Puchar Davisa: obrońcy tytułu nad przepaścią

/ Krzysztof Sawala , źródło: daviscup.com/własne, foto: AFP

Już po pierwszym dniu rywalizacji w Paryżu gospodarze są o krok od awansu do wielkiego finału Pucharu Davisa 2014. Dwa punkty dla „Trójkolorowych” w starciu z Czechami wywalczyli w piątek Richard Gasquet i Jo-Wilfried Tsonga.

Dla licznie zgromadzonych na centralnym korcie kompleksu Roland Garros francuskich kibiców ten weekend nie mógł rozpocząć się lepiej. Trybuny obiektu im. Philippe’a Chatriera wypełniły się już od samego rana – pierwszy mecz rozpoczął się o 10.30 – niemal do ostatniego miejsca i z pewnością poniosły najpierw Gasqueta, a później Tsongę. O ile zwycięstwo tego drugiego w starciu z Lukasem Rosolem można nazwać planowym, to gładka trzysetowa wygrana Gasqueta nad Tomasem Berdychem może być rozpatrywana w kategoriach niespodzianki.

Już przed rozpoczęciem rywalizacji w Czechach mówiło się, że kluczem do pokonania tak silnego rywala na jego terenie będzie zwycięstwo w pierwszym pojedynku. Berdych, a więc czołowa czeska rakieta, miał dać swojej reprezentacji przewagę, pokonując Gasqueta i nawet w przypadku wkalkulowanej porażki Rosola otwartą sytuację przed dwoma kolejnymi dniami zmagań. Berdych, ćwierćfinalista US Open i szósty tenisista rankingu ATP, stawał bowiem naprzeciw Gasqueta, który w tym sezonie formą nie imponuje, a w Nowym Jorku szybko pożegnał się z turniejem, przegrywając już w trzeciej rundzie z… Gaelem Monfilsem. Rzeczywistość Pucharu Davisa okazała się jednak dla Czecha brutalna, bowiem Francuz rozegrał w piątek jeden z najlepszych pojedynków w całym sezonie. Gasquet wygrał w nieco ponad dwie godziny, oddając Berdychowi tylko osiem gemów. Reprezentant gospodarzy zanotował aż 33 wygrywające uderzenia przy zaledwie 12 niewymuszonych błędach.

To był niewiarygodny mecz dla mnie, jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się wygrać. Przy tych niesamowitych kibicach presja była ogromna, ale teraz radość ze zwycięstwa jest dzięki temu jeszcze większa – powiedział Gasquet. – Mam za sobą najgorszy występ w Pucharze Davisa, choć muszę też przyznać, że Richard zagrał bardzo dobrze. Prawda jest taka jednak, że nie byłem dla niego godnym rywalem, dlatego wynik jest taki, a nie inny – stwierdził przybity Berdych.

Gospodarze wyczuli wielką szansę, wiedząc, że przed nimi spotkanie, w którym ich zawodnik będzie zdecydowanym faworytem. Tsonga w starciu z Rosolem miał wygrać i swoje zadanie wykonał znakomicie. By wywalczyć drugi punkt dla Francuzów potrzebował tylko 91 minut. Końcowy rezultat nie pozostawia złudzeń – 6:2 6:2 6:3 w meczu, w którym Czech nie był w stanie zanotować choćby jednego przełamania.

Czesi już po pierwszych dwóch spotkaniach są zatem pod ścianą, a Francuzi będą mieli trzy okazje, by zagwarantować sobie miejsce w listopadowym finale. Najbliższa przed „Trójkolorowymi” już w sobotę podczas meczu gry podwójnej, w którym Gael Monfils i Julien Benneteau podejmą Radka Stepanka i Jiriego Vesely’ego. Jeżeli gospodarzom uda się pokonać naszych południowych sąsiadów, to będzie to pierwsza porażka podopiecznych kapitana Jaroslava Navratila od pierwszej rundy Pucharu Davisa 2011, kiedy Czesi ulegli reprezentacji Kazachstanu. Później rozpoczęła się seria sukcesów, która dała czeskim tenisistom dwa kolejne triumfy w całych rozgrywkach. Francuzi w finale nie grali od 2010 roku, kiedy w decydującym meczu przegrali w Belgradzie z Serbami. Ostatni raz po trofeum im. Dwighta Davisa udało im się sięgnąć 13 lat temu. W finale w 2001 roku reprezentacja Francji pokonała na wyjeździe Australię 3:2.


Wyniki

Francja – Czechy 2:0

Richard Gasquet – Tomas Berdych 6:3, 6:2, 6:3
Jo-Wilfried Tsonga – Lukas Rosol 6:2, 6:2, 6:3