Roland Garros: faworytka może być tylko jedna

/ Krzysztof Domaradzki , źródło: własne, foto: AFP

Serena Williams bardzo rzadko przegrywa wielkoszlemowe finały. Jeszcze rzadziej zdarza jej się ulegać Marii Szarapowej. Czy w Paryżu dojdzie do niespodzianki? Mało prawdopodobne, ale możliwe.

Niemal się nie zdarza, by obrończyni tytułu po dotarciu do finału imprezy nie była jego faworytką. Trudno jednak jakąkolwiek zawodniczkę nazwać faworytką, kiedy ma przed sobą perspektywę starcia z Sereną Williams. W dodatku z Williams znakomicie dysponowaną.

To, że znajduje się w świetnej formie, Amerykanka pokazuje już od kilku tygodni. Przed rozpoczęciem zmagań w Paryżu w cuglach wygrała imprezy w Rzymie oraz Madrycie. We Francji wszystkie swoje mecze, z wyjątkiem ćwierćfinałowego starcia ze Swietłaną Kuzniecową, wygrywała pewnie i bardzo przekonująco. O sile jej tenisa najdotkliwiej przekonała się w półfinale Sara Errani. Specjalistka od gry na mączce mocarnej Amerykance urwała zaledwie jednego gema.

O dyspozycji Szarapowej także można wypowiadać się w superlatywach. Przez turniej przeszła jak burza. Dopiero w półfinale Wiktoria Azarenka stawiła jej opór. Białorusinka urwała Rosjance seta, ale w kontekście całego pojedynku była jednak wyraźnie gorsza. Problem w tym, że nawet optymalnie dysponowana Szarapowa może nie mieć z Williams szans.

Historia starć Amerykanki z Rosjanką pokazuje, że forma, w jakiej znajduje się zeszłoroczna mistrzyni Rolanda Garrosa, nie ma większego znaczenia. W niezłej dyspozycji była w większości z ostatnich 12 pojedynków między nią a Williams, a za każdym razem górą była rywalka. Ostatnią porażkę Amerykanka zanotowała w 2004 r. Od tego czasu Rosjanka była w stanie wyrwać jej zaledwie trzy sety.

Jednostronny był także ich ostatni pojedynek. Spotkały się w finale zmagań w Madrycie. Amerykanka zwyciężyła 6:1, 6:4. W pierwszej partii zmiotła rywalkę z kortu. W drugiej popełniała więcej błędów, ale kiedy zapanowała nad swoją grą, rywalka była bez szans. Podobnie może być w paryskim finale.

Obie tenisistki walczą o drugie zwycięstwo w Rolandzie Garrosie. Szarapowa triumfowała przed rokiem, pewnie pokonując w finale Eranni. Williams ma prawo swojej wygranej dobrze nie pamiętać, albowiem odniosła je w 2002 r., kiedy to pokonała w meczu decydującym o tytule swoją siostrę – Venus.

Amerykanka ma tylko jeden problem, który pokazały wielkoszlemowe finały z ubiegłego roku. Wprawdzie wygrała zarówno Wimbledon, jak i US Open, ale w obu decydujących starciach była bliska porażki – Agnieszka Radwańska wywołała u niej panikę, do czego po kilku miesiącach się przyznała, a Azarenkę bardzo niewiele dzieliło od zwycięskiego zakończenia meczu. Jeżeli ten trend się utrzyma, to starcie z Szarapową będzie emocjonującym, długim i, miejmy nadzieję, pięknym pojedynkiem.

O tym przekonamy się już jutro. Początek meczu Williams z Szarapową o miano mistrzyni tegorocznego Rolanda Garrosa zaplanowano na godz. 15.00.