Polska kontra Europa

/ Artur St. Rolak , źródło: , foto:

Mecze drugiej rundy singla PKO BP Olecko Cup zaczęły się z prawie 3,5-godzinnym opóźnieniem. Te tenisistki, które w tym turnieju już kiedyś uczestniczyły, wiedziały, że deszcz był tylko kwestią czasu. A gdy się wreszcie wypadał, więcej już nie przeszkadzał. Tuż przed zmrokiem wyszło na to, że w piątkowych ćwierćfinałach cztery Polki zmierzą się z przedstawicielkami czterech krajów europejskich.


W czwartek odpadły trzy nasze tenisistki. Teoretycznie mogło być więc lepiej, ale tylko trochę. W pojedynku polsko-polskim ktoś przecież musiał przegrać. Padło na Sylwię Zagórską. Magda Linette dzielnie stawiała czoła Irinie Kuzminie, ale przewaga ubiegłorocznej zwyciężczyni była wystarczająco wyraźna. Szkoda natomiast przewagi, jakiej nie wykorzystała Edyta Cieplucha. Wygrała pierwszego seta z rozstawioną z numerem 4 Aleksandrą Malarczikową, drugiego zaczęła od prowadzenia 1:0 i wtedy coś się zacięło. Białorusinka z wdzięcznością przyjmowała błędy Polki, którą dość często ponosiła fantazja. Zamiast po prostu przebić i dać szansę rywalce na popełnienie błędu, wybierała najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne rozwiązania.


Czterem pozostałym Polkom, w tym trzem rozstawionym, wystarczyły po dwie partie. Ale set setowi nierówny. Najdłuższy był pierwszy w wykonaniu Moniki Krauze, która za partnerkę miała Zagórską. Dziewiąty gem, z dziewięcioma kolejnymi breakpointami dla Sylwii, ciągnął się tak długo, że w protokole zabrakło miejsca i sędzia musiała wypełnić dodatkową rubrykę. Krauze, mimo prowadzenia 4:0 i 5:3, musiała zagrać tie breaka. Set zajął im 81 minut – o dwie więcej niż cały mecz Weronice Domagale.


Domagała jest jedyną zawodniczką nie rozstawioną, która potrafiła wyeliminować rywalkę oznaczoną numerem. I tak już zostanie aż do końca, bowiem poza „siódemką”, czyli Wolą Duko, pozostałe grają dalej. Polka, nie mająca jeszcze dość punktów, by dorobić się własnego miejsca w rankingu, nie miała z Białorusinką, 842. na świecie, najmniejszych kłopotów. Rządziła na korcie od pierwszej do ostatniej piłki.


Jeszcze łatwiej i szybciej wygrała Magdalena Kiszczyńska, która wygrała w Olecku w 2003 roku. I jak w pierwszej rundzie, tak w drugiej potrzebowała trzech gemów, aby wejść we właściwy rytm. Od stanu 1:2 aż do końca meczu oddała Alenie Nogolovej zaledwie jednego gema. Czy Polka jest naprawdę w wysokiej formie, to się dopiero okaże. Do tej pory żadna z dwóch rywalek – obie były skazane na grę w eliminacjach – nie zmusiła Kiszczyńskiej do większego wysiłku.


Więcej zdrowia awans do ćwierćfinału kosztował Justynę Jegiołkę. Ale sama sobie winna, bo znów nie potrafiła utrzymać się na wysokim poziomie gry. Pierwszy set jeszcze nie zapowiadał kłopotów. Dopiero na początku drugiego Polka popełniła serie niezrozumiałych błędów i zrobiło się 0:3. Rosanna Hatch, kwalifikantka z Wielkiej Brytanii, była zbyt słaba, aby wykorzystać ten upominek. A Jegiołka na tyle mocna, że znalazła w sobie dość sił, by odrobić tę stratę i nie czekać z rozstrzygnięciem do trzeciej partii.


II runda singla


Magdalena Kiszczyńska (Polska, 1) – Alena Nogolova (Czechy, Q) 6:2, 6:1
Martina Balogova (Słowacja, 8) – Karoline Domanski (Szwecja) 6:2, 6:3
Irina Kuzmina (Łotwa, 3) – Magda Linette (Polska, WC) 6:3, 6:2
Justyna Jegiołka (Polska, 6) – Rosanna Hatch (W. Brytania, Q) 6:3, 7:5
Monika Krauze (Polska, 5) – Sylwia Zagórska (Polska) 7:6(6), 6:3
Aleksandra Malarczikowa (Białoruś, 4) – Edyta Cieplucha (Polska, WC) 5:7, 6:3, 6:2
Weronika Domagała (Polska, WC) – Wola Duko (Białoruś, 7) 6:2, 6:2
Neda Kozić (Serbia, 2) – Oksana Chomyk (Ukraina, Q) 6:4, 6:3


Pary ćwierćfinałowe: Kiszczyńska – Balogova, Jegiołka – Kuzmina, Krauze – Malarczikowa i Domagała – Kozić.