Rene Lacoste – człowiek, który zrewolucjonizował tenis

Michał Zegar , foto: AFP

Michał Zegar

Historia tenisa cały pisana jest przez kolejne turnieje, wielkie mecze, zmieniające się generacje zawodników, nowych mistrzów. W tym nieustannym biegu wydarzeń zapominamy niekiedy o przeszłości. O osobach, które zapisały złote zgłoski w historii tego pięknego sportu oraz przede wszystkim o tych, którzy przenieśli tę dyscyplinę w inny wymiar. Jedną z nich był Rene Lacoste.

Zamknijmy oczy i spróbujmy sobie wyobrazić współczesny tenis bez piętna, jakie odcisnął na nim Francuz. Wyobraźmy sobie Rogera Federera wychodzącego w blasku reflektorów na finałowy mecz Australian Open. Szwajcar jak zwykle nienagannie ubrany, wychodzi na kort w białej koszuli z krochmalonym kołnierzem. Czerwony sweter i długie spodnie jakie ma na sobie nie odbiegają w żaden sposób od panującej od ponad 100 lat mody tenisowej. Po drugiej stronie kortu rozgrzewa się znany ze swoich emocjonalnych reakcji Marat Safin. W ręku trzyma drewnianą rakietę, która zapewne po kilku nieudanych zagraniach Rosjanina zostanie bez trudu połamana.

Tak w dużym skrócie mogłaby wyglądać scena z meczu finałowego Mistrzostw Australii z 2004 roku. Mogłaby, gdyby nie modowa i technologiczna rewolucja, jaka była dziełem bohatera tego artykułu. Wprowadzenie innowacji w postaci zaprojektowania pierwszej metalowej rakiety można porównać do przejścia z epoki brązu do epoki żelaza. Spróbujmy sobie bowiem wyobrazić Jerzego Janowicza, Ivo Karlovica czy Andy’ego Roddicka, którzy za pomocą drewnianej rakiety przekraczają barierę 240 km/h przy serwisie. A skoro jesteśmy już przy byłym amerykańskim tenisiście, jakże komiczne byłoby oglądanie go w gustownym kaszkiecie rodem z paryskich ulic zamiast charakterystycznej czapki z daszkiem.

Zanim jednak dokonała się rewolucja, Lacoste musiał zmierzyć się z poważnymi problemami zdrowotnymi, na które najlepszym lekarstwem okazał się… tenis. Cofnijmy się na chwilę do okresu, w którym Europa budziła się z marazmu I wojny światowej, a we francuskiej stolicy na szerokie wody tenisowej kariery wypływał młody Rene.

Tenisista z konieczności… i z pasji
Dla wielu początkujących zawodników tenis jest wyborem. Wyborem wynikającym z marzeń o wielkiej karierze, które często przegrywają z brakiem naturalnego talentu i niechęcią do ciężkiej pracy. W przypadku 15-letniego Lacoste’a tenis był można powiedzieć… koniecznością, efektem diagnozy lekarskiej, z której zrodziła się miłość do tej dyscypliny sportu.

Stosując się do zalecenia lekarza francuski nastolatek zaczął stawiać swoje pierwsze kroki na korcie. Zwiększając intensywność gry doskonalił poszczególne zagrania, wyrabiał kondycję, która za kilka lat miała stać się jego główną bronią.

Dzień dobry Pani Lacoste. Czy jest w domu Rene?”. „Wyszedł niedawno. Nie mówił gdzie się wybiera, ale zapewne do biblioteki albo na kort”.

… i z dużym prawdopodobieństwem tak właśnie było, bowiem Rene szlifując praktyczne umiejętności nie zapominał o teorii. O tenisie chciał wiedzieć wszystko. Studiował więc wszystkie pozycje w literaturze związane z instruktażem gry, starając się przenieść pozyskaną wiedzę na praktykę.

W tym momencie dochodzimy do pierwszych oznak innowacyjnego zmysłu Lacoste’a – zaprojektowania maszyny do wyrzucania piłek. Urządzenie skonstruowane było w taki sposób, by podawało piłki pod różnym kątem i ze zmienną prędkością. Wynalazek Lacoste’a oraz jego teoretyczno-empiryczna droga do rozwijania umiejętności w oparciu o naturalny talent zaowocowała pojawieniem się Francuza na światowych kortach u boku Williama Tildena oraz innych Francuzów: Jeana Borotry czy Henri Cocheta.

Pierwsze sukcesy i historyczne wydarzenia
Na swój pierwszy sukces młody Rene nie musiał długo czekać. W roku 1923 w wieku zaledwie 19 lat (4 lata od rozpoczęcia przygody z tenisem !) otrzymał powołanie do drużyny francuskiej w Pucharze Davisa. Był to początek grupy tzw. „czterech muszkieterów”, którą tworzyli: Lacoste, Cochet, Borotra oraz Jacques Brugnon. To właśnie oni przerwali siedmioletnią dominację Amerykanów w najbardziej prestiżowych rozgrywkach drużynowych, wznosząc trofeum w roku 1927. Sześć kolejnych triumfów było okresem panowania nowej dynastii, w której dużą rolę odegrał Lacoste. Jego znakiem firmowym oprócz jednoręcznego backhandu, żelaznej kondycji, gryz zza linii końcowej stało się uczestniczenie w wielu historycznych wydarzeniach.

Za takie niewątpliwie należy uznać mecz o mistrzostwo Wimbledonu z roku 1924. W finałowym meczu rozgrywanym w świątyni tenisa spotkali się pierwsi Francuzi w historii – Lacoste i Borotra. Był to pierwszy finał, w którym zabrakło reprezentanta Wielkiej Brytanii, Australii lub Stanów Zjednoczonych. Potwierdzeniem dominacji francuskiej szkoły tenisa było kolejne wydarzenie, które na stałe zapisane zostało w annałach sportu – finał największego turnieju w Stanach Zjednoczonych z dwoma Francuzami w roli głównej. Lacoste kontra Borotra.

Który z nich był lepszy? Niech przemówi statystyka. Obaj tenisiści, których prywatnie łączyła przyjaźń spotykali się w pięciu wielkoszlemowych finałach, z których cztery na swoją korzyść rozstrzygnął Rene. Trzy zwycięstwa na French Open i po dwa na Wimbledonie i w US Open – to bilans indywidualnej kariery Rene Lacoste’a. Do tego należy doliczyć sześć triumfów w Pucharze Davisa i trzy wielkoszlemowe tytuły w deblu w parze z Borotrą.

Drugie życie po tenisowej karierze
Zakończenie kariery zbiegło się z wkroczeniem na nową drogę życia. Wybranką francuskiego tenisisty była golfistka Simone Thien de la Chude. Wiodąc szczęśliwe życie rodzinne, Lacoste nie zapomniał nigdy o swojej pierwszej wielkiej miłości, jaką był tenis. Sześć lat po zakończeniu kariery wspólnie z przyjacielem Andre Gillerem założył firmę produkującą białe koszulki z wyszywanym krokodylem na piersi. Dlaczego krokodyl?

Podczas jednego z turniejów rozgrywanych w USA Lacoste założył się ze swoim przyjacielem, że jeżeli wygra kolejny mecz to w zamian chciałby dostać walizkę ze skóry krokodyla. Mecz przegrał, ale o zakładzie dowiedział się jeden z dziennikarzy, który opisał wydarzenia na korcie. W artykule można było znaleźć stwierdzenie, iż mimo porażki Lacoste walczył na korcie jak… krokodyl.
Stworzone wyłącznie z francuskiej bawełny „polówki” spowodowały prawdziwą modową rewolucję na światowych kortach. Za sprawą lacostowskiego stylu w odstawkę poszły eleganckie ubrania, krochmalone koszule z długim rękawem niekiedy krępujące ruchy na korcie… a wkrótce dołączyła do nich również drewniana rakieta.

W roku 1967, kiedy córka Rene zwyciężała w golfowym US Open, jej ojciec zaprojektował i opatentował pierwszą metalową rakietę, która odesłała do lamusa sprzęt wykonany z drewna. Rakiety dystrybuowane pod nazwą „Lacoste" z miejsca przeszły do powszechnego użycia w Europie oraz za Oceanem. Ten wynalazek był kwintesencją innowacyjnego zmysłu francuskiego tenisisty, którym zrewolucjonizował tenis, przenosząc tę grę w epokę modernizmu.

Jean Rene Lacoste odszedł w wieku 92 lat w 1996 roku, zapewniając sobie nieśmiertelność sportowymi sukcesami oraz pozostawiając wielkie dziedzictwo. Po latach można się kłócić o to, kto jest najlepszym tenisistą w historii. Można się spierać o to, kto był najlepszy w konkretnym elemencie gry. Ale jeśli ktoś zapyta, kto był najbardziej wyjątkowym tenisistą w historii? Kto przeniósł ten mający długie tradycje sport w kompletnie inny wymiar? Odpowiedź może być tylko jedna – Rene Lacoste !