Puchar Davisa: włoska niedziela w Neapolu

/ Antoni Cichy , źródło: daviscup.com/własne, foto: AFP

Fabio Fognini i Andreas Seppi odrobili w niedzielę straty do Wielkiej Brytanii i wprowadzili reprezentację Włoch do półfinału Pucharu Davisa. Największym przegranym dnia Andy Murray, który nie ugrał przeciwko Fogniniemu nawet jednego seta.

Po trzech spotkaniach Brytyjczycy prowadzili 2:1, a Murray grał jak natchniony. W sobotę wygrał niedokończony mecz z Seppim i poprowadził debla do zwycięstwa. Wiadomo było, że jego starcie z Fogninim prawdopodobnie zadecyduje o losach całego ćwierćfinału, bowiem niekwestionowanym faworytem drugiego niedzielnego pojedynku był reprezentant gospodarzy, Seppi.

Szkot nie mógł lepiej rozpocząć meczu. Od razu doprowadził do breaka i wkrótce wyszedł na prowadzenie 3:1. Wtedy dali o sobie znać energiczni włoscy „tifosi”. Podrażnieni triumfalnymi śpiewami brytyjskich fanów doprowadzili neapolitańską arenę do wrzenia. A Murray zaczął się „gotować”.

Drugi set upłynął pod znakiem dominacji faworyta entuzjastycznych „tifosi”. Murray dwoił się i troił w poszukiwaniu sposobu na Fogniniego, ale ten dokonywał cudów w obronie i nie dał się zaskoczyć. 26-latek dwa ze swoich czterech break pointów zamienił na przełamania i pewnie zwyciężył w drugiej partii 6:3.

W trzecim secie Murray długo nie dawał za wygraną. Naporu Włocha nie wytrzymał dopiero w dziesiątym gemie przy własnym podaniu. Trzynasta rakieta świata wypracował sobie przewagę 40:0, a co za tym idzie trzy piłki meczowe. Pierwsza – broni Murray. Drugi – górą ponownie Brytyjczyk. Do trzech razy sztuka – triumfator Wimbledonu wyręczył Fogniniego i posłał forhend w siatkę.

Brytyjczycy – w obliczu porażki swojej największej gwiazdy – zdawali sobie sprawę, że na pierwszy od 1981 roku awans do półfinału prawdopodobnie przyjdzie im jeszcze poczekać co najmniej rok. Jamesowi Wardowi w starciu z Andreasem Seppim nikt większych szans nie dawał.

Na początku decydującego spotkania doszło do prawdziwej serii przełamań. Co więcej, Włoch i Brytyjczyk popisali się stuprocentową skutecznością. Seppi wykorzystał wszystkie cztery break pointy, natomiast Ward trzy. Szalonego seta przy stanie 5-4 dla zawodnika gospodarzy przerwał na 25 minut deszcz. Po przymusowej pauzie zapadały kluczowe rozstrzygnięcia dla losów otwierającej partii. Ward nie utrzymał swojego serwisu – trzy razu spudłował z forhendu i podarował zwycięstwo 29-latkowi.

Brytyjczyk miał w drugim secie swoją szansę, żeby odwrócić losy spotkania, ale zmarnował break pointa na 3:2. Jak głosi stare sportowe przysłowie, niewykorzystane szanse lubią się mścić. Tak też się stało. Seppi przełamał Warda w szóstym gemie. Faworyt publiczności nie roztrwonił przewagi i objął prowadzenie 2:0 w całym spotkaniu.

Trzeci set był już tylko formalnością. Włoch nieustannie naciskał na rywala i miał aż osiem break pointów. Wystarczyło dwa z nich zamienić na przełamanie, żeby trybuny neapolitańskiej areny eksplodowały z euforii. Po szesnastu latach reprezentacja Włoch znów zagra w półfinale Pucharu Davisa.