Joanna Zawadzka, pogromczyni Igi Świątek: Wolę grać z lepszymi od siebie
Joanna Zawadzka ma swoje pięć minut w polskim tenisie. Sensacyjne zwycięstwo nad Igą Świątek w pierwszej rundzie Warsaw Sports Group Open zapewniło jej pierwszy w karierze awans do 1/8 finału w turnieju ITF z pulą nagród 25 tysięcy dolarów. W czwartek będzie chciała sprawić kolejną niespodziankę.
Konia z rzędem temu, kto przewidział, że Zawadzka zagra w 1/8 finału warszawskiej imprezy. Dla 21-latki trenującej w Tarnowie dużym sukcesem był już awans do… drugiej rundy eliminacji. Los nie był bowiem dla niej łaskawy i na dzień dobry skojarzył ją z rozstawioną z numerem drugim Bojaną Marinković. Nasza reprezentantka prowadziła 6:1, 1:0, kiedy rywalka podjęła decyzję o przedwczesnym zakończeniu pojedynku. W dwóch kolejnych meczach eliminacyjnych Zawadzka straciła jednego seta i jako jedyna Polka zdołała się przez nie przedostać.
– Mecz z Igą był dla mnie czwartym w całym turnieju, ponieważ wcześniej grałam w kwalifikacjach. Od początku miałam ciężko. Na szczęście ja wolę grać z rywalkami lepszymi od siebie – wyznała po życiowym sukcesie Zawadzka.
Choć gra Świątek pozostawiała wiele do życzenia, Zawadzka nie powiedziała na jej temat ani jednego złego słowa. Momentami wręcz przesadzała w drugą stronę, chwaląc na przykład dyspozycję serwisową juniorskiej mistrzyni Wimbledonu, która w trakcie półtora seta zdążyła popełnić 14 podwójnych błędów.
– Jakoś mi się udawało odbijać mocne piłki zagrywane przez Igę. Wygrywałam też dłuższe wymiany. Iga była dobrze przygotowana, ale kontuzja nie pozwoliła jej dokończyć meczu. Z tego powodu mam lekki niedosyt. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze na takim korcie, w tak cudownej atmosferze. Dziękuję kibicom za wsparcie – mówiła zadowolona Zawadzka.
Nie ma co ukrywać, że to właśnie Świątek przyciągnęła warszawiaków na trybuny. W środę, choć zawodniczki rywalizowały już o awans do ćwiercfinałów, pustych miejsc na trybunach było więcej. W czwartek będzie pewnie podobnie, choć na korcie centralnym zagrają aż cztery Polki. Najpierw pojawi się Katarzyna Kawa, później zaprezentują się w grze podwójnej Maja Chwalińska z Darią Kuczer, a na deser zostanie właśnie Zawadzka. 21-latka zmierzy się z inną kwalifikantką, Julią Stamatową z Bułgarii.
– Kim jest Joanna Zawadzka? Hm… nie wiem, kim jestem. Wydaje mi się, że tenisitką, która próbuje złapać formę, do tej pory były niestety spore wahania. Mam nadzieję, że w czwartek będzie po staremu, czyli tak, jak w czterech ostatnich meczach – z nadzieją w głosie powiedziała Zawadzka.