Australian Open. Dwupak Osaki! Japonka nową mistrzynią i liderką rankingu

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Rozstawiona z numerem cztery Naomi Osaka w niesamowitych okolicznościach została mistrzynią Australian Open 2019. W finale pokonała 7:6(2), 5:7, 6:4 Petrę Kvitovą, mimo że trzy meczbole miała już w drugim secie. Wielki sukces zaowocuje awansem na pierwsze miejsce w rankingu WTA. Na fotelu liderki Japonka zastąpi Simonę Halep. 

Pierwsze gemy w spotkaniu były zgodnie wygrywane przez serwujące. Potężne podania z jednej i drugiej strony sprawiały, że wymiany składające się z co najmniej pięciu uderzeń należały do rzadkości. Przełamaniem zapachniało po raz pierwszy w siódmym gemie, kiedy Kvitova objęła prowadzenie 40:0 przy podaniu przeciwniczki. Osaka jednak doskonale sobie poradziła i wygrywając pięć punktów z rzędu, zażegnała niebezpieczeństwo. Ostatecznie o losach pierwszego seta zadecydował tie-break, ale zanim do niego doszło Kvitova musiała jeszcze bronić dwóch piłek setowych przy stanie 5:6. 

W dodatkowej rozgrywce 21-letnia Japonka była poza zasięgiem przeciwniczki. Pierwszy mini-break zdobyła po fenomenalnym returnie z bekhendu, a później jej przewaga jeszcze urosła. Doskonała postawa w najważniejszych momentach pierwszego seta Osaki nałożyła się na słabszą dyspozycję Czeszki, która podjęła kilka niewłaściwych decyzji na korcie. Wynik 7-2 w tie-breaku dobrze oddaje przewagę, jaką dość niespodziewanie osiągnęła reprezentantka Kraju Kwitnącej Wiśni.

O ile przed rozpoczęciem finału trudno było wskazać faworytkę, o tyle po pierwszym secie wskazanie na Japonkę było oczywiste. Nie dość, że Osakę od zwycięstwa dzielił krótszy dystans, to przemawiała za nią niesamowita statystyka. Japonka wygrała wszystkie z ostatnich 59 spotkań, w których wygrała pierwszego seta.

Niesamowita seria została przedłużona, a okoliczności, w jakich Osaka tego dokonała, zostaną zapamiętane na długie lata. Drugi set lepiej rozpoczął się dla Czeszki, która szybko objęła przeagę przełamania. To nie oznaczało jednak końca jej kłopotów. Przede wszystkim Osaka coraz lepiej radziła sobie na returnie. Japonka z łatwością odrobila straty i objęła prowadzenie 4:2. Niedługo później było już 5:3 i 40:0 – a to oznaczało, ze Osaka miała trzy piłki meczowe. Wszyscy spodziewali się końca pojedynku, a nadszedł niesamowity, trudny do wytłumeczania zwrot akcji. 21-latka z Japonii zupełnie się pogubiła i przegrała drugą partię 5:7. Mało brakowało, a rozpłakałby się na korcie. 

Po trzecim secie można było spodziewać się wszystkiego. Koniec końców doszło w nim do tylko jednego przełamania, ale sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. To jedna, to druga grała lepiej. Nie brakowało też break-pointów, ale wtedy obie zawodniczki mogły liczyć na siłę własnego podania. W najważniejszym momencie decydująca okazała się jednak odporność Osaki na nerwy.

Japonka pielęgnowała przewagę przełamania wywalczoną w trzecim gemie, ale przy stanie 5:3 mogły powrócić demony przeszłości. Znów była o krok od zwycięstwa. Tym razem jednak wszystko potoczyło się po jej myśli i przy własnym podaniu zakończyła pojedynek. Do zwycięstwa 7:6(2), 5:7, 6:4 potrzebowała 2 godzin i 26 minut, choć na dobrą sprawę mecz powinien zakończyć się trzy kwadranse wcześniej.

W poniedziałek Japonka obejmie po raz pierwszy w karierze prowadzenie w rankingu WTA. Za jej plecami sklasyfikowana zostanie druga z dzisiejszych finalistek. Podium uzupełni dotychczasowa liderka, Rumunka Simona Halep.


Wyniki

Finał singla:
Naomi Osaka (Japonia, 4) – Petra Kvitova (Czechy, 8) 7:6(2), 5:7, 6:4