

Oczy polskich kibiców zwrócone były na mecz, który miał wyłonić ewentualną przeciwniczkę Agnieszki Radwańskiej. Z pojedynku Kaia Kanepi – Sabine Lisicki zwycięsko wyszła Niemka polskiego pochodzenia. Wygraną 6:3 w obu setach 23-latka pokazała, że nieprzypadkowo wyeliminowała Serenę Williams.

Wczorajszy mecz był niesamowity, ale musiałam się upewnić, że udało mi się uspokoić i przygotować na dzisiejsze spotkanie. Doświadczenie z poprzednich lat okazało się pomocne – wyjaśniła Lisicki, półfinalistka Wimbledonu z 2011 roku.

""


Wyniki

Ćwierćfinały singla:
Agnieszka Radwańska (Polska, 4) – Na Li (Chiny, 6) 7:6(5), 4:6, 6:2
Kirsten Flipkens (Belgia, 20) – Petra Kvitova (Czechy, 8) 4:6, 6:3, 6:4
Marion Bartoli (Francja, 15) – Sloane Stephens (USA, 17) 6:4, 7:5
Sabine Lisicki (Niemcy, 23) – Kaia Kanepi (Estonia) 6:3, 6:3

Trzecia runda debla:
J. Goerges, B. Zahlalova Strycova (Niemcy, Czechy, 16) – S. Errani, R. Vinci (Włochy, 1) 3:6, 6:3, 6:2
A. Hlavackova, L. Hradecka (Czechy, 2) – S. Soler-Espinosa, C. Suarez Navarro (Hiszpania) 6:4, 6:3