Doprowadzić Wielką Brytanię do rozpaczy!

/ Michał Jaśniewicz , źródło: własne, foto: AFP

Nazwisko Freda Perry’ego jest nie tylko synonimem sukcesów, ale również przekleństwa brytyjskiego tenisa. To właśnie ten pochodzący z północy Anglii tenisista był ostatnim Brytyjczykiem, który sięgnął po triumf w Wimbledonie. Miało to miejsce w 1936 roku.

Trudno więc się dziwić, iż z każdym kolejnym rokiem presja na brytyjskich tenisistach rośnie, w końcu osiemdziesiątlecie coraz bliżej….

""

Od tego czasu rzadko kiedy gospodarze chociażby zbliżali się do triumfu w singlu mężczyzn (jeszcze w 1938 roku w finale przegrał Bunny Austin). Po wojnie najbliżej tego był Tim Henman, który czterokrotnie przegrywał mecze półfinałowe.

""

W końcu pojawiła się na horyzoncie nadzieja. Nie był to może kandydat wymarzony, gdyż pochodził ze Szkocji, w pierwszych latach kariery w sposób mało dyplomatyczny wypowiadał się o Anglikach (przed mistrzostwami świata w 2006 roku powiedział, że chciałby aby wygrała każda drużyna, tylko nie Anglia – potem starał się wycofać z tych słów). Animozje trzeba było jednak odłożyć na bok i z czasem Murray stał się ulubieńcem wimbledońskiej publiczności, która wspiera go z ogromnym zaangażowaniem (czasami na pograniczu dobrego smaku i tenisowej etykiety).

Co prawda jako junior Murray w The Championships nie notował dobrych wyników (jedna trzecia runda i dwa razy pierwsza; a w międzyczasie wygrał m.in. juniorski US Open), ale już w 2005 roku przyszło zadebiutować mu w zmaganiach seniorów.

Szkot miał wówczas ledwo skończone 18 lat, był notowany na 312. miejscu w rankingu i wystąpił dzięki „dzikiej karcie”. Debiut okazał się bardzo obiecujący, w pierwszej rundzie wygrał ze Szwajcarem Bastlem, a w drugiej nie stracił seta z Radkiem Stepankiem i dopiero w trzeciej rundzie przegrał z Davidem Nalbandianem, pomimo wygrania dwóch pierwszych setów.

""

W kolejnych latach było już tylko lepiej – w 2006 roku czwarta runda (porażka z Baghdatisem, po wcześniejszym wyeliminowaniu piątego w rankingu Roddicka), w 2008 roku ćwierćfinał (bez szans z Nadalem), a od 2009 do 2011 roku za każdym razem kończył zmagania na półfinale (najpierw przegrał z Roddickiem, a potem dwa razy z Nadalem).

""

W końcu rok temu udało się Murrayowi osiągnąć wymarzony finał i zaczął go również wybornie, gdyż od wygrania pierwszego seta 6:4, w trzech kolejnych partiach górą był jednak „profesor” Federer. Krótko po tym wydarzeniu Szkot zrewanżował się Szwajcarowi w finale Igrzysk Olimpijskich, wygrywając na korcie centralnym Wimbledonu 6:2, 6:1, 6:4. Następnie rozpędzony Murray dołożył triumf w US Open (pierwszy dla Wielkiej Brytanii od … 1936 r.).

""

W tym roku Brytyjczyk osiągnął finał Australian Open, przegrywając w czterech setach z Novakiem Djokoviciem, ale również własnym zdrowiem (problemy ze stopą). W Paryżu zaś w ogóle nie wystąpił, narzekając na problemy z kręgosłupem.

W Wimbledonie jest już jednak wszystko w porządku ze zdrowiem Murraya, chociaż z pewnością znacząco nadwyrężył jego sił mecz ćwierćfinałowy z Fernando Verdasco. Szkot przegrał dwa pierwsze sety z grającym jak natchniony Hiszpanem, ale ostatecznie triumfował 4:6, 3:6, 6:1, 6:4, 7:5.

""

 

Dziś cała Wielka Brytania liczy, iż Andy Murray po raz drugi z rzędu zapewni sobie finał Wimbledonu, a w niedzielę wzniesie puchar. My i Jerzy Janowicz, mamy nieco inny pogląd w tym temacie…