Bernard Tomic aresztowany

/ Agnieszka Śrutwa , źródło: au.sports.yahoo.com/własne, foto: AFP

Bernard Tomic został we wtorek zatrzymany przez policję. Australijski tenisista zakłócał ciszę nocną w luksusowym hotelu w Miami.

Tomic wynajmował w jednym z hoteli w Miami Beach – luksusowy apartament – za 9400 dolarów za noc. Około godziny 5:00 rano, goście z sąsiednich pokoi, zaczęli skarżyć się na zbyt głośna muzykę dobiegającą z apartamentu tenisisty. Pomimo kilkukrotnych interwencji obsługi hotelowej, sytuacja nie uspokoiła się. Na miejsce wezwano policję, która wyrzuciła niespokojnego Tomica z hotelu. Podobno tenisista nie spieszył się do wyjścia i ostatecznie znalazł się na ulicy bez swoich bagaży, w samych spodenkach.

Po całym zajściu Australijczyk przeprosił w wywiadzie dla kanału Fox Sport. Przyznał się do winy, mówiąc: – Zdecydowanie, to co się stało to była moja wina. Chciałbym przeprosić policjantów za kłopoty, których im przysporzyłem. Oni narzekali, że muzyka jest zbyt głośna, więc zaprosiłem ich do środka, żeby negocjować dopuszczalną głośność, niestety nie byli zadowoleni i kazali mi się wynosić. Zapytałem ich czy mogę spakować rzeczy, niestety nie dali mi dość czasu, abym to zrobił. Tenisista zaprzeczył też, jakoby był pod wpływem alkoholu.

To kolejny niestosowny incydent z udziałem Tomica. Niedawno, po przegranej w trzeciej rundzie Wimbledonu (z Serbem Nowakiem Dżokoviciem), zawodnik skarżył się na konferencji prasowej, na brak wsparcia ze strony australijskiej federacji. Zakpił też z kapitana reprezentacji Pata Raftera. Za swoje zachowanie, został wyrzucony ze składu australijskiej reprezentacji na Puchar Davisa.

Rafter skomentował zatarg Tomica z policją – Mam nadzieję, że po kolejnej wpadce Bernie weźmie się w garść i zmieni na lepsze. Zostawiam dla niego otwarte drzwi do rozmowy i powrotu do reprezentacji, mimo iż nasze stosunki są teraz napięte. On jest bardzo utalentowany i szkoda, żeby to zmarnował – skomentował były lider rankingu ATP.