Gwiazda pokonała Legendę

/ Anna Wilma , źródło: eurosport.yahoo.com, foto:

Szwajcarski tenisista Roger Federer – od lutego 2004 roku niezmiennie numer jeden światowego męskiego tenisa – pokonał Amerykanina Pete’a Samprasa – czołową gwiazdę w historii tej dyscypliny – w pokazowym spotkaniu, rozegranym wczoraj w Seulu.

Roger Federer i Pete Sampras to zdecydowanie dwa największe nazwiska w dziejach rozgrywek tenisowych z udziałem panów. Amerykanin ustanowił rekord czternastu zdobytych tytułów wielkoszlemowych, natomiast Szwajcar jest w tej chwili tym, który może mu go najszybciej odebrać. Do skompletowania czternastu trofeów brakuje mu bowiem już tylko dwóch. Spełnieniem marzeń Szwajcara będzie z pewnością zdobycie Pucharu Muszkieterów podczas przyszłorocznego Roland Garros – jest to jak na razie jedyny turniej, w którym regularnie od trzech lat przegrywa z Hiszpanem Rafaelem Nadalem. Te porażki w latach 2006 i 2007, gdy osiągał finały, uniemożliwiły mu zdobycie Klasycznego Wielkiego Szlema. Obydwu panów łączy jedno – w latach swojej dominacji są królami kortów wimbledońskich, o czym świadczy siedem zwycięstw Samprasa w latach 1993 – 1995 i 1997 – 2000 oraz pięć z rzędu wygranych Federera w sezonach 2003 – 2007.

Początek meczu nie wskazywał na to, że aktywnym zawodnikiem jest Federer (Sampras bowiem pożegnał zawodowe imprezy pięć lat temu). Amerykanin zaskoczył numer jeden rankingu ATP, przełamując jego podanie i wychodząc na prowadzenie 4:2. I to koniec jego sukcesów w czasie tego meczu. Spośród następnych trzynastu gemów dziesięć wygrał Federer i to on, po godzinie i jednej minucie gry, został zwycięzcą koreańskiej pokazówki.

Roger jest najlepszym tenisistą na świecie, a ja zakończyłem karierę pięć lat temu. Jestem zaszczycony, że zaprosił mnie do gry. Nie planuję powrócić do zawodowego uprawiania sportu. Trzeba mieć powody, by wracać. A ja wolę zostać w domu i oglądać zwycięstwa Rogera w telewizji – powiedział Pete Sampras.

Pete był jednym z moich idoli, kiedy dorastałem i to świetne uczucie grać z nim. To nie było łatwe dla mnie, nie było łatwe dla niego, bo nie gra zawodowo od pięciu lat. Jednak to ja jestem numerem jeden na świecie i wszyscy spodziewali się, że wygram – skomentował Roger Federer.

Przypomnijmy, że wcześniej panowie spotkali się ze sobą w ramach swojego koronnego turnieju – na Wimbledonie. Wówczas również lepszy okazał się Federer.

To nie koniec tournee Amerykanina i Szwajcara po Azji. W czwartek zagrają ze sobą mecz pokazowy w Kuala Lampur, będący elementem obchodów rocznicy odzyskania niepodległości przez Malezję. Potem wystąpią jeszcze w dwóch spotkaniach w Macau.