Gulbis: tenisowy świat ma potwornie krótką pamięć

/ Anna Niemiec , źródło: 360sport.com, foto: AFP

Ernest Gulbis po awansie do drugiej rundy tegorocznej edycji Roland Garros skrytykował środowisko tenisowe za hipokryzję i dyskryminację wobec niżej notowanych zawodników.

W 2014 roku w stolicy Francji Łotysz najpierw pokonał Tomasza Berdycha, a później wyeliminował w ćwierćfinale Rogera Federera i zameldował się pierwszy raz w karierze w najlepszej czwórce zawodów wielkoszlemowych, gdzie przegrał dopiero z Novakiem Dżokoviciem. Dzięki temu awansował również do czołowej dziesiątki światowego rankingu. Niestety niedługo po przełomowym turnieju na kortach Rolanda Garros Gulbis doznał kontuzji ramienia, która później przyczyniła się również do urazu nadgarstka. Przez kłopoty zdrowotne, z którymi walczył przez 20 miesięcy, 27-latek urodzony w Rydze znacząco spadł w rankingu.

W tegorocznej edycji paryskich zawodów reprezentant Łotwy w pierwszej rundzie pokonał Adreasa Seppiego. Po zwycięstwie nad Włochem Gulbis opowiedział dziennikarce portalu internetowego 360Sport o tym jak jego życie zmieniło się przez ostatni rok.

To jest zupełnie inny świat, gdy grasz dobrze – zdradził Łotysz. – Wtedy wszyscy chcą, żebyś grał w ich turniejach, ustawiają twoje mecze na dużych kortach i robią wszystko, żebyś był zadowolony. Dwa lata temu grałem tu w półfinale, a w tym roku przyjechałem i okazało się, że zawodnicy, którzy grają na korcie nr 18 są traktowani jak g…o. Przed meczem zapytałem czy to fajny kort do gry. Odpowiedzieli „Nie, idź już na kort”. Na miejscu okazało się, że trenerzy nie mieli nawet gdzie siedzieć. Poczułem, się zlekceważony, bo wszyscy dajemy z siebie wszystko. Gramy bez względu na czy jest zimno czy ciepło, ostatnio w Monachium graliśmy w śniegu. Nikogo nie obchodzi, że dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy coś takiego. To nie jest sprawiedliwa postawa.

Gulbis zaznaczył, że nie chce użalać się nad swoim losem, ale przyznał, że oczekiwał więcej od dyscypliny, której poświęcił życie. – Zawodnicy w mojej sytuacji muszą błagać o godzinę kortu na trening tylko dla siebie, o jakiekolwiek porze dnia. A potem widzisz, że rozstawiony tenisista ma dla siebie dwie godziny sam na sam z trenerem. Jak masz później z nimi rywalizować? My trenujemy przez godzinę we czwórkę na jednym korcie, a potem musimy walczyć gościem, który miał szansę przygotować się do wszystkiego perfekcyjnie. Nie wiem jak ten system działa. Żyjemy w demokracji, gdzie wszyscy powinni być sobie równi, prawda? Może ktoś mi wytłumaczy jak to działa. Być może jeśli znowu znajdę się w Top 10, zrozumiem to i będę się zachowywać odpowiednio, ale nie chciałbym tego.

Środowisko tenisowe ma najkrótszą pamięć. Przez kilka miesięcy grasz gorzej i to tyle – kontynuował były 10 tenisista świata. – Może nie jeśli jesteś zawodnikiem czołowej piątki rankingu, bo oni grają bardzo równo od wielu lat, ale tacy goście jak ja? Nie chciałbym porównywać tych dwóch sytuacji, ale Grigor Dimitrow gra teraz trochę gorzej. On jest wspaniałym zawodnikiem, który był już w czołowej dziesiątce rankingu, ile czasu potrzeba, żeby ludzie zaczęli traktować inaczej? Nie jestem pewien, ale jeśli on przez następny rok również będzie grał słabiej, to może znaleźć się w tej samej sytuacji co ja. To jest niesprawiedliwe, ale motywuje do powrotu. Pozwala się również dowiedzieć sporo o ludziach wokół Ciebie.

Gulbis w rozmowie z 360Sport wyjaśnił również dlaczego po Roland Garros 2014 nie był w stanie dłużej utrzymać wysokiej formy. – Z powodu kontuzji musiałem trenować trzy razy mniej, niż bym sobie tego życzył. Należę do tego typu zawodników, którzy muszą spędzać wiele godzin na korcie, żeby złapać czucie. Gdy osiągałem najlepsze wyniki, spędzałem pięć, sześć godzin na korcie i to sprawiało, że czułem się dobrze. Gdy miałem problemy z nadgarstkiem i ramieniem mogłem trenować najwyżej półtorej godziny i to było zdecydowanie za mało.

Gulbis przyznał, że podjął błędną decyzję, żeby wystąpić w tym roku w Indian Wells i Miami. Później musiał wycofać się z Marrakeszu i Monte Carlo, ale reszta sezonu na kortach ziemnych była już lepsza. – W Barcelonie przegrałem od razu, ale to był mój pierwszy mecz od miesiąca. Rzym był pierwszym turniejem, gdzie wszystko było ok. W Genewie pokonałem Berankisa i Czilicia, który jest wspaniałym zawodnikiem, a następny mecz przegrałem minimalnie. Każdy zawodnik jest inny, ale jeśli mam być w dobrej formie, potrzebuję wielu godzin spędzonych na korcie, sam fitness nie pomoże – podsumował Łotysz.

Ernest Gulbis w czwartej rundzie Roland Garros zmierzy się z Davidem Goffinem.