Li: z jakiegoś powodu naprawdę chciałam wygrać
Niewątpliwie najlepszym czwartkowym spotkaniem w Melbourne był pojedynek Na Li z Marią Szarapowa. Chinka zaprezentowała znakomitą dyspozycję i wygrała 6:2, 6:2. Co miały do powiedzenia obie tenisistki po spotkaniu?
– Na początku meczu byłam zdenerwowana. Byłam szczęśliwa, że jestem w półfinale, ale z jakiegoś powodu naprawdę chciałam wygrać ten mecz – stwierdziła uśmiechnięta Li. – Nie wiem co się dzisiaj stało. Po prostu wyszłam na kortu i czułam się, tak: „Okay, po prostu zrób to”.
Na Li po raz drugi wystąpi w finale Australian Open. Dwa lata temu Chinka przegrała mecz o tytułu w Melbourne z Kim Clijsters, by po kilku miesiącach sięgnąć po wielkoszlemowy tytuł w Paryżu.
– W 2011 roku był to mój pierwszy wielkoszlemowy finał. Byłam tym nieco zszokowana, nie wiedziałam co mam robić – odniosła się do wydarzeń sprzed dwóch lat Li. – Nikt mi też nie powiedział co mam robić na korcie. Tym razem mam jednak więcej doświadczenia, więc myślę, że będzie lepiej.
Jak zwykle podczas konferencji prasowych Chinki nie zabrakło akcentów humorystycznych. Jeden z dziennikarzy zapytał tenisistkę czy pokazała swojemu trenerowi Carlosowi Rodriguezowi nowe miejsca w Melbourne. Na to Li powiedziała: – Zawsze zabieram go na chińskie jedzenie. Niezależnie czy tego chce czy nie. Powiedziałam, że dzisiaj też idziemy do chińskiej restauracji. On odrzekł: „okey”. Za pierwszym i drugim razem był podekscytowany, za trzecim powiedział już tylko „okey”. Nie wiem co by powiedział gdyby miał możliwość wyboru. Ja nigdy nie wybieram zachodniego jedzenia.
Wrażenie niezbyt załamaną porażką sprawiała Maria Szarapowa. Rosjanka na pytanie dziennikarza czy efektem dzisiejszego wyniku była dobra gra rywalki, czy jej zbyt mała agresywność na korcie, odpowiedziała: – Myślę, że to kombinacja obu tych rzeczy. Uważam, że ona zagrała wspaniały mecz. Była znacznie bardziej agresywna ode mnie, dyktowała tempo gry. Ja cały czas byłam w defensywie. Kiedy miałam swoje szanse na przełamanie za moment robiła się równowaga. Nie sądzę, żebym potem którąś z nich „przeciągnęła” na swoją korzyść.
Również podczas konferencji prasowej Marii Szarapowej pojawił się zabawy incydent. Tenisistka została zapytana o najbliższe plany startowej. – To jest dobre pytanie. Myślę, że Doha albo Dubaj. Chyba Doha. Nie wiem. Jestem taka niedoinformowana [i w tym momencie pojawił się na twarzy Rosjanki szeroki uśmiech].
Nazwiska Marii Szarapowej nie ma na (wstępnej) liście startowej turnieju Dubaju, jest natomiast w Doha (turniej odbędzie się w dniach 11-17 lutego).
Skrót półfinałów turnieju kobiet:
(źródło: youtube.com)