Fed Cup: Kanada rozbita przez Czechy

/ Peter Figura , źródło: Korespondencja z Quebec City, foto: Peter Figura

Występująca po raz pierwszy w I grupie światowej Fed Cupu reprezentacja Kanady gładko przegrała z broniącymi tytułu Czechami.

Już po pierwszych trzech spotkaniach singlowych ekipa czeska zapewniła sobie zwycięstwo. O różnicy poziomów pomiędzy obiema drużynami może świadczyć choćby fakt, iż Kanadyjki nie wygrały ani jednego seta, zdobywając zaledwie 15 gemów.

Co prawda obie reprezentacje wystąpiły w znacznie osłabionych składach. W reprezentacji Czech zabrakło Kvitovej i Szafarzovej, których występ właśnie w tym spotkaniu od dawna był wątpliwy, zaś wśród Kanadyjek zabrakło leczącej kontuzję Wozniak i co było największym zaskoczeniem – Bouchard.

Zaskoczeniem tym większym, iż Bouchard przebywała w oddalonym o kilkaset kilometrów Montrealu (mecz rozgrywany był w Quebec City). Nawiasem mówiąc Bouchard jako chyba jedyna (poza oczywiście Kvitovą i Szafarzovą) z czołówki rankingu WTA zrezygnowała z występu w reprezentacji. Na jej zmianę decyzji oczekiwano niemal do ostatniego momentu, bowiem Tennis Canada zgłosił początkowo jedynie trzy zawodniczki (Dabrowski, Fichman i Abandę) po to tylko aby w ostatniej chwili dodać do reprezentacji Bouchard.

Brak liderki drużyny z całą pewnością nie wpłynął korzystnie na atmosferę w ekipie Kanady. Choć głosów krytyki nie było zbyt wiele, Gabriela Dabrowski dość zdecydowanie zabrała głos, twierdząc, że reprezentowanie własnego kraju to coś znacznie ważniejszego aniżeli punkty rankingowe.

Nawet „rezerwowy” skład Czech okazał się stanowczo za silny na nawiązanie choćby walki przez Kanadę. Wszystkie bowiem zawodniczki reprezentacji ze „starego kontynentu” są znacznie wyżej notowane od Kanadyjek.

Mimo, iż zarówno Karolina Plliskova jak i Tereza Smitkova broniły barw Czech po raz pierwszy, ich doświadczenie widać było niemal od pierwszych zagrań.

W otwierającym meczu Pliszkova rozprawiła się z również debiutantką – Francois Abąda – w 72 minuty, pozwalając młodej Kanadyjce na zaledwie jeden break point (przy stanie 5:4). Pliszkova odnotowała 9 asów (przy jednym dla Abandy) i 24 zagrywając piłek bez odpowiedzi ze strony młodej Kanadyjki.

W drugim spotkaniu singlowym, grająca również po raz pierwszy w grze pojedynczej, znana raczej jako specjalistka od debla (de tej pory 5 występów w reprezentacji) Gabriela Dąbrowski zaczęła oba sety bardzo dobrze, przełamując serwis sklasyfikowanej o ponad 120 miejsc wyżej Smitkovej. Na tym jednak się skończyło, bowiem w obu przypadkach Czeszka wygrała sześć gemów pod rząd, dając tym samym prowadzenie swojej reprezentacji 20.

I to właśnie od sukcesu Dabrowski w drugim meczu singlowym (przeciwko Pliszkovej) zależało czy Kanada będzie miała jakiekolwiek szanse na nawiązanie walki w tym spotkaniu.

Kanadyjka zaczęła bardzo agresywnie i obiecująca –objęła prowadzenie 4:1. Podobnie jednak jak w sobotę na tym się skończyło. Grająca pewnie oraz agresywnie – Pliszkova wygrała pierwszego seta 6:4. Drugiego zaś jeszcze szybciej – 6:2, dając tym samym prowadzenie reprezentacji Czech 3-0 i zwycięstwo w całym meczu.

Czeszki w półfinale spotkają się z Francuzkami, Kanadyjki poznają przeciwniczki w walce o utrzymanie się w grupie światowej podczas losowania w nadchodzący wtorek w Londynie.


Wyniki

Kanada – Czechy 0-4
Francoise Abanda – Karolina Pliszkova 2:6, 4:6
Gabriela Dabrowski – Teraz Smitkova 1:6, 2:6
Gabriela Dabrowski – Karolina Pliszkova 4:6, 2:6
F. Abanda, G. Dabrowski – D. Allertova, L. Hradecka 1:6, 6:7(2)