Tragiczny pożar w domu byłego tenisisty

/ Krzysztof Sawala , źródło: CNN, foto: AFP

Cztery ciała zostały znalezione w środę po pożarze w domu Jamesa Blake’a. Byłego tenisisty, który wynajmował obiekt amerykańskiej rodzinie, nie było wtedy na miejscu. Nie wiadomo czy łączy go z ofiarami bliższa znajomość.

Śledczy ze stanu Floryda, na terenie którego znajdowała się posesja, są pewni, że doszło do podpalenia. – Potwierdziliśmy, że ogień został wzniecony w pełni świadomie przez nieznanego nam sprawcę – powiedziała Donna Luszczynski, Szeryf hrabstwa Hillsbrough.

Służby otrzymały telefon alarmowy o „wybuchu i pożarze” kwadrans przed szóstą rano czasu amerykańskiego. W trakcie akcji gaszenia ognia, strażacy najpierw odnaleźli dwa ciała, a później trzecie i czwarte w innym pomieszczeniu.

Okazało się, że ofiary to dwoje rodziców oraz para ich nastoletnich dzieci, którzy wynajmowali dom od Jamesa Blake’a. Ich dokładna tożsamość nie jest znana i, zgodnie ze słowami pani Szeryf, ich identyfikacja potrwa kilka dni. Sąsiedzi mówią, że była to normalna, dobra rodzina. – Nigdy nie było tu żadnych problemów. Szczególnie dzieci były wspaniałe – stwierdził jeden nich.

Blake był właścicielem blisko 600-metrowej posiadłości od 2005 roku, kiedy kupił ją za około 1,5 miliona dolarów. W nawiązaniu do tragedii, jego agent, Carlos Fleming, powiedział jedynie, że były tenisista nie przebywa obecnie na Florydzie. Dalszych komentarzy odmówił.