Wimbledon: Date-Krumm wciąż zadziwia

/ Krzysztof Domaradzki , źródło: telegraph.co.uk, foto: AFP

Dochodząc do trzeciej rundy Wimbledonu, 43-letnia Kimiko Date-Krumm stała się najstarszą tenisistką w historii turnieju, której się to udało.

Odkąd Japonka wróciła do rywalizacji – w latach 1997-2007 miała przerwa, poniewaz nie planowała więcej zawodowo grać w tenisa – nie przestaje wzbudzać zachwytów. Wydaje się, że jej kariera z każdym kolejnym występem powinna zbliżać się do końca, a ona prezentuje się coraz lepiej. I ustanawia kolejne rekordy.

W tym roku Date-Krumm zadziwiała w trakcie Australian Open. W Melbourne także doszła do trzeciej rundy, dzięki czemu stała się najstarszą tenisistką, która tego dokonała. W Australii rekord ustanowiła nawet wcześniej, albowiem niespodziewanie pokonując w pierwszej rundzie imprezy Nadię Pietrową, stała się najstarszą zwyciężczynią spotkania w historii turnieju.

Teraz zadziwia w Wimbledonie. Japonka w meczu otwarcia rozbiła Carinę Witthoeft 6:0, 6:2, a w drugiej uporała się z Alexandrą Cadantu, zwyciężając 6:4, 7:5. 42-latka została dzięki temu najstarszą tenisistką, której udało się dotrzeć do trzeciej rundy Wimbledonu.

Dokonania Date-Krumm są tym bardziej imponujące, że Japonka jest jedną z najbardziej filigranowych zawodniczek w stawce. Ma zaledwie 163 cm wzrostu. W dodatku prezentuje coraz rzadziej widywany styl serve and volley. – Gra tak, jakby ostatni tenisowy poradnik, jaki czytała, pochodził z 1983 roku – żartował na łamach "Daily Telegraph" Jim White, który jest pod wrażeniem postawy Japonki.

Trudno się spodziewać, by Date-Krumm miała awansować jeszcze dalej. Jej następną rywalką jest bowiem Serena Williams. Niezależnie od wyniku jej starcia z Amerykanką, Japonce należą się najwyższe słowa uznania.