Warsaw Open: Wielki wyczyn Rumunki!

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: relacja z Warszawy, foto: Adam Nurkiewicz / mediasport (warsawopen.com.pl)

Jak pisaliśmy w zapowiedzi Warsaw Open, w Warszawie zawsze dużo się dzieje. Tu zakończyła swoją sportową karierę Kim Clijsters, tu finał jednej z edycji J&S Cup rozgrywany był dopiero w poniedziałek, a teraz tu swój historyczny triumf w karierze odniosła Aleksandra Dulgheru. Sklasyfikowana (jeszcze) na 201. miejscu światowego rankingu Rumunka, przeżyła w stolicy Polski niesamowitą przygodę. Po przebrnięciu kwalifikacji, wygrała cały turniej, pokonując w finale po blisko trzygodzinnej walce Alonę Bondarenko 7:6(3), 3:6, 6:0.

Dla Dulgheru tydzień spędzony w stolicy Polski był pasmem sukcesów. Zaczęło się od tego, że po raz pierwszy w swojej karierze awansowała do drabinki turnieju głównego WTA. Potem pokonała kilka znacznie wyżej notowanych rywalek, aż wreszcie zwyciężyła!

Finałowe spotkanie rozpoczęło się o godzinie 12, a ceremonia dekoracji zakończyła dopiero kwadrans przed czwartą. Wszystkiemu winna pogoda, która w sobotę była w Warszawie fatalna. Początek meczu był niezwykle wyrównany z obu stron. Obie tenisistki ganiały się po korcie, zagrywając bardzo mocne i bardzo dokładne piłki. Przy stanie 2:2 pierwsze przełamanie zdobyła Bondarenko, a chwilę później gładko wygrała podanie, obejmując prowadzenie 4:2. Jednak po krótkotrwałej zadyszcze, jaką złapała Rumunka, powróciła ona do swojej dobrej gry. Odbierała niemal wszystkie dokładne uderzenia Ukrainki, popisywała się fantastycznymi stop wolejami i grała niezłe skróty. Zaowocowało to odrobieniem straty i doprowadzeniem do remisu. Po chwili Ukrainka dwukrotnie serwowała, aby zakończyć mecz, ale dwukrotnie jej się to nie udało. W tie breaku lepsza była Rumunka, a trwającą półtorej godziny partię zakończyła genialnym stop wolejem.

Początek drugiego seta obfitował w wieskzą ilość błędów. Jak to często bywa po wygraniu tak długiego i trudnego seta, Rumunka nieco się rozluźniła, co drogo ją kosztowało. Bondarenko błyskawicznie objęła prowadzenie 4:0 i… nadeszło pierwsze oberwanie chmury. Po piętnastu minutach zawodniczki powróciły na kort. Jak się okazało, przerwa źle wpłynęła na Ukrainkę. Dulgheru znów zaczęła grać bardzo dobrze i doprowadziła do stanu 3:4. Wtedy jednak Bondarenko odparła jej atak i dokończyła dzieła, wygrywając 6:3.

Trzecią partię znów lepiej zaczęła Dulgheru. Przy stanie 2:0 i 40:40 nadzeszły ciemne chmury, zagrzmiało i lunął grad. Tenisistki i kibice w popłochu opuścili kort, ale nie na długo, bowiem oberwanie chmury trwało tylko kilka minut. Jednak po powrocie na kort Bondarenko była już bezsilna. Dulgheru znów zagrywała mocne i głębokie piłki, chodziła do siatki i popełniała bardzo mało błędów. Nie oddała przeciwniczce żadnego gema, a po ostatniej piłce zrobiła rundę honorową wokół kortu, wymachując rumuńską flagą.

Za zwycięstwo Rumunka otrzyma 98 500 dolarów oraz 470 punktów do rankingu, co pozwoli jej awansować na około 80. miejsce!

Z kolei dla Bondarenko był to drugi finał w Warszawie i drugi przegrany. Dwa lata temu nie sprostała w historycznym, bo poniedziałkowym, meczu o tytuł Justine Henin.

Na wypowiedzi z konferencji prasowych obu tenisitek zapraszamy wkrótce!

Wynik finału:
Aleksandra Dulgheru (Rumunia, Q) – Alona Bondarenko (Ukraina, 8) 7:6(3), 3:6, 6:1