Majchrzak: Chciałbym być we wszystkich turniejach głównych Wielkiego Szlema

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

W nocy z poniedziałku na wtorek Kamil Majchrzak rozegra swój pierwszy mecz w turnieju głównym Wielkiego Szlema. Zanim jednak wejdzie w towarzystwie Keia Nishikoriego na Margaret Court Arena, zdmuchnie 23 świeczki z urodzinowego tortu. Co będzie wchodziło w zakres życzeń? Można się tylko domyślać, ale… można też przeczytać poniższą rozmowę i poznać tenisowe życzenia naszego reprezentanta na najbliższy sezon. 

Rozmowa z 15 grudnia 2018 roku.

 

Szymon Adamski: Właśnie przeszedłeś badania, więc pierwsze pytanie może być tylko jedno: jak zdrowie? 

Kamil Majchrzak: Dobrze, jestem zdrowy. Wszystko przebiega płynnie, przygotowuję się do wylotu do Australii i dobrego grania.  

– Ostatni mecz w sezonie rozegrałeś w połowie listopada. Był czas na odpoczynek?

– W ostatnim turnieju doskwierał mi uraz nogi. Cały wolny czas pomiędzy sezonami spędziłem w Łodzi i leczyłem się. 

– Udało się wyleczyć do końca?

– Tak, nie ma już śladu po urazie. 

– W jakim humorze wracałeś ze Stanów Zjednoczonych. W ostatnim turnieju dotarłeś do półfinału, ale musiałeś w nim skreczować. Przeważało zadowolenie czy niedosyt?

– Z tego pojedynczego turnieju i tak byłem zadowolony. Grałem dobre mecze, co przełożylo się na zwycięstwa nad dobrymi zawodnikami. Jeżeli jakaś złość się pojawiła, to na pewno nie dlatego, że musiałem skreczować półfinałowy mecz. Bardziej jestem niezadowolony z całego sezonu.

– Sezon podsumowałeś na swoim profilu na Facebooku. Wyodrębniłeś wówczas mecz z Zimbabwe, szczególny ze względu na występ przed polską publicznością, ale przeciwnicy nie byli z najwyższej półki. A w którym meczu zagrałeś najlepiej?

– Z Mirzą Basiciem bardzo dobrze zagrałem w Taszkiencie. Natomiast wybrałem to szczególne wspomnienie i mecz z Zimbabwe, ponieważ kilka ładnych lat nie graliśmy przed własną publicznością. Dobrze się złożyło, że to akurat z Zimbabwe graliśmy na własnym terenie. Ja zawsze lubię grać przed polską publicznością, reprezentować nasz kraj w Pucharze Davisa.

– Zamieszanie związane z reformą Pucharu Davisa w jakiś sposób cię niepokoi, czy po prostu czekasz na dalszy rozwój wydarzeń? 

– Nie osądzam przed ostatecznym werdyktem, natomiast znaki na niebie wskazują na to, że możemy być w tym samym miejscu, w którym byliśmy rok temu. To nie jest do końca sprawiedliwe, bo przecież wygraliśmy trzy niełatwe mecze. Widocznie to za mało…

– Dołuje cię to? 

– Na razie czekam na rozwinięcie sytuacji. Dopiero później będę się zastanawiać, jak na to zareagować. Na razie nic nie jest pewne, więc nie mam co się wypowiadać. 

– Przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych. Kiedy wylatujesz do Australii?

– 25 grudnia.

– Z jakimi planami się wybierasz?

– Chciałbym ciut bardziej niż w zeszłym roku zaakcentować swój udział w Australian Open. Chciałbym przejść przez eliminacje i spróbować wygrać kilka meczów w turnieju głównym.  

– Wcześniej zagrasz w jakimś challengerze? 

– Tak jak rok temu zagram challengera w Playford. Idę tą samą ścieżką, 

– Celem jest poprawa ubiegłorocznych wyników w Playford i Melbourne?

– Zdecydowanie, zwłaszcza, że w zeszłym roku za wielu meczów nie wygrałem. Wierzę, że poprawię wyniki. Gra w Playford daje mi możliwość zagrania w australijskich warunkach, przystosowania się do strefy czasowej. 

– Jak wyglądają dalsze plany na 2019 rok?

– Chciałbym być we wszystkich turniejach głównych Wielkiego Szlema i skończyć rok w setce. 

– Co ma do tego doprowadzić? Skupiałeś się nad jakimś konkretnym elementem w trakcie treningów?

– Skupiamy się generalnie na wszystkim. Bardzo mocno popracowałem fizycznie, bo to jedyny moment w roku, w którym można wejść w naprawdę ciężki trening, pracować więcej i mocniej niż w trakcie treningów między turniejami. Przy tym cały czas rozwijamy moją grę tenisową i dążymy do poprawienia każdego elementu.

– Jaka będzie najmocniejsza strona Kamila Majchrzaka w 2019 roku?

– Całokształt!