Kubot w Szanghaju: porażka, w którą ciężko uwierzyć

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: atpworldtour.com, foto: Archiwum Tenisklubu

Mecz Łukasza Kubota i Stanislasa Wawrinki po raz n-ty pokazał, jak nieobliczalny potrafi być tenis. Polak wygrał pierwszego seta 6:2, a w tie breaku drugiego prowadził 5:1! Ciężko w to uwierzyć, ale, niestety, ręce w geście triumfu ostatecznie uniósł faworyzowany Szwajcar, który najpierw „wyrwał” drugą partię naszemu reprezentantowi, a w trzeciej wygrał 7:6(3).

Ostatnie kilka miesięcy to fantastyczny okres dla Łukasza Kubota. Nie ma wątpliwości, że obecny sezon jest jego najlepszym w karierze. Zarówno w grze deblowej jak i singlowej. W Belgradzie nasz reprezentant dotarł po raz pierwszy w życiu do finału turnieju ATP w grze pojedynczej. Po wielkoszlemowym US Open przyszły kolejne sukcesy. 14 września osiągnął najwyższą (112.) w karierze pozycję w rankingu singlistów, pokonał w prestiżowym turnieju w Pekinie Andy’ego Roddicka i stoczył bardzo zacięty mecz  z Ivanem Ljubiciciem. W Szanghaju mógł i powinien wygrać. W grze podwójnej ciągle walczy o udział w kończącej sezon imprezie dla najlepszych.

W Szanghaju, imprezie z cyklu ATP Masters 1000, wspaniała passa Kubota została przerwana. Przebrnął przez eliminacje, ale w pierwszej rundzie nie sprostał Stanislasowi Wawrinkce. Mecz był długi i wyrównany, chociaż początek zaskoczył chyba wszystkich. Zdecydowanym faworytem był Szwajcar, który plasował się już w pierwszej dziesiątce rankingu, a jednak w pierwszym secie na korcie dominował Polak. Skuteczność serwisu obu tenisistów była podobna, ale to nasz zawodnik zdobywał najważniejsze punkty. Obronił wszystkie trzy break pointy, a sam zdobył dwa przełamania, zwyciężając pewnie 6:2.

W drugiej partii Wawrinka znacznie poprawił swoją grę. Bardzo dobrze serwował i przegrał tylko siedem punktów przy własnym podaniu. Ani razu nie musiał bronić się przed przełamaniem, a sam miał jedną szansę na odebranie podania Polakowi. Do breaka jednak nie doszło i wszystko rozstrzygnęło się w tie breaku. Początek był rewelacyjny dla Kubota. Zdobył mini-przełamanie, a po chwili prowadził już 5:1! A potem… a potem wszystko się zawaliło. Kilka złych wyborów Kubota i znacznie solidniejsza gra Wawrinki sprawiły, że Szwajcar wygrał pięć punktów z rzędu i doprowadził do remisu w setach.

Decydująca partia znów była zacięta. Polak dysponował bardzo dobrym pierwszym podaniem, po którym zdobywał mnóstwo punktów. Niewiele gorzej sytuacja miała się w akcjach po drugim serwisie, co sprawiało, że Kubot dość pewnie wygrywał własne gemy. Wawrinka radził sobie nieco słabiej i musiał trzykrotnie bronić się przed przełamaniem. Wyszedł cało z opresji i znów doszło do tie breaka. Tym razem Szwajcar grał bardzo pewnie. Świetnie podawał i był niezwykle skoncentrowany. Kubot, gdy tylko mógł, biegł do siatki, ale dwukrotnie przy jego podaniu zakończyło się to porażką. Wawrinka mecz zakończył asem.

Nie będzie zatem powtórki z Pekinu i drugiej w przeciągu tygodnia walki Łukasza z Andym Roddickiem. Tym razem naprzeciwko Amerykanina stanie Stanislas Wawrinka. Szkoda, bo Polak przegrał ten mecz na własne życzenie.

Wynik pierwszej rundy:
Stanislas Wawrinka (Szwajcaria) – Łukasz Kubot (Polska, Q) 2:6, 7:6(5), 7:6(3)