Anna Niemiec z Akademickich Mistrzostw Europy: jesteśmy już w Portugalii
Jesteśmy w Portugalii już od trzech dni. Dokładnie mówiąc w Combrze, na Akademickich Mistrzostwach Europy w Tenisie. Polska w tym roku wysłała najliczniejszą reprezentację ze wszystkich krajów
Tekst Anna Niemiec
Dotarliśmy razem z Chorwatami jako pierwsi dwa dni przed rozpoczęciem gier. Dzięki temu oprócz treningów był czas na relaks przy hotelowym basenie oraz na zwiedzanie Coimbry, w której znajduje się jeden z najstarszych uniwersytetów w Europie. Miasteczko to normalnie opanowane jest przez studentów z całego świata. Niestety, akurat teraz jest dość wyludnione, ponieważ semestr zakończył się już jakiś czas temu.
W niedzielę zjechały się już reprezentacje wszystkich krajów. Odbyło się losowanie, oprawą przypominające co najmniej ceremonię kompletowania grup piłkarskiej Ligi Mistrzów. Dzięki dobrym startom Polaków w ubiegłorocznych AME aż trzy zespoły z Polski zostały rozstawione w turniejowej tabelce.
Wieczorem po losowaniu odbyły się dwie imprezy: spotkanie przedstawicieli drużyn z rektorem uniwersytetu w Coimbrze oraz uroczyste otwarcie mistrzostw. Rektor podjął gości iście po królewsku. Szczęśliwcy oddelegowani na to spotkanie nie mogli się nachwalić potraw i trunków, którymi zostali poczęstowani. Ceremonia rozpoczęła się z ponad godzinnym opóźnieniem, ale oprawa artystyczną wynagrodziła oczekiwanie. Najbardziej spodobały się nam tradycyjne studenckie pieśni oraz zawołania połączone z wyrzucaniem w górę tog, które wszyscy studenci założyli specjalnie, żeby nas powitać.
Trzeba przyznać, że organizatorzy są bardzo gościnni i bardzo się starają, by uczestnikom niczego nie brakowało. Jedynym minusem jest to, że jak wszyscy południowcy mają bardzo luźne podejście do czasu. Do każdej wyznaczonej godziny trzeba brać poprawkę na co najmniej 40-minutowy poślizg.
W poniedziałek po wakacyjnej atmosferze nie było już śladu. Rozpoczynają się pierwsze mecze grupowe. Upał w Portugalii jest niesamowity. Na niebie nie ma żadnej chmurki. Temperatura w cieniu wynosi 40 stopni i nikt nie chce nawet myśleć, ile może być w słońcu. Gramy na hardzie, który rozgrzany pali w stopy pomimo butów. Do dyspozycji organizatorzy oprócz pięciu kortów odkrytych mają również trzy pod halą. Wszyscy modlą się, żeby spotkało ich to szczęście i mogli grać pod dachem. Gospodarze zapewnili na każdy mecz sędziów, a nawet dzieci do podawania piłek. Wszyscy żyją meczami, które toczą się od rana do nocy. Portugalscy wolontariusze bardzo szybko nauczyli się polskich powiedzonek zagrzewających do walki. Teraz siedzą na trybunach i krzyczą „ dawaj”, „trzymaj”. Przeżywają każdą wygraną czy przegraną piłkę tak samo jak my.
Polskie drużyny pierwszego dnia startowały ze zmiennym szczęściem. Dziewczyny z Koźmińskiego gładko wygrały dwa mecze, głównie dzięki Ali Rosolskiej, która nie tylko doskonale gra w debla, ale również jest bardzo mocną drugą rakietą w singlu. AWF Wrocław i my, czyli UW niestety poległyśmy po zaciętych pojedynkach. U chłopaków planowo wygrał Koźmiński, pomimo niespodziewanej przegranej Andrieja Kapasia na drugiej rakiecie. Zeszłoroczni wicemistrzowie, czyli SWPS pomimo sporej szansy na zwycięstwo i w singlu i w deblu musiał uznać wyższość Słoweńców. Chłopakom z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza najbardziej dała się we znaki kiepska czasowa organizacja Portugalczyków. Na swój mecz weszli dopiero po godz. 20, a następnego dnia mieli zaplanowany mecz już na 9 rano. Na całe szczęście w miarę szybko uporali się z przeciwnikami i po północy mogli kłaść się spać i zbierać siły na następny dzień.
W środę ostatni dzień rozgrywek grupowych. Okaże się, które z polskich drużyn będą mogły walczyć o najwyższe cele.