Cincinnati: finałowy thriller dla Szarapowej

/ Tomasz Krasoń , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

Maria Szarapowa wygrała turniej WTA w Cincinnati. W pełnym nerwowości finale 24-letnia Rosjanka pokonała 4:6, 7:6(3), 6:3 Jelenę Janković i sięgnęła po drugi tytuł w tym sezonie.

Finał od mocnego uderzenia rozpoczęła Szarapowa. Zepchnięta do głębokiej defensywy Janković nie była w stanie przeciwstawić się potężnym uderzeniom Rosjanki, która szybko objęła prowadzenie 4:1 (z podwójnym przełamaniem). W piątym gemie 26-letnia Serbka postanowiła donieść na rywalkę do sędziego. Janković narzekała na postawę retrurnującej Szarapowej, która straciła gotowość do gry pomiędzy pierwszym a drugim podaniem. „Złożenie skargi” dobrze zrobiło rozstawionej z „trzynastką” Serbce. Zaczęła mądrzej prowadzić grę, zmieniać rytm uderzeń, przez co Szarapowa coraz częściej popełniała błędy. Tenis Rosjanki został całkowicie rozregulowany – dość powiedzieć, że Masza seryjnie traciła gemy, a przy piłce setowej dla Janković popełniła podwójny błąd serwisowy.

Na początku drugiej odsłony niemoc Szarapowej trwała w najlepsze. Dwa pierwsze gemy padły łupem przeciętnie grającej Janković. Rosjanka za wszelką cenę starała się zapanować nad swoimi zagraniami i w końcu udała jej się ta sztuka. Na korcie centralnym w Cincinnati wciąż panowała ogromna nerwowość, gra była szarpana, a zawodniczki popełniały duże ilości prostych błędów. Na koniec drugiego seta doszło do tie breaka. Po wyrównanym początku do głosu doszła Szarapowa, która wygrała 7-3.

W decydującej odsłonie tenisistki raz za razem się przełamywały. Jako pierwsza swoje podanie utrzymała Szarapowa, dokonując tej sztuki w siódmym gemie. Chwilę później Rosjanka uzyskała kluczowego dla losów meczu breaka. Pomogła jej w tym Janković, która od stanu 40:40 popełniła dwa podwójne błędy. Wobec niepewnej tego dnia gry Maszy można było mieć wątpliwości, czy zdoła zakończyć spotkanie. Trzykrotna mistrzyni imprez wielkoszlemowych podołała temu zadaniu i po 2 godzinach i 49 minutach zwyciężyła 4:6, 7:6(3), 6:3.

To był naprawdę trudny mecz, wymagający fizycznie. Właśnie tego należy się spodziewać po meczach z Jeleną – mówiła Szarapowa. – W końcówce wszystko mogło się inaczej potoczyć. Wciąż się przełamywałyśmy. Czułam, że gdy jedna z nas gra lepiej, to druga odpowiada tym samym. Poziom meczu wciąż rósł i opadał. Cieszę się, że ostatecznie to ja wygrałam.

Szarapowa była bliska triumfu w Cincinnati już w poprzednim sezonie. Wówczas przegrała w finale z Kim Clijsters pomimo piłek meczowych. Wówczas Rosjance przeszkodził deszcz. Tegoroczny finał również nie był wolny od opadów, ale półgodzinne opóźnienie nie miało wpływu na jego przebieg. Dla 24-letniej Rosjanki to drugi tytuł w tym sezonie (po Rzymie) i dwudziesty czwarty w karierze. Dzięki zdobyciu 900 punktów do rankingu WTA Szarapowa awansowała na czwarte miejsce, które jest jej najwyższą pozycją od czasu powrotu na kort po operacji ramienia.

Zadowolona z występu w Cincinnati może być również Janković. Mistrzyni tego turnieju sprzed 2 lat odniosła największy sukces w tym sezonie i przybliżyła się do powrotu do czołowej dziesiątki rankingu WTA. Ostatnim tytułem Serbki wciąż pozostaje jednak triumf w ubiegłorocznym Indian Wells.

Miałam swoje szanse i mogło się to potoczyć inaczej, ale na koniec to ona była lepsza – przyznała Janković. – Moim największym błędem było to, że nie serwowałam zbyt dobrze. Wiele razy ją przełamywałam i mogłam objąć dwugemowe prowadzenie, ale to się nie stało.

W finale gry podwójnej najlepsze okazały się Vania King i Jaroslawa Szwedowa. Amerykanka i Kazaszka, które na Flushing Meadows będą bronić wywalczonego przed rokiem tytułu pokonały 6:4, 3:6, 11-9 Nathalie Grandin i Vladimirę Uhlirovą.

Wynik finału singla:
Maria Szarapowa (Rosja, 4) – Jelena Janković (Serbia, 13) 4:6, 7:6(3), 6:3

Wynik finału debla:
V. King, J. Szwedowa (USA, Kazachstan, 3) – N. Grandin, V. Uhlirova (RPA, Czechy) 6:4, 3:6, 11-9