Fantastyczna walka Kubota

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: rolandgarros.com, foto: rolandgarros.com

Weszli na kort o 11, a skończyli grać o 17:30. Łukasz Kubot po bardzo dobrym meczu, przerywanym przez opady deszczu, przegrał z Viktorem Troickim 6:3, 3:6, 4:6, 7:6(4), 3:6. Trwające 3 godziny i 58 minut spotkanie stało na niebotycznym poziomie, bowiem obaj tenisiści zanotowali łącznie aż 123 wygrywające piłki i popełnili zaledwie 56 błędów!

Teraz widać jak na dłoni, że finał turnieju ATP w Belgradzie nie był przypadkiem. 27-letni Kubot znajduje się w bardzo wysokiej formie (nie tylko fizycznej ale i mentalnej), co potwierdził w eliminacjach do Roland Garros, broniąc meczbola i wygrywając decydujący o awansie pojedynek 10:8. Dzisiejsza porażka absolutnie nie zmieni tej opinii, bowiem Polak przegrał po fantastycznej i równej walce.  

W niedzielę pisaliśmy o nadzwyczajnym poziomie gry, jaki zaprezentowali Lleyton Hewitt i Ivo Karlović, notując w pięciosetowym meczu 72 błędy i 159 uderzeń kończących. Australijczyk z Chorwatem rozegrali 58 gemów, Kubot i Troicki o osiem mniej, ale nie należy się bać stwierdzenia, że Polak i Serb zagrali jeszcze lepsze, pod względem poziomu gry, spotkanie. Odejmując asy serwisowe, które są wliczane do uderzeń kończących, Karlović i Hewitt zanotowali 85 piłek wygrywających, a Kubot i Troicki aż 105!

Zaczęło się jak w najlepszej bajce. Minęło 18 minut, a na tablicy wyników widniało szokujące 5:0 dla Polaka. Statystyki? Wszystkie na korzyść Łukasza, który do tego momentu oddał rywalowi raptem siedem punktów. Deszcz pokrzyżował plany naszemu reprezentantowi na zaliczenie „rowerka”. Przerwa trwała ponad dwie godziny i można się było trochę obawiać, że wybije ona Polaka z rytmu. Tenis zna wiele przypadków, w których aura potrafiła pomóc przegrywającemu i mocno zaszkodzić będącemu na fali. I rzeczywiście, pierwsze piłki po wznowieniu gry potwierdziły tę regułę. Troicki odrobił stratę jednego breaka i zmniejszył prowadzenie naszego tenisisty do 5:3, ale w dziewiątym gemie Kubot postawił kropkę nad i.

W drugiej i trzeciej partii zawodnicy prezentowali nadzwyczajny poziom. Przez oba sety Kubot popełnił 9, a Troicki 6 niewymuszonych błędów! Gra opierała się na fantastycznych wymianach, kończonych wygrywającymi uderzeniami. Niestety, obie partie padły łupem Serba. W drugiej Polak zanotował 16 piłek bezpośrednio wygranych (o sześć więcej od przeciwnika), ale nie zdołał wykorzystać żadnej z sześciu okazji na przełamanie. Troicki znalazł sposób na Kubota i raz odebrał mu serwis, co okazało się wystarczające do zwycięstwa. W trzeciej to na koncie Serba zapisano więcej uderzeń kończących. Do stanu 4:4 gra toczyła się zgodnie z własnym podaniem, ale wtedy to Troicki przełamał naszego zawodnika, a po chwili zakończył partię.

Mimo że na początku czwartego seta Serb miał szansę na odebranie Polakowi serwisu, to Kubot pierwszy zdobył breaka. Najpierw wybronił się z opresji, a w czwartym gemie wykorzystał słabszą postawę przeciwnika, obejmując prowadzenie 3:1. Niestety, nie długo cieszył się z przewagi, bo Serb błyskawicznie odrobił stratę i zdobył trzy gemy z rzędu. Rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero w tie breaku, w którym 27-latek z Bolesławca wygrał 7:4 i doprowadził do piątego seta.

Zaczęło się spokojnie. Pierwsze pięć gemów wygrali serwujący, ale w szóstym naszemu zawodnikowi przydarzył się gorszy moment. Polak przegrał podanie „na sucho” i Serb „odskoczył” na 4:2, a po chwili dołożył kolejnego gema. Kubot wygrał własne podanie, a przy stanie 3:5 miał nawet okazję na przełamanie Serba i „powrót” do meczu. Troicki nie pozwolił mu na to i po chwili zakończył spotkanie, notując 62. wygrywające uderzenie.

Mimo porażki Kubot zasługuje na duże brawa. W całym spotkaniu zapisał na swoim koncie 61 piłek kończących i tylko 34 błędy. Wygrał 70% punktów po pierwszym i 52% po drugim podaniu, a także 55% akcji przy siatce.

Wynik pierwszej rundy singla:
Viktor Troicki (Serbia) – Łukasz Kubot (Polska) 3:6, 6:3, 6:4, 6:7(4), 6:3