Bohaterska postawa tenisistów!

/ Anna Wilma , źródło: tennis.com, foto:

Tajscy bracia Sanchai i Sonchat Ratiwatana, przebywający aktualnie we francuskim Bordeaux, gdzie biorą udział w challengerze ATP, uratowali z pożaru hotelu żonę i dziecko innego z tenisistów, Lucasa Arnolda Kera.

Sanchai i Sonchat opuszczali właśnie budynek hotelu, przedzierając się przez gęstą, czarną warstwę dymu, kiedy usłyszeli wołanie o pomoc. Była to żona Lucasa Arnolda Kera, argentyńskiego zawodnika, mieszkającego w Barcelonie.

Kiedy wyszliśmy z pokoju, usłyszeliśmy krzyk: Czy ktoś nadal tu jest? Mówiła: Tutaj, tutaj! – opowiadał w telefonicznym wywiadzie Sanchai. Bracia, którzy pod koniec miesiąca zamierzają stawić się na starcie wielkoszlemowego Roland Garros, weszli do pokoju i znaleźli tam panią Ker i jej syna. – Najpierw chciała wyjść przez okno, ale powiedziałem, że możemy znaleźć wyjście.

Sanchai powiedział, że we czwórkę opuścili pokój, ponownie weszli w chmurę dymu z mokrymi ręcznikami owiniętymi wokół głów kobiety i dziecka. Nagle zobaczyli kogoś, kto otworzył drzwi ewakuacyjne i bezpiecznie opuścili hotel.

OK, może jej pomogliśmy, ale to ona pomogła nam. Gdyby nas nie zawołała, nie znaleźlibyśmy wyjścia. Ona też nas uratowała. Myślę, że jako ostatni wyszliśmy z hotelu.

Tenisiści bliźniacy otrzymali nowy pokój na trzecim piętrze w innym budynku, ale tym samym kompleksie hotelowym. Podczas zdarzenia nikt nie został ranny. A po tej przygodzie? Tajscy bracia tradycyjnie poszli na trening i awansowali do drugiej rundy turnieju.