Izraelski bohater kończy karierę

/ Krzysztof Sawala , źródło: daviscup.com/własne, foto: AFP

We wrześniu będzie chciał zrobić dla swojego kraju jeszcze jedno – spróbuje ponownie wprowadzić Izrael do Grupy Światowej Pucharu Davisa. Mecz przeciwko Argentynie będzie ostatnim w karierze znakomitego deblisty Andy Rama.

Nadszedł czas. Dziś jest dzień, w którym jestem tego pewien. Muszę odłożyć rakietę po wielu latach kariery – oznajmił wszystkim zebranym na konferencji prasowej w Tel Awiwie. – Gram w tenisa od piątego roku życia. Teraz jestem 34-latkiem. To była bardzo długa podróż, pełna zwycięstw, radości, ale też kontuzji. Niczego jednak z tego, co przeżyłem, nigdy bym nie zamienił. Zawsze będę o tym pamiętał – dodał Ram.

Andy Ram to prawdziwa ikona tenisa izraelskiego. Urodzony w urugwajskim Montevideo zawodnik występuje w barwach Izraela od 2000 roku. W tym czasie brał udział w 27 pojedynkach w ramach rozgrywek o Puchar Davisa. Z długoletnim deblowym partnerem – doświadczonym Jonathanem Erlichem – dla swojego kraju wygrał aż 18 z 23 meczów, w których grali po jednej stronie siatki. W cyklu ATP Ram i Erlich zdobyli razem 16 tytułów – wsród nich tak prestiżowe, jak te w Indian Wells, Miami i Cincinnati.

Największy sukces to jednak rok 2008, kiedy wraz z Erlichem 34-latek odniósł jedyne w swojej karierze deblowej zwycięstwo w turnieju Wielkiego Szlema, wygrywając Australian Open. Izraelczycy na drodze do końcowego triumfu w Melbourne przed sześciu laty pokonywali takie pary, jak Marc Gicquel i Fabrice Santoro, Mahesh Bhupathi i Mark Knowles, a w finale ograli Arnaud Clementa i Michaela Llodrę.

Ram ma także na koncie dwa wielkoszlemowe tytuły w grze mieszanej. W 2006 roku udało mu się odnieść zwycięstwo na Wimbledonie (w parze z Rosjanką Wierą Zwonariową), a rok pózniej okazał się najlepszy podczas turnieju na kortach Rolanda Garrosa (wraz z Nathalie Dechy). Trzy razy miał okazję wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich. Najwyżej zdołał, oczywiście w parze z Erlichem, dojść do ćwierćfinału (w Pekinie w 2008 roku). Izraelczycy zasłynęli także z wyeliminowania przed dwoma laty w Londynie obrońców złotych medali ze stolicy Chin – Rogera Fedrera i Stanislasa Wawrinki.

Pełen poczucia humoru tenisista, który zyskał status bohatera w swoim kraju wyrusza więc w ostatnią misję – chce, by Izrael był, po czterech latach nieobecności, znów w gronie 16 najlepszych reprezentacji na świecie. Już raz taka sztuka mu się udała – w 2008 roku wprowadził Izrael do Grupy Światowej, a w kolejnym roku pod jego wodzą Izraelczycy dotarli aż do półfinału Pucharu Davisa.