Moskwa: kolejny finał Cibulkovej

/ Tomasz Krasoń , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

Dominika Cibulkova i Kaia Kanepi zagrają w niedzielnym finale turnieju Kremlin Cup w Moskwie. Słowaczka i Estonka miały zgoła odmienne występy półfinałowe – pierwsza z nich w ekspresowym tempie uporała się z Jeleną Wiesniną, a druga przez 2 i pół godziny walczyła z Lucie Safarovą.

Jako pierwsza do finału awansowała Dominika Cibulkova. 22-latka z Bratysławy nie dała najmniejszych szans jedynej reprezentantce gospodarzy w półfinałowej fazie rywalizacji. Wprost zmiotła z kortu Jelenę Wiesninę, która awans do najlepszej czwórki zawdzięcza rezygnacji z gry Marion Bartoli. W pierwszym secie przewaga Słowaczki była niepodważalna, o czym najlepiej świadczy zaledwie 9 punktów zdobytych przez Wiesninę.

Zaczęłam bardzo dobrze. Po prostu grałam dla niej za szybko i przez to popełniała błędy – przyznała Cibulkova. – Nigdy nie jest łatwo tak szybko wygrać seta. Na początku drugiej partii stałam się nieco ospała – musiałam się ocknąć, wrócić do meczu i zacząć wszystko od nowa – dodała Słowaczka.

Niewyraźny początek drugiej partii nie miał wpływu na końcowy wynik. Cibulkova wciąż imponowała dynamikę uderzeń i niezwykłą wolą walki. Nie pozwoliła Wiesninie na wygranie własnego podania i triumfowała 6:2. Słowaczce dotychczas nie szło w potyczkach z 25-latką z Soczi. Poprawiła bilans na 2:3.

Teraz Cibulkova stanie przed szansą poprawy jeszcze jednej, ważniejszej statystyki. Dotychczas 22-letnia Słowaczka nie wygrała jeszcze singlowego turnieju w zawodowym cyklu (przegrała trzy finały, ostatni przed tygodniem w Linzu).

Naprawdę się cieszę z kolejnego finału, to mój drugi w ciągu dwóch tygodni – mówiła Słowaczka. – Wiem, że nie wygrałam jeszcze turnieju WTA, ale wcześniej czy później to nastąpi. Nie roztrząsam tej sprawy. Po prostu chcę zagrać swój najlepszy tenis i jeśli mi się to uda, będę bardzo szczęśliwa.

Cibulkova nie będzie miała łatwego zadania. Jej finałowa rywalka, Kaia Kanepi, błysnęła formą w starciu z Lucie Safarovą. Estonka i Czeszka stworzyły ciekawe widowisko, które z całą pewnością zaliczyć można do tenisowej wagi ciężkiej. Potężne serwisy (po 10 asów) i forhendy po wielokroć przynosiły punkty obu zawodniczkom. W pierwszej partii lepsza była leworęczna Czeszka, która triumfowała po tie breaku. Później do głosu doszła już jednak Kanepi. 26-letnia Estonka zwyciężyła do czterech i do trzech, choć samo zakończenie spotkania sprawiło jej nieco problemów. Mecz trwał 2 godziny i 29 minut.

Grałyśmy długie wymiany. Lucie jest trudną rywalką – przyznała Kanepi. – To był trudny mecz i mam nadzieję, że będę również gotowa do następnego. Dominika uderza mocno i szybko. Muszę utrzymywać wymiany – kontynuowała Estonka.

Kanepi ma na swoim koncie jeden tytuł w zawodowym cyklu. W poprzednim sezonie wygrała w Palermo, ale był to turniej niższej rangi (International). Estonka po problemach ze ścięgnem Achillesa (przerwa od Wimbledonu do US Open) notuje bardzo udaną końcówkę sezonu. Jeśli w niedzielę pokona po raz trzeci Cibulkovą (ma z nią bilans 2:0), to powróciło czołowej trzydziestki rankingu WTA.

W sobotę odbył się już finał gry podwójnej. Wygrały go uczestniczki zbliżającego się turnieju mistrzyń, Vania King i Jaroslawa Szwedowa. Amerykanka i Kazaszka pokonały 7:6(3), 6:3 pogromczynie polskich tenisistek, Anastasię Rodionovą i Galinę Woskobojewą.

Wyniki półfinałów singla:
Dominika Cibulkova (Słowacja, 8) – Jelena Wiesnina (Rosja) 6:0, 6:2
Kaia Kanepi (Estonia) – Lucie Safarova (Czechy) 6:7(4), 6:4, 6:3

Wynik finału debla:
V. King, J. Szwedowa (USA, Kazachstan, 2) – A. Rodionova, G. Woskobojewa (Australia, Kazachstan, 4) 7:6(3), 6:3