US Open. Kubot i Melo świetni, ale nie najlepsi

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Łukasz Kubot i Marcelo Melo odnieśli duży sukces, docierając do finału US Open w grze podwójnej. W nim ulegli 3:6, 1:6 Jackowi Sockowi i Mike’owi Bryanowi. Amerykanie grali jak z nut i potwierdzili, że obecnie są najlepszą parą na świecie. 

Dla naszego reprezentanta był to trzeci w karierze występ w finale turnieju wielkoszlemowego. Do tej pory Polak był niepokonany w najważniejszych spotkaniach. Wraz z Robertem Lindstedtem w 2014 roku wygrał Australian Open, a rok temu, dzieląc kort już z Marcelo Melo, triumfował w Wimbledonie. Co ciekawe, aktualnymi mistrzami Wimbledonu są… Jack Sock i Mike Bryan. Najświeższa historia londyńskiego turnieju pokazuje, jak świetni i utytułowani tenisiści walczyli dzisiaj o tytuł w Nowym Jorku.

Spotkanie rozpoczęło się od serii siedmiu gemów wygranych przez serwujących. Nie oznacza to jednak, że returnujący nie potrafili dojść do słowa. Kilka gemów było bardzo wyrównanych, często dochodziło do gry na przewagi. Kubot i Melo mieli jednego break-pointa przy stanie 1:1, ale rywale szybko zażegnali niebezpieczeństwo. Wówczas trudno było przypuszczać, że będzie to jedyna szansa na przełamanie w całym meczu dla polsko-brazylijskiej pary. 

Do pewnego czasu Kubot i Melo skutecznie odpierali ataki przeciwników. W najważniejszych momentach dobrze funkcjonował serwis Brazylijczyka, a Polak był czujny przy siatce i solidny na linii końcowej. Przy stanie 3:4 nie dali jednak rady. Amerykanie wykorzystali szóstego break-pointa i objęli po raz pierwszy w meczu 2-gemowe prowadzenie. W kolejnym gemie, mimo sporych problemów Socka z serwisem, postawili przysłowiową kropkę nad ,,i" i pierwszy set padł ich łupem.

Początek drugiego seta to okres absolutnej dominacji reprezenantów gospodarzy. Amerykanie grali świetnie, a przy tym sprawili wrażenie, jakby doskonale bawili się na korcie. Zwłaszcza Sock był rozluźniony, a zagrywanie fenomenalnych piłek przychodziło mu z dziecinną łatwonością. Punkt za punktem, gem za gemem zasilały konto Amerykanów, którzy błyskawicznie wypracowali sobie dużą przewagę. Kiedy przełamali na 3:0 stało się jasne, że tylko kataklizm mógłby odwrócić losy rywalizacji.

Nic nadzwyaczajnego się jednak nie stało. Kubot i Melo grali poprawnie, ale to było zdecydowanie za mało na rozstawionych z numerem trzecim przeciwników. Do końca meczu pozostali w ich cieniu, przegrywając ostatecznie 3:6, 1:6. Spotkanie trwało godzinę i 14 minut.

Dla Kubota sam awans do finału był jednym z największych sukcesów w karierze. Do tej pory, w Nowym Jorku barierą nie do przejścia był dla niego ćwierćfinał. Co innego Mike Bryan, który w US Open występuje nieprzerwanie od 23 lat. Pierwsze trofeum zdobył w 2005 roku, a dziś wygrał w Nowym Jorku po raz szósty. Jeśli dodamy do tego zwycięstwa w trzech pozostałych imprezach wielkoszlemowych, otrzymamy niewiarygodną liczbę osiemnastu triumfów. 

 

 


Wyniki

Finał debla:
M. Bryan, J. Sock (USA, 3) – Ł. Kubot, M. Melo (Polska, Brazylia, 7) 6:3, 6:1