Puchar Davisa: Brytyjczycy w drodze po pierwszy półfinał od 1981

/ Antoni Cichy , źródło: daviscup.com/własne, foto: AFP

Andy Murray najpierw sam wygrał niedokończony piątkowy mecz, a następnie poprowadził swoją ekipę do zwycięstw w meczu deblowym. Brytyjczycy prowadzą w Neapolu 2:1 z Włochami i są blisko awansu do pierwszego półfinału Pucharu Davisa od 1981 roku.

Triumfatora Wimbledonu z poprzedniego roku czekało naprawdę ciężkie zadanie. W piątek wieczorem przerwano jego spotkanie z Andreasem Seppim. Powód? Kłopoty z oświetleniem. Murray’a to jednak nie zdeprymowało. Jak przystało na zwycięzcę dwóch turniejów wielkoszlemowych, poradził sobie z niecodzienną sytuacją i dokończył swoje dzieło.

W momencie przerwania meczu – przy stanie 5:5 w drugim secie – Brytyjczyk prowadził, bowiem zwyciężył w pierwszej partii do 4. Murray postanowił nie czekać na to, co zrobi Seppi. Od razu przełamał reprezentanta gospodarzy i pewnie utrzymał własne podanie. Wygraną w secie Szkot zwieńczył asem serwisowym.

Początek trzeciej partii obfitował w liczne zwroty akcji. Murray był blisko przełamania Seppiego w pierwszym gemie, ale Włoch obronił cztery break pointy. Słabszą postawę ósmej rakiety świata w czwartym gemie wykorzystał Seppi, który wyszedł na prowadzenie 3:1. Brytyjczyk przebudził się i zaprezentował piorunujący finisz z pięcioma wygranymi gemami z rzędu.

Murray na odpoczynek miał zaledwie 45 minut, ale kiedy ponownie wyszedł na kort – tym razem już u boku Colina Fleminga, nie było po nim widać zmęczenia. W ósmym gemie popisał się returnem, który dał Brytyjczykom przełamanie na 5:3.

Dziewiąty gem zapadanie w pamięci za sprawą pewnych kontrowersji. Fleming, wypracowując piłkę setową, zdawał się dotknąć piłkę dwukrotnie. Włosi protestowali, ale sędzia Carlos Ramos pozostał nieugięty i uznał zakwalifikował zagranie jako prawidłowe. Jego zdaniem 29-latek wykonał całą akcję jednym ciągiem. Gospodarze nie zdążyli jeszcze ochłonąć, a Murray już posłał woleja kończącego pierwszego seta.

Wydarzenia z poprzedniej partii znacząco wpłynęły na postawę Fabio Fogniniego w drugim secie. Trzynasta rakieta dał się dwukrotnie przełamać i Brytyjczycy odnieśli gładkie zwycięstwo 6:2. "

Włosi złapali odpowiedni rytm dopiero w trzecim secie. Pomogli im w tym Brytyjczycy, a konkretnie Fleming, który nie był w stanie wykonać returnu dającego gościom przełamanie na 2:1. Cztery zmarnowane break pointy zemściły się w kolejnym gemie. Fleming nie utrzymał serwisu, a Fognini z Simone Bolellim wyraźnie odżyli. W dziewiątym gemie, zanim udało im się zakończyć seta, obronili trzy break pointy.

Bolelli zmotywowany wygraną w trzeciej partii dokonywał cudów na początku czwartej. Dwoma znakomitymi forhendami obronił break pointy przy stanie 1:0 dla Brytyjczyków. Dobra passa 28-latka dobiegła końca w dziesiątym gemie, kiedy nie utrzymał serwisu przy 5:4.

W poczynania Włochów wkradła się nerwowość, a to było niczym woda na młyn dla Murray’a i Fleminga. Brytyjska para wyrównała na 5:5, a następnie wygrała własne podanie i prowadziła 6:5. Fognini ponownie „zagotował się” i kiedy goście mieli kolejnego meczbola przy jego serwisie, sfrustrowany wybił piłkę daleko za stadion, w wody Morza Tyrreńskiego. Rozbitych gospodarzy przy trzeciej piłce meczowej wolejem dobił Fleming.

Porażka z brytyjskim deblem sprawiła, że szanse Włochów na półfinał Pucharu Davisa drastycznie zmalały. Gospodarze musieliby wygrać oba niedzielne spotkania. Na ich nieszczęście Andy Murray spisuje się w Neapolu wyśmienicie, a Fabio Fognini poniósł w sobotę prawdziwą klęskę – przegrał na korcie i przegrał z samym sobą.