Roland Garros: faworyt jest tylko jeden

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Męski turniej Roland Garros jak zawsze ma jednego, zdecydowanego faworyta. Jest nim Rafael Nadal. Hiszpan, który w stolicy Francji zwyciężał już siedmiokrotnie, w tym roku może wyrównać rekord wszechczasów. Osiem zwycięstw w paryskim turnieju ma bowiem na swoim koncie Max Decugis, król mączki sprzed stu lat.

Nadal od końcówki zeszłego sezonu zmagał się z dość poważną kontuzją. Z tego powodu nie wystąpił między innymi w Australian Open. Teraz ze zdrowiem Hiszpana wszystko już jednak w porządku i jest on głównym faworytem do zwycięstwa we French Open. Przed zawodami w Paryżu Rafa wystąpił w ośmiu innych turniejach w tym roku i we wszystkich dochodził do finału. Zgodnie z przewidywaniami triumfował w Barcelonie, Madrycie i Rzymie. Jedyna porażka na kortach ziemnych przytrafiła mu się w Monte Carlo, gdzie pokonał go Novak Djoković.

Jeżeli ktoś miałby przeszkodzić Nadalowi w drodze do ósmego triumfu w Roland Garros, to może być to właśnie Serb. Lider rankingu ATP znalazł się w tej samej połówce turniejowej drabinki co obrońca tytułu i obaj panowie prawdopodobnie spotkają się już w półfinale. Pierwsza poważna przeszkoda czeka jednak Serba już w trzeciej rundzie. W niej Djoko trafić może na Grigora Dimitrova – Bułgar niedawno sprawił sporą niespodziankę w Madrycie, gdzie po zaciętym trzysetowym boju pokonał właśnie Djokovicia. Dimitrov ma jednak często problemy z wytrzymywaniem presji w kluczowych momentach. Jeżeli w Paryżu będzie potrafił utrzymać nerwy na wodzy, może sprawić turniejowej „jedynce” sporo problemów.

Po drugiej stronie drabinki najwyżej rozstawionym tenisistą jest Roger Federer. Po półfinale w Australian Open Szwajcarowi szło w tym sezonie tylko gorzej. Z tego powodu zdecydował się na dwumiesięczną przerwę w startach po turnieju w Indian Wells i na kortach ziemnych pojawił się dopiero w Madrycie. Tam przegrał już w drugim swoim meczu z Keim Nishikorim. Dużo lepiej Federerowi poszło już w Rzymie, gdzie bez straty seta doszedł do finału, po drodze pokonując między innymi Jerzego Janowicza. W finale Szwajcar spotkał się z Rafaelem Nadalem i pojedynek ten nie pozostawił mu żadnych złudzeń co do tego, kto jest królem kortów ziemnych. Federer wygrał w tym meczu jedynie cztery gemy i o powtórzenie sukcesu z 2009 roku, kiedy jedyny jak dotąd raz wygrywał we French Open, będzie mu z pewnością bardzo ciężko. W tej ćwiartce turniejowej drabinki jest zresztą również Jo-Wilfried Tsonga, ćwierćfinalista z zeszłego roku. Francuzowi zdarzają się co prawda słabe mecze, ale co najmniej powtórzenie wyniku sprzed dwunastu miesięcy jest całkiem realne.

Namieszać mogą również rozstawieni z numerem cztery i pięć David Ferrer i Tomas Berdych. Hiszpan w ostatnich turniejach spisywał się bardzo dobrze – w Oeiras doszedł do finału, a w Madrycie i Rzymie zaliczył ćwierćfinały. Dwukrotnie mierzył się w nich jednak z Nadalem i przynajmniej na początku był w stanie nawiązywać walkę z bardziej utytułowanym rodakiem – oba te mecze trwały po trzy sety. Berdych w tych turniejach odpadał natomiast w ćwierćfinałach, po drodze odprawiając między innymi Murraya czy Djokovicia. Powtórzenie wyniku z 2010 roku, kiedy Czech był w półfinale, wydaje się być w jego zasięgu.

Czy innych tenisistów stać na pokrzyżowanie planów faworytom? Niejedną niespodziankę sprawić może wspomniany Dimitrov, my liczymy na dobrą postawę Jerzego Janowicza. Poza tą dwójką nie należy skreślać doświadczonych Stanislasa Wawrinki i Tommy’ego Haasa. Obaj mieli co prawda ostatnio kłopoty zdrowotne, ale w Paryżu powinni pojawić się w pełni sił. Szwajcar w Oeiras dość niespodziewanie wygrał turniej, a w Madrycie był w finale. 35-letni Niemiec triumfował natomiast w Monachium, a w tym sezonie zdarza mu się nawiązywać do formy ze swoich najlepszych lat.

Niezależnie od rezultatów, w Paryżu z pewnością nie zabraknie emocji. Na zdetronizowanie Nadala przyjdzie jednak zapewne jeszcze poczekać. Hiszpan na naszych oczach tworzy historię Roland Garros. Historię, do której w tym roku dopisze prawdopodobnie kolejny rozdział.