Wimbledon: Williams i długo nic

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Jeśli chodzi o singlowy turniej kobiet, to tegoroczny Wimbledon ma jedną, zdecydowaną faworytkę. Jest nią Serena Williams, która będzie chciała wygrać w Londynie po raz szósty i w klasyfikacji wszechczasów wyprzedzić swoją siostrę, Venus.

Właśnie młodsza z sióstr Williams broni zdobytego tu przed rokiem tytułu, a także rozstawiona jest w imprezie z numerem jeden. Serena rządzi i dzieli w tym sezonie w kobiecym tenisie, śrubuje prywatny rekord spotkań bez porażki i niewiele wskazuje na to, aby ktokolwiek mógł jej zagrozić. Serena do tej pory w Wimbledonie triumfowała już pięciokrotnie, z czego trzy razy w ciągu ostatnich czterech lat. Pierwsza poważna przeszkoda może trafić się Amerykance w czwartej rundzie. Wiele wskazuje na to, że zmierzy się w niej z Marią Kirilenko – rosyjska piękność po raz pierwszy zajmuje miejsce w czołowej dziesiątce rankingu WTA, przed niespełna miesiącem dotarła do ćwierćfinału Roland Garros, a przed rokiem właśnie w ćwierćfinale odpadła z Wimbledonu, gdy pokonała ją Agnieszka Radwańska.

To właśnie Radwańska jest główną faworytką drugiej ćwiartki turniejowej drabinki, a o jej występie szerzej piszemy tutaj. Polce zagrozić może Na Li, Simona Halep lub Roberta Vinci.

Również trzecia część drabinki ma wyraźną faworytkę – jest nią Maria Szarapowa. Trawa nie jest co prawda ulubioną nawierzchnią Rosjanki, ale nie raz pokazała już ona, że potrafi grać na wimbledońskiej trawie. Dwukrotnie dochodziła tutaj do finału – przed dziewięcioma laty sprawiła nie lada niespodziankę, pokonując w decydującym meczu Serenę Williams. Dwa lata temu przegrała natomiast z ówczesną rewelacją turnieju, Petrą Kvitovą. Z przejściem pierwszych czterech rund Szarapowa nie powinna mieć najmniejszego problemu Pierwsze problemy może napotkać dopiero w ćwierćfinale, gdzie może zmierzyć się z Sarą Errani, Caroline Wozniacki lub Sloane Stephens.

Najwyżej rozstawioną tenisistką w ostatniej ćwiartce turniejowej drabinki jest Wiktoria Azarenka. Białorusinka nigdy nie była do tej pory w finale Wimbledonu, ale ostatnio radziła sobie w londyńskiej imprezie bardzo dobrze – w dwóch poprzednich latach odpadała tutaj w półfinale. „Wika” z pewnością nie może jednak być zadowolona z losowania. W czwartej rundzie prawdopodobnie zmierzy się z Jeleną Janković, a dalej czekać będzie kolejna z Serbek, wracająca do wysokiej dyspozycji Ana Ivanović lub Czeszka Petra Kvitova.

W turnieju kobiet z pewnością nie zabraknie emocji, ciekawych wymian i długich spotkań. Mało kto wyobraża sobie jednak, aby turniej zakończył się innym rezultatem, niż pewnym triumfem Williams.