Marta Domachowska awansowała do drugiej rundy Roland Garros! – korespondencja z Paryża

/ Michał Jaśniewicz , źródło: Korespondencja z Paryża Adam Romer, foto: Archiwum Tenisklubu

Marta Domachowska wygrała prawdopodobnie jeden z najważniejszych meczów w karierze. Pokonując po niespełna dwóch godzinach walki Rossanę de los Rios na 99 procent zapewniła sobie awans do turnieju olimpijskiego w Pekinie.

Mecz o wielką stawkę i jak to zwykle w takim wypadku u Marty Domachowskiej z wielkimi nerwami. Pierwszy set rozpoczął się idealnie dla Polki – przełamaniem serwisu rywalki. Długo nie dało się jednak cieszyć, bo już chwilę później mimo dwóch asów Domachowska przegrała swój gem serwisowy. Popełniła w nim aż trzy podwójne błędy serwisowe i zdenerwowanie miała wypisane na twarzy. Potem zaczęła się szaleńcza jazda "kolejką górską" – kolejne przegrane gemy (do 1:3), pogoń (do 3:3) i znów seria błędów własnych i porażka w pierwszym secie.

Polka zdawała się wyjątkowo spięta i popełniała masę niewymuszonych błędów. Cztery z rzędu grane drive woleje lądowały, zamiast w korcie, na dalekim aucie lub grzęzły w siatce. Mnożyły się podwójne błędy serwisowe. Na szczęście drugiego seta Domachowska zaczęła niespeszona własnymi potknięciami i szybko wyszła na prowadzenie 3:0. Potem wprawdzie na chwilę znów się zdekoncentrowała i zrobiło się tylko 3:2, ale kolejny "break" zadecydował o rozstrzygnięciu w drugiej partii.

W decydującym secie 32-letniej Paragwajce wyraźnie brakowało już świeżości, dużo gorzej biegała i zaczęła także popełniać niewymuszone błędy. Do tego coraz częściej uciekała się do defensywnych zagrań "pod górę".

– "Ona gra taki "stary", dziś już archaiczny tenis z czasów Arantxy Sanchez-Vicario. Będzie 6:0 dla Marty" – komentował na trybunach Wojciech Fibak. Niewiele się pomylił, bo Polka oddała rywalce tylko jednego gema. Szybko zrobiło się 4:0 i Domachowska kontrolowała wydarzenia na korcie nr. 9.

W dobrej grze nie przeszkodziła jej nawet przerwa zarządzona na prośbę de los Rios. Mecz skończył się po godzinie i 53 minutach. Kolejną rywalką Polki będzie Jelena Dementiewa, która w trwającym równolegle spotkaniu pokonała inną Rosjankę Wierę Duszewinę. Również w tym samym czasie o włos od wielkiej sensacji było na korcie im. Philippa Chatriera. Maria Szarapowa dopiero w trzecim secie i to w stosunku 8:6 pokonała swoją rodaczkę Jewgieniję Rodinę.